Owocowy zawrót głowy z Bielendą | Peeling do ciała Zmysłowa Wiśnia | Masła do ciała Troskliwa Brzoskwinia i Soczysta Malina.

Cześć Kochani.

Jesień już na dobre zagościła na zewnątrz pora więc na intensywne odżywianie skóry po lecie - na szczęście dla tych z Was, które podobnie jak ja nie mogą pogodzić się z upływającym czasem mam dzisiaj fantastyczną propozycję - która nie dość, że dobrze odżywi naszą skórę to przy okazji rozpieści zmysły swoimi niesamowitymi, owocowymi zapachami, które idealnie odtworzą klimat niedawno pożegnanego lata. Uwielbiam owocowe zapachy w kosmetykach- unikam wszelkiego rodzaju jedzeniowych nut zapachowych, a już na pewno nie zniosę na sobie zapachu czekolady czy wanilii - na szczęście Bielenda ma w swoim asortymencie produkty, które spełniają każdą moją nosową zachciankę - zapewniając orzeźwiający, słodki, kobiecy zapach, który utrzymuje się na skórze długimi godzinami. Poznajcie najbardziej smakowite trio - peeling do ciała Zmysłowa Wiśnia oraz masła do ciała Troskliwa Brzoskwinia i Soczysta malina.
Mój sroczy charakter nie pozwolił mi przejść obok tych produktów obojętnie - spójrzcie na te piękne, kolorowe i wesołe opakowania. Czy nie są śliczne ? Każde utrzymane w podobnej szacie graficznej - prostej, ale przyciągającej wzrok - odróżniające poszczególne zapachy charakterystycznym dla siebie kolorem. W skład serii owocowej wchodzą cukrowe peelingi oraz masła do ciała - dostępne w trzech wariantach zapachowych - Zmysłowej Wiśni, Troskliwej Brzoskwini i Soczystej Maliny - wszystkie absolutnie wyjątkowe, słodkie i bardzo kobiece. 

Zarówno peelingi jak i masła ukryte są w plastikowych, szerokich opakowaniach o pojemności 200 ml. Są bardzo poręczne, nie sprawiają żadnego problemu - co ważne w przypadku peelingu, bo nie trzeba męczyć się pod prysznicem z jego wydobywaniem. Same widzicie, że razem tworzą po prostu piękną kolekcję - naprawdę lubię takie kolorowe i wesołe opakowania - odbiegające od nudnych, szarych, białych słoików i tubek.

Swoją przygodę z tymi produktami postanowiłam zacząć od peelingu - który jest nieodłącznym elementem w mojej pielęgnacji i zużywam naprawdę hurtowe ilości tego typu produktów. Cukier + wiśnie ? Czy może istnieć coś lepszego? Po otworzeniu opakowania tego produktu fala zapachu dosłownie rozlewa się na całą łazienkę. Zdecydowanie pachnie najbardziej intensywnie z całej trójki - jest to zapach mocno słodki, typowo wiśniowy z lekką nutą czegoś kwaśnego w tle. Na szczęście - mimo intensywności - nie męczy i nie nudzi. Może nie jest to do końca naturalny - ale mimo wszystko bardzo przyjemny otulający zapach, który utrzymuje się na skórze jeszcze długo po zmyciu.

Jego konsystencja jest dość luźna - powiedziałabym, że nawet nieco żelowa. Drobinki ścierające to cukier - jest więc to peeling dość ostry i intensywny, co dla mnie akurat jest jego największą zaletą. Rozprowadza się bardzo szybko, ale trzeba z nim pracować dość sprawnie, bo cukier pod wpływem ciepłej wody po prostu się rozpuszcza - polecam nakładanie go na suchą skórę - efekt murowany.

Skład pozostawia wiele do życzenia - niestety peeling oparty jest na parafinie, czego szczerze żałuję, bo gdyby został zastąpiony jakimś olejem byłby to produkt idealny. W trakcie używania - chcąc nie chcąc produkt ten pozostawia na skórze lekko tłusty film - są osoby, którym to nie przeszkadza, ja natomiast po peelingu z użyciem takiego kosmetyku szoruję się podwójnie :) Jeżeli jednak Wam to nie przeszkadza - to myślę, że warto spróbować - rozpieszczenie zmysłów gwarantowane.

Sprawa jednak nabiera rozpędu w przypadku maseł do ciała. Tak - mogę śmiało powiedzieć, że z tej przygody będzie miłość. Masła skradły moje serce od pierwszego użycia - mają dobre składy, świetną konsystencję i są po prostu do zjedzenia....

Mają bardzo treściwą konsystencję - choć na pierwszy rzut oka wydaje się być inaczej - przypominają gęsty jogurt - a biorąc pod uwagę to z jaką intensywnością pachną producent powinien pokusić się o ostrzeżenie przed konsumpcją :) Wchłaniają się zaskakująco szybko jak na tak treściwą konsystencję - pozostawiają na skórze lekką warstwę - choć nietłustą, aczkolwiek wyczuwalną. Pachną naprawdę intensywnie - choć bardziej subtelniej niż w przypadku peelingu - ale równie długo utrzymują się na skórze.

Troskliwa brzoskwinia z całej trójki jest najdelikatniejsza - co nie oznacza, że nadal nie jest mocno wyczuwalna. To słodki zapach jogurtu brzoskwiniowego, albo jakiegoś musu z dodatkiem mleka - jest najmniej owocowy z całej trójki i bardziej przypomina mi coś smakowitego do zjedzenia aniżeli czystą brzoskwinię samą w sobie. Masło bazuje na maśle shea - przez co jest naprawdę wspaniałe w swoim działaniu - mimo, że dalej zawiera parafinę czy silikon jest to całkowicie niewyczuwalne. Wspaniale nawilża skórę - pozostawia ją miękką, gładką i ślicznie pachnącą.

Soczysta malina to mój faworyt. O mój Boże - jak to masło pachnie. Znacie zapach malinowej mamby? To dokładnie to masło. Jest po prostu piękne - i z pośród trzech produktów najbardziej oddaje zapach prawdziwych owoców - jest słodkie, ale jednocześnie rześkie - bardzo kobiece i apetyczne - uwielbiam to masło i uwielbiam swoją skórę otuloną tym zapachem. Skład jest bardzo podobny do poprzednika - więc i swoim działaniem od niego nie odbiega. Z całego serca polecam Wam spróbowanie tej wersji. Jestem nią oczarowana.

Peelingi oraz masła z serii owocowej znajdziecie praktycznie w każdej drogerii - dostępne są także w większych hipermarketach - w cenach od 15-20 zł / 200 ml.

Dajcie znać co sądzicie o tych produktach - dacie się skusić na któryś wariant zapachowy ? Czekam na Wasze komentarze :)

Buziaki !

Komentarze

  1. Miałam serię malinową i dla mnie już samym zapachem podbiła serducho, a dobrym działaniem całkowicie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładne opakowania, niestety nie przepadam za takimi nutami zapachowymi..

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam peelingi Bielendy, moim ulubieńcem jest Awokado, ale teraz używam Malinkę i cudownie pachnie i peelinguje ;) masła też lubię. Teraz używam Awokado, ale zapachowe/owocowe czekają w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie produkty i zawsze kupuję tego typu masełka w "pysznych" zapachach, więc i te mnie kuszą! Ale... muszę przyznać, że jestem bardzo leniwa, jeśli chodzi o smarowanie ciała balsamami. Balsamów i masełek mam mnóstwo, ale nie zużywam regularnie... Nie wiem, co by się musiało stać, bym nabrała tego nawyku!

    OdpowiedzUsuń
  5. tych nie mialam ale same opakowania zachecaja:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam kiedyś balsam do ust Troskliwa Brzoskwinia i pachniał nieziemsko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam masła do ciała, a do tego pachnące :)) Rzeczywiście wyglądają jak jogurt :D

    OdpowiedzUsuń
  8. może jak pozbędę się troszkę rzeczy z zapasów to się skuszę na wypróbowanie tych przyjemniaczków ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Używam Masełka Soczysta malina. Pachnie przepięknie tylko troche muszę poczekać żeby mi się wchłonął.

    OdpowiedzUsuń
  10. gdyby nie ta parafina, to by było cudo zapewne ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam tych produktów Bielendy, ale pewnie pachną ślicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja bym się smarowała :D i zdzierała także :) nie do końca przepadam za typowo 'jedzeniowymi' zapachami, ale wąchałam je i miałam jakieś tam próbki i bylam nawet zaciekawiona

    OdpowiedzUsuń
  13. Ubóstwiam cukrowy peeling Bielenda Winogrono :) Ten pewnie powaliłby mnie jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten peeling malinowy wygląda jak xemik, mniam :) Ślicznie tu u Ciebie, będę częsciej zaglądać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye