2 największe oszustwa firm kosmetycznych
Hej :)
Dzisiaj przychodzę do Was z postem, o którym myślałam już od bardzo dawna...
Często dzieje się tak, że kupując pewne produkty nie zdajemy sobie sprawy z tego, że mimo zapewnień producenta o niesamowitym działaniu i zbawiennym wpływie ... zaczyna nam szkodzić.
Dlaczego tak jest ?
Producenci wykorzystują naszą niewiedzę i po prostu szukają sztuczek by skutecznie wcisnąć nam produkt, którego tak naprawdę nie chcemy, nie potrzebujemy lub po prostu nie działa tak jak powinien.
Pierwsza kwestia,kosmetyki naturalne, eko i przyjazne środowisku.
Nie dajcie się nabierać na tego typu nazewnictwo. Z prawnego punktu widzenia nie istnieje coś takiego jak produkt naturalny. Jako, że nie jest to zdefiniowane prawnie, producenci mają pełne pole do popisu i szprycując produkt chemią mogą nazwać go naturalnym.
Przy okazji tego zagadnienia ujawnia się kolejny ważny aspekt mianowicie naturalne składniki w produktach, których w drogeryjnych produktach jest zazwyczaj jak na lekarstwo, bądź nie ma ich w ogóle. Jak to możliwe ?
Wystarczy zagłębić się w skład. Nie trzeba znać wszystkich terminów, ale warto szukać składników które zawierają w swojej nazwie oil i extract . Wtedy będziecie miały pewność, że owy składnik w ogóle występuje.
Pamiętajcie jednak, że kolejność składników także ma znaczenie, im mniej składnika tym dalej na liście INCI ... a że w tradycyjnych produktach są zazwyczaj na jednych z ostatnich miejsc... w praktyce mogła zostać użyta zaledwie jedna kropla na litr produktu ... same sobie odpowiedzcie jak zatem dany składnik oddzdziałuje na naszą skórę.
Obecnie panuje moda na produkty naturalne i eko. Nie dajcie się więc zwieść pozorom.
Prawdziwe naturalne produkty nie są dostępne w tradycyjnych drogeriach, są o wiele droższe niż normalne produkty i zazwyczaj znaleźć można je w specjalistycznych sklepach . !
Tyle ode mnie. Warto zagłębić się w temat by nie płacić za coś co jest nieskuteczne.
To, że produkt ma piękne opakowanie i informacje o milionie ekstraktów nie koniecznie oznacza, że faktycznie tak jest.
Już niebawem post o szkodliwych składnikach w kosmetykach. Jak je znaleźć, kiedy szkodzą i kiedy pomagają .
Buziaczki :*:)
Ciekawy i interesujący post :) I tak nie zwracam na to jakiejś szczególnej uwagi, i tak wiem, że trudno o naturalny kosmetyk a to że szkodzi, to w sumie jak wszystko w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś ciekawy temat, eko-naturalne kosmetyki to tylko takie jakie sobie sami przygotujemy ze składników dostępnych w domu, w lodówce. Takie jest moje zdanie, ewentualnie mniej nawalone chemią - parabenami, barwnikami czy aromatami mogę być naturalniejsze, ale na pewno nie eco. Zresztą takie kosmetyki nie produkują firmy z niższej półki bo koszt wyprodukowania takiego produktu przewyższył by wartość. Te naturalniejsze jak to określam sa niestety droższe - często warto. Ja zawsze zaglądam w INCI, czasem świadomie wybieram coś co posiada parabeny - np. szampony z l'oreal. No ale inne na mnie nie działają :( Kremy zawsze te delikatniejsze i naturalniejsze :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny post!
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł,popieram jego "anty-greenwashing'ową wymowę, ale... ;) nie wiem, co robi na kolażu ilustrującym "eko-oszustwa" produkt Botani, który jest absolutnie organiczny... Botani obok m.in. Oriflame (?!) to jakieś nieporozumienie ;P
OdpowiedzUsuńKochana to tylko przykładowy obrazek zaczerpnięty z grafik google pod etykietą, kosmetyków których producenci twierdzą, że są z naturalnymi składnikami. :)
Usuńdlatego nie wierzę w cuda obiecywane na etykiecie. patrzę na skład, a jeśli mam wątpliwości szukam w internecie, czy taki produkt rzeczywiście jest taki "ekologiczny i naturalny" jak go opisuje producent. :)
OdpowiedzUsuńtemat rzeka, niestety producenci często robią nas-konsumentów w bambuko, natknęłam się na to nie tylko przy kosmetykach, ale tak samo jest z żywnością. Zaczęłam zwracać na to większą uwagę od kiedy oglądam program 'wiem co jem, wiem co kupuję'. To, że na wieczku pisze eko czy sensitive nie znaczy że w składzie nie ma np. alkoholu i to na jednym z pierwszych miejsc... ach strzeżmy się dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuńsuper post:)
OdpowiedzUsuńdobra ściema to podstawa, jak to mówią i proucenci uwielbiają to wykorzystywać... ;/
OdpowiedzUsuńDobrze, że o tym napisałaś! :-D
OdpowiedzUsuńznam duzo naturalnych kosmetykow i sa super:)
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuń