Powrót do przeszłości czyli pięć makijażowych błędów i wpadek z okresu nastoletniego.

Cześć Kochane.

Ta która z Nas nie błądziła w przeszłości niech pierwsza rzuci pędzlem. Tak moje Panie - nie ma się co oszukiwać i czarować każda z Nas na pewnym etapie swojego życia popełniała większe bądź mniejsze błędy makijażowe i naprawdę nie ma w tym nic złego (przynajmniej teraz) bo jak było wtedy to musicie ocenić już same. Kiedy patrzę na swoje zdjęcia z czasów pierwszych prób kreowania się na dorosłą to w sumie nie wiem czy się śmiać czy płakać - to niesamowite jak człowiekowi na przestrzeni lat zmienia się myślenie i podejście do pewnych spraw. Dzisiaj postanowiłam pośmiać się sama z siebie i opisać Wam jak to wyglądało w czasach gdy wydawało mi się więcej niż brutalnie weryfikowała rzeczywistość :)...

Powiedzcie mi jak to jest... czy ówczesny chłopak i przyjaciółki naprawdę nie widzieli, że coś jest nie tak? Czy po prostu każdy wolał zachować milczenie ? W domu nie było luster czy dzisiaj robią jakieś bardziej ostrzejsze ? Rozczaruję Was - nigdy nie byłam "tapeciarą" jak to zwykli mówić dzisiaj Panowie co dowodzi moja ostatnia ankieta. Nie nakładałam dużej ilości kosmetyków - raczej była to optymalna ilość dostosowana do problemów nastoletnich. Robiłam to po prostu źle, nie patrząc ani na potrzeby swojej skóry, ani na kolory, ani tym bardziej na to co do mnie naprawdę pasuje - podkład miał być tani, błyszczyk brokatowy, a cienie takie żeby każdy zwrócił uwagę. Znacie to prawda? :)

 1. Kontrast lepszy niż w Photoshopie.

Czarna kredka - współwinna największych błędów makijażowych u 95 % kobiet. Dzisiaj już wiem czym jest i do czego naprawdę służy taka kredka, ale kiedyś wydawało mi się, że należy nią obrysować oko (wiecie coś na wzór dzisiejszych kresek eyelinerem) i tym samym stać się bardziej dorosłą w trzy minuty. Zamiast efektu dorosłości był efekt pandy. Byłam oryginalna, naprawdę - kreski nigdy mi nie wychodziły i nie wychodzą do dziś, dlatego malowałam sobie grubą czarną krechę na dolnej powiece... czemu to miało służyć? Bardzo dobre pytanie. Jakby tego było mało... ktoś kiedyś szepnął, że dzięki białej kredce można mieć większe oczy - wszystkie moje koleżanki biegły wtedy do drogerii w poszukiwaniu takiego kosmetyku i potem dopiero było eksperymentowanie ! Czarna kreska na dole, biała na linii wody ...kontrastowanie na poziomie mistrzowskim. Tak - wstydzę się tego. :)

2. Papuga w natarciu.

Pamiętacie cienie dodawane do gazet typu Bravo Girl ? Tak tak... biegało się rano przed szkołą do kiosku żeby zdobyć najlepsze. Żółte, niebieskie, zielone nieważne... BROKATOWE - to dopiero był hicior. Im bardziej połyskujące, bardziej osypujące tym lepiej. I później niespokojne oczekiwanie na dyskotekę szkolną. O rany - jak sobie to przypomnę to naprawdę zanoszę się śmiechem :) Pamiętam, że miałam taką maleńką paletkę z kiosku i był tam bardzo intensywny turkusowy cień, który w przesadnej ilości używałam za każdym razem. Nie pytajcie mnie jak musiało to wyglądać w połączeniu z czarną i białą kredką. Papuzie kolory były kiedyś naprawdę modne i pewnie potrafią być takie do dziś, ale nakładane pacynkami na kawałek ruchomej powieki musiały wyglądać naprawdę komicznie. 

3. Klejący pocałunek.

Chyba wiem skąd moja dzisiejsza awersja do błyszczyków - kiedyś miałam ich prawdziwą kolekcję. Ale wiecie... nie takich byle jakich tylko perłowych, brokatowych, tych słynnych chemicznych kulkowych o piekielnie niedobrych smakach, z chilli, z kwiatuszkami - full wypas. Każda z nas kochała błyszczyki i skrupulatnie zbierała swoje kieszonkowe na nową sztukę ... i znowu nieważne czy z gazety czy z kiosku. Były klejące, były takie co wylewały się w kieszeni kurtki i później mama przez pół dnia zastanawiała się jak je doprać, ale po raz kolejny nieważne - musiały być i już, takie były czasy. Każda szanująca się nastolatka musiała mieć swój błyszczyk. Ogólnie mam wrażenie, że słowo "nieważne" było przodujące w kwestii ówczesnego makijażu :)

 4. Świnka Pepa.

Która z Was nie miała problemu ze zbyt różowymi podkładami? Mam wrażenie, że kiedyś ogólnie producenci wypuszczali na rynek podkłady w jednych kolorach - wszystkie jakie pamiętam były po prostu różowe i od zawsze wiedziałam, że coś tu jest nie tak ... żółta szyja, różowa buzia - cóż, widocznie tak miało być. Tak właśnie myślałam :) Skoro wszystkie kobiety się malują to chyba tak właśnie powinno to wyglądać. Na szczęście nie używałam podkładów często - sama doszłam do wniosku, że jest mi to niepotrzebne, a kiedy wyrwałam się z tego pseudokosmetycznego snu to wiedziałam już o istnieniu czegoś takiego jak tony i nie straszyłam ludzi kolejnym kontrastem na swojej twarzy. Z kredek długo nie wyrastałam...

 5. Pędzle? Ale jakie pędzle?

Jakie kiedyś życie było bezproblemowe... do pełnego makijażu wystarczały dwie ręce. Bardzo długo nie wiedziałam czym w ogóle są pędzle do makijażu, a jak już się dowiedziałam czym są to byłam przerażona ich cenami (jak na nastolatkę to był prawdziwy kosmos!) więc zawsze używałam swoich rąk - do podkładu, do cieni, do różu! i nie widziałam w tym nic złego. Kiedy kupiłam swój pierwszy komplet pędzli to zrozumiałam i zobaczyłam w czym tkwi ich siła... Do tej pory zachodzę w głowę jak radziłam sobie z piekielnie twardym różem Wibo, który miałam... palcem?

Uwielbiam przywoływać do siebie takie wspomnienia i mam nadzieję, że Wy też i chętnie podzielicie się ze mną swoimi :) Wiecie za co najbardziej kocham ten okres ? Za bezproblemowość - do wyboru był kiosk, osiedlowa drogeria albo czekanie na nowy numer gazety, nikt nie przejmował się markami, cenami czy tym co sądzą inni. Wszystkie byłyśmy szczęśliwe - może w nieco bardziej śmiesznym wydaniu, ale jednak nikt nie zawracał sobie głowy brwiami, rzęsami czy jakimś konturowaniem. Czekam na Wasze opowieści :)

Buziaki :)

Komentarze

  1. Hehehe, uśmiałam się bo większość tych błędów sama popełniałam:D Jedyne co zostało mi oszczędzone to efekt pandy bo jakoś mi ta czarna kredka nie odpowiadała. Już wtedy na szczęście czułam, że to byłaby zbrodnia dla moich małych oczu. Ale pamiętam, że koleżanki szalały z tą czarną krechą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no to ogromny szacunek za nie uleganie trendom :D Ja nie byłam na tyle silna :)

      Usuń
  2. O mnóstwo wpadek było :) Kredka tak jak najbardziej grubą krecha pod okiem przy moich głęboko osadzonych oczach musialam wyglądać jak wampir z małymi patrzałkami hehe, na trądzik grubą warstwa byle jakiego podkladu który jeszcze dokanczal robotę , a na deser niebieskie cienie do niebieskich oczu bo tak było " modnie" eh....;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haahahhaha uśmiałam się :) Niebieskie cienie to był ogromny hit - koniecznie perłowe !

      Usuń
  3. oo tak :D kolorowe cienie, brokatowy błyszczyk i było się królową dyskoteki :D u mnie pamiętam, że wszystkie dziewczyny biegały z pomarańczowymi od podkładu twarzami :) bardzo fajny wpis, miło sobie przypomnieć takie czasy z uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Queen of the night w pełnej krasie hahaha :D no tak zbyt ciemne podkłady to klasyka, ale widoczna niestety do dzisiaj :) Dziękuję :)

      Usuń
    2. Widoczna do dzisiaj i niekoniecznie tylko u nastolatek :DDD
      W pracy mam dziewczynę - zawsze ma za ciemny podkład....

      Usuń
  4. Hahaha :D oj taaak czarna kreda na dolnej linii wodnej to był hicior! I te błyszczyki... chyba każda z nas je miała :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha strasznie się uśmiałam czytając Twój post ale zgadzam sie z każdym słowem :) Fajnie jest sie z siebie pośmiać po latach i wspomnieć wpadki makijażowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Ja też uwielbiam wspominać takie rzeczy :)

      Usuń
  6. Uwielbiam Twoje podtytuły! ♥ haha :D Ja miałam takie szczęście, że mieszkam w malutkiej wsi, w szkole podstawowej i gimnazjum nie było zbyt dużo dzieci i mam wrażenie, że moda na malowanie nie dotarła do mnie aż tak szybko. Moja mama się mało malowała - miała jakieś cienie, szminkę, tusz, ale nie był to pełny makijaż, więc nie podpatrywałam jej codziennych, makijażowych rytuałów, bo po prostu nie malowała się codziennie. Dopiero w gimnazjum zaczęłam używać tuszu, bezbarwnych balsamów do ust, ominęła mnie moda na kredki i intensywne cienie, nie używałam nawet podkładów - dzięki Bogu ominął mnie trądzik i cerę miałam, nieskromnie mówiąc, idealną.. Kremu BB - z Under20 (którego używam do dziś - tzn. nie tego samego egzemplarzu haha :D ) zaczęłam regularnie używać w I liceum i wtedy odkrywałam nowe produkty. W liceum pokochałam delikatne kreski eyelinerem, które nie wychodziły idealnie, ale się uczyłam, ćwiczyłam, choć oczywiście czasem przychodziłam do domu z rozmazaną czarną mazią na powiece :D Dopiero w II kl liceum pokochałam makijaż i zaczęłam używać bronzera, korektora pod oczy itd i wtedy założyłam blog. Kiedyś nie miałam kosmetyków w ogóle, więc chyba teraz mam manię chomika i lubię je gromadzić (ale powoli się z tego leczę.. ;D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mieszkam w małym mieście, ale to tutaj każdy chyba napędzał się wzajemnie :D Skoro nie lubiana koleżanka miała to ja też musiałam mieć - typowe myślenie nastolatek... Uśmiałam się totalnie z Twojej czarnej mazi :D Jak ja to doskonale znam ... zawsze jak wracałam do domu po szkole to się zastanawiałam o co chodzi... czemu kredka ląduje na połowie twarzy... ale kto by się tam pierdołami przejmował :D

      Usuń
    2. Po co się przejmować jakimiś plamami czy niedociągnięciami - przecież makijaż był, a to najważniejsze! :D Porównując nasze myślenie i świadomość makijażu w czasach nastoletnich z tym obecną erą ajfonów i dziewczyn postarzających się o minimum 5 lat, to chyba jednak wolałam "tamte czasy" - jakieś bardziej beztroskie, nie aż tak zadufane i chamskie..

      Usuń
    3. O tak... tutaj się zgodzę z Tobą w 100 %. Człowiek się cieszył cieniami z gazety jak głupi, zbierał pieniądze z bułek do szkoły żeby sobie błyszczyk kupić, a jak już się udało to radocha wśród koleżanek. A dzisiaj ? Jak nie masz markowych rzeczy, perfum, zegarków to jesteś nikim.

      Usuń
    4. To smutne, bo obecnie zdobywa się znajomości nie przez to jaki jesteś, a przez to, co masz lub kogo znasz. I niestety nie jest to dostrzegane na polu gimnazjum, liceum, a obecnie tyczy się to wszystkich etapów i dziedzin życia.. Ale wychodzę z założenia, że nie jestem "każdy" i nie muszę iść za tłumem :) Miło było powymieniać się myślami, buziaki kochana ♥

      Usuń
    5. Również Ci dziękuję :* buziaki i miłego dnia :))

      Usuń
  7. Ja nigdy nie umiałam dobrać sobie fluidu, przeważnie malowałam się tym mamy albo starszej siostry, więc możesz sobie wyobrazić jak musiałam wyglądać :D na szczęście już nauczyłam się tej sztuki i koniec z wpadkami :D
    Pozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny post ! Mimo, że coraz więcej jest poradników w internecie to i tak niestety te błędy są popełniane przez nastolatki nadal. Łatwo to zauważyć na ulicy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To prawda - kiedyś nie miałyśmy dostępu do informacji i mam wrażenie, że wszystkie nawzajem się naśladowałyśmy, dzisiaj to już nawet nie wypada :)

      Usuń
  9. Ja szalalałam jedynie z błyszczykami - pełno miałam ich właśnie z "13" - ktoś pamięta tę gazetkę?:D Na szczęście czuwała nade mną mama i broniła mnie przed rażącymi cieniami i podkreślaniem dolnej powieki krechą.:) Trochę mnie wtedy bolało, że koleżanki malują oczy na różowo czy niebiesko, a ja biegam tylko z nudziakami (od święta oczywiście, w zwyczajne dni podkreślałam jedynie rzęsy). Dzisiaj jestem mamie za to bardzo wdzięczna, bo jedyne, czego mogę się wstydzić, to zielona kredka używana czasami w kącikach oczu, a nudziaki to moja najukochańsza gama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bogu za rozsądną mamę :) To też dowodzi tylko temu, że czasami warto jednak słuchać innych, a nie ślepo brnąć w modę :) Zielona kredka w kącik... bardzo oryginalnie! :D

      Usuń
  10. Ja miałam jasną cerę, a chciałam mieć opaloną - co za problem, dawałam ciemniejszy fluid (czyt. pomarańczowy) i do tego podobało mi się zielone oko...taki militarny styl haha :) resztę pozostawiam wyobraźni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha <3 Mówisz chciałaś ogólny postrach siać ? :D

      Usuń
  11. Jeżeli o mnie chodzi, to patrząc z perspektywy czasu, za wcześnie zaczęłam używać podkładu (miałam jakieś 12-13 lat). W dodatku, podkład był oczywiście za ciemny, bo kto by pomyślał, że zimą jest się bledszym a latem bardziej opalonym :D Oprócz tego to oczywiście używałam kolorowych cieni do powiek, takich z gazet również :D Dobrze, że człowiek teraz bogatszy w wiedzę na temat makijażu ;) Mimo wszystko uważam, że i tak te błędy, który my popełniałyśmy, są sto razy lepsze niż to, że teraz 12-13 latki chodzą coraz częściej w pełnym makijażu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja też byłam bardzo młodziutka jak zaczęłam katować się podkładami... dobrze, że później mi minęło i na dobre wróciłam jakoś w liceum. Zgadzam się z Tobą - dzisiaj nastolatki nie dość, że obracają się w samych markowych rzeczach to do złudzenia przypominają kobiety po 20 roku życia - konturowanie, mocne usta, kreski... gdzie ja kiedyś takie rzeczy.

      Usuń
  12. ja jak miałam naście lat to oczywiście jechałam czarna kredka albo jeszcze lepiej eyelinerem do około oczu i myślałam, że wyglądam super :D ja podziwiam moja mamę, że była w tej kwestii bardzo tolerancyjna i pozwoliła mi tak chodzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytając uśmiechałam się - o tak, wiem o co chodzi :D Czarna kredka na linię wodną, oko automatycznie zmniejszone...ale myślałam, że jest fajnie :D Błękitny cień i iskrzący błyszczyk :D A i oczywiście żadnych kremów nawilżających, tylko z alkoholem i kwasem salicylowym na trądzik, przez to robiło się go więcej... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja Ci powiem jeszcze lepiej... pół swojego okresu dojrzewania utwierdzałam się w fakcie, że tonik antybakteryjny służy do zmywania makijażu <3

      Usuń
  14. No tak, te błyszczyki z kulką :D Ile razy pozalewałam tym książki i zeszyty to tylko ja wiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A latem jaka była tragedia z tym ustrojstwem :D samo wylatywało z opakowania :D

      Usuń
  15. Oj tak, czarna kredka na linię wodną, błękitny cień i klejący błyszczyk. Całe szczęście występowałyśmy tak tylko przy wyjątkowych okazjach, bo pamiętam, że podstawówka minęła zupełnie bez kosmetyków, a w liceum raczej tylko tusz a i to nie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też już w liceum zmądrzałam.. Chyba jednak gimnazjum to był najgorszy okres :)

      Usuń
  16. O tak, pamiętam doskonale czasy gimnazjum gdzie królowały pomarańczowe twarze, oczy obrysowane czarną kredką i wściekłoróżowe błyszczyki.. :D I każda była mistrzynią makijażu!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku, pamiętam też moje zamiłowanie do błyszczyków... Z dużym błyskiem, brokatem i najlepiej mocno różowe, żeby kontrastowały z samoopalaczem na twarzy. A! I dodatkowo na błyszczyk brokatowy nakładałam błyszczyk ten kulkowy, żeby był efekt "mokrych ust" i to na potęgę, jakby zaraz miało wszystko spłynąć... Ale błysk był! Przez 5 minut... ale był! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahha Martuś wyobrażam sobie Ciebie w takim wydaniu :D

      Usuń
  18. Chyba kiedyś każda z nas miała bzika na punkcie czarnej kredki i brokatu - takie czasy :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Jejjjj wygląd bloga piękny, łapacze snów <3 <3 Brak słów, pięknie! Ja za młodu jechałam czarną kredką, całe oko, co w rezultacie pomniejszało mi je, no ale ważne, ze był mrok hihi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo miło, że zauważyłaś <3 dziękuję Ci ślicznie :) łapacze snów w nawiązaniu do mojego nicku :)

      Usuń
  20. czarna kredka to moja długoletnia wtopa :D

    OdpowiedzUsuń
  21. U mnie głównym błędem był za ciemny podkład, który dostawałam od mamy, która obecnie ma jakieś trzy odcienie ciemniejsze ode mnie :D Później przyszła czarna kredka... ale na brwi! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo to rozbieżność podobna jak między mną a moją mamą, której też podkradałam jakiś podkład z Avonu :D czarna na brwi ? :D Ok wygrałaś :D

      Usuń
  22. Ojjj...błędy....ale kto ich nie popełnia? Ja też miałam ich kilka :P Nigdy nie zapomnę jak dumna byłam ze swojego pierwszego makijażu... Dopóki nie wyszłam na zewnątrz i nie wyciągnęłam lusterka :) Jeszcze nigdy tak szybki nie biegłam do domu :D Miałam pomarańczową twarz i papugę na powiekach :D Ha ha :D Szaleństwo. Pamiętam też, jak zrobiłam sobie czarną henną brwi... Przy mojej jasnej karnacji i jasnych włosach kruczoczarne i mocno zarysowane brwi nie były dobrym pomysłem :P Wyglądałam jak wnerwiony wilkołak :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja zdecydowanie używałam zbyt dużo podkładu, nie rozcierałam go odpowiednio i oczywiście był w zbyt ciemny odcieniu. Dodatkowo miałam dziwny zwyczaj malowania ust w przeraźliwie jasnym odcieniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaach... czyli obrałaś styl na topielicę :D ... nie martw się - tendencja utrzymuje się do dziś !

      Usuń
  24. Ech te różowe podkłady, pamiętam doskonale kiedy polscy producenci zaczęli wypuszczać podkłady i wszystkie były różowawe, największy błąd, który do dziś oglądam na zdjęciu ze świadectwa ukończenia szkoły, blada twarz , odcinająca się od włosów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to zauważyłaś ? Ja mam wrażenie, że ogólnie kiedyś podkłady były albo różowe albo piekielnie pomarańczowe...

      Usuń
  25. O tak, ileż w tym wszystkim prawdy. Za ciemny podkład, brokatowe błyszczyki, czarna kredka wokół oka - też to przerabiałam. Albo kto słyszał wtedy o podkreślaniu brwi?

    OdpowiedzUsuń
  26. świnka pepa haha ;) dokładnie, śmieszne to były czasy , ja miałam wszystkie cienie niebieskie ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pepa Piggy co za różnica :D Wszyscy wiemy o co chodzi :)

      Usuń
  27. 3 i 5 pasują też do mnie, jako nastolatki z dawnych lat.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja fakt mocno się nie malowałam ale krem koloryzujący z Nivea musiał być co z tego że za ciemny, dodatkowo twarz smarowałam kremem do ciała z drobinkami złotymi. Po prostu cudowne rozświetlenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glow po całości... :D Musiałaś wyglądać bardzo rześko :)

      Usuń
  29. Ja też nigdy nie byłam tapeciarą i po dziś dzień z fluidami mi jakoś nie po drodze:D W sumie nie przypominam sobie wielkich błędów... Chyba, że kolorowe cienie nie zawsze pasujące do mnie hmm:D A co do pędzli to po dziś dzień cienie nakładam palcami bo żadne pędzle nie spełniały mych wymagań. Taaaka jestem wybredna:D Ale do twarzy mam i używam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeeeee no Kochana to można powiedzieć wyższa szkoła jazdy :D ja bym w życiu nie umiała zrobić makijażu oka palcami :)

      Usuń
  30. tusz do rzęs, czarna kredka, puder za 5 zł z kwiaciarni i niebieskie cienie (bo przecież żadny inny kolor nie podkreślał tak pięknie moich błękitnych oczu xD ) i makijaż gotowy :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Moimi największymi błędami chyba jednak nie był makijaż a kolor włosów!
    Chyba nie ma takiego koloru ktorego nie miałam na głowie, biedne były te moje włosy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja pamiętam jak w gimnazjum byłam blondynką... Ale nie byle jaką bo taką farbowaną w domu...Na swinsko :D

      Usuń
  32. Dobrze pamiętam błyszczyk do ust z chilli. To były czasy:)
    Justyna, bardzo podoba mi się nowy wygląd bloga, zakładki, podtytuły, cały układ. Perfekcja:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana :) bardzo się cieszę, że Ci się podoba :)

      Usuń
  33. Skąd ja to znam, czarna kreska to był mój największy grzech w gimnazjum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się z tego wyleczyłam dopiero w liceum...Ale wstyd :D

      Usuń
  34. o matko hahaha ebz kitu, pamiętam moją czarną kredkę tylko na dolnej powiece xDDD tragedia ;D

    OdpowiedzUsuń
  35. Jakbym czytała o sobie przy każdym punkcie... Czarna kredka i podkład kompletnie niedobrany do rodzaju i koloru cery. Moje dwie największe zmory :D Ja dopiero jakieś 5 lat temu faktycznie zaczęłam być świadoma makijażu i dopiero wtedy cały ten świat ogarnęłam. Czasy gimnazjum/technikum? Szaleństwo makijażowe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale był makijaż? :D był! To się kiedyś liczyło a nie jakaś tam świadomość :)

      Usuń
    2. No dokładnie! Ważne że dziewczyny były fajne, bo miały 3 kosmetyki na krzyż i się malowały :P Mało ważne było jaki był efekt końcowy :D

      Usuń
  36. ja myślę, że kiedyś nie skupiałyśmy się tak bardzo na makijażu, bo nie było takiego przepływu informacji, jak teraz. w końcu instrukcje w gazetach nie były aż tak inspirujące, jak YouTube i portale skupione na makijażu. wraz z rozwojem Internetu i szerszym dostępem do informacji i tutorialów nagle zdałyśmy sobie sprawę, jak wiele makijaż potrafi zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w 100%. Dzisiaj to już nawet nie wypada takich błędów popełniać :)

      Usuń
  37. Nigdy czarnej kredki nie używałam ;D pędzle - z nimi dopiero sie zaprzyjazniam , i uwielbiałam błyszczyki tzw 'kulki' ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kulki to był hit lat 90! Bananowe, truskawkowe i jagodowe <3

      Usuń
    2. Taaaak i takie białe pomadki w sztyfcie w jaskrawych opakowaniach ;D

      Usuń
  38. Oj pamiętam okres technikum :) gdzie prawie każda panna była wymalowana oczywiście dołączałam się i ja do nich :) Miałam sporo makijażu, nie był on bardzo ciemny ale z perspektywy czasu wiem, że było go za dużo :) Jak dobrze, że te czasy już są za mną :):D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że mam to już za sobą... Ten trend nie wyszedł mi na dobre zdecydowanie :)

      Usuń
  39. Ja szalałam w ostatniej klasie podstawówki (jak ja chodziłam do szkoły, to jeszcze gimnazjum nie było :D tylko 8-letnia podstawowa) i najbardziej utkwiły mi w pamięci kolorowe tusze do rzęs! To była wtedy wieeeelka nowość! Kolory były wówczas beznadziejne :) ale co tam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takkkkk masz rację! Miałam taką mocno kobaltową masakrę hahhaha albo raczej masakrę :)

      Usuń
  40. Wow, ale się zrobiło kolorowo ;) Czarna kredka ... tak i to bardzo dużo czarnej kredki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :) czarna kredka rządzi! :)

      Usuń
  41. Pal licho post - jaki szablon jest cudny! Kto Ci robił logo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) to moje wspólne dziecko razem z mistrzynią Ekstrawagancką :)

      Usuń
  42. ale tu u Ciebie pięknie jest :) a błędów też robiłam sporo, ale też nie byłam tapeciarą chociaż coś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) cieszę się, że Ci się podoba :)
      No chociaż tyle dobrego w tym wszystkim, że nic nie spływało :D

      Usuń
  43. Ja to akurat byłam chyba makijażową minimalistką, bo nie przypominam sobie, ani nie odnotowałam na starych zdjęciach większych wtop. Pamiętam, że używałam pudru, aby się zmatowić, do tego jakiś cielisty cień i tusz do rzęs.
    Błyszczyki nigdy nie były moją wielką miłością, ale pamiętam taki w kulce z kiosku za czasów jeszcze chyba podstawówki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeee no :D To się chwali ! ale w sumie ja Ciebie zawsze pamiętałam taką mega naturalną :)

      Usuń
  44. Ja również miałam problem z czarną kredką na lini wodnej i zbyt pomarańczowymi bronzerami. Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  45. Ogólnie mi się udało tego uniknąć - pudry, fluidy, podkłady - do dnia dzisiejszego nie używam :D - w sumie nie używałam nigdy, z kredką czarną, czy też białą też nie jest mi po drodze, jedynie co to byłam uzależniona od kulkowych błyszczyków do ust :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooow... nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę ! :)

      Usuń
  46. W gimnazjum widać dużo błędów dziewczyn które się malują :p

    Co powiesz na wspólną obserwację ?- zacznij a ja się zrewanżuje
    Zapraszam również do konkursu który sama organizuję na moim blogu

    magicworldprincesscarmen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę nie uskuteczniaj na moim blogu taniej formy reklamy :)

      Usuń
  47. Świnka Pepa jest po prostu the best! :D Ja zawsze miałam problem z roztarciem podkładu w okolicach szyi. Był sobie, był... i nagle gruba kreska odcinająca się od mojego koloru skóry :D Teraz po prostu mam pędzel i gąbeczkę, ale palcami wciąż trudno jest to zrobić perfekcyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pepa rządzi ! :D Ogólnie rozprowadzanie palcami podkładów dla mnie jest awykonalne - odkąd mam swoją gąbeczkę RT to nawet nie patrzę już w stronę pędzli... a co dopiero palce :) Każdy musi znaleźć swój indywidualny sposób :)

      Usuń
  48. O! Przypomniałaś mi o dwustronnej kredce Rimmel którą kilka lat temu bardzo lubiłam :D Właściwie to czytając o wpadkach makijażowych się cieszę, że w gimnazjum się jakoś szczególnie nie malowałam :D Chociaż nawet malując się raz na jakiś czas również mi się one zdarzały! Kontrastowe oko to już chyba klasyk! :D Najbardziej przesadziłam jednak kiedy całą twarz wymalowałam sobie kulkami brązującymi z Avonu (i dołączoną do nich gąbką!) na dyskotekę szkolną jakoś na początku gimnazjum, bo nie mogłam w mamy kosmetyczce znaleźć pudru ... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona tak u mnie leży już chyba ze dwa lata... bo odkąd zaczęłam być bardziej świadoma to nie używam ani czarnej ani białej :) Kulki brązujące z Avonu to w ogóle uchodziły kiedyś za dobro luksusowe - każda z Nas chciała je mieć :D

      Usuń
  49. Uśmiałam się :D Jestem z siebie dumna, nigdy nie nosiłam czarnej kredki na liniii wodnej, od zawsze malowałam kreskę na górnej powiece :D Mówiłam, że mi coś takiego nie pasuje :D

    OdpowiedzUsuń
  50. Pamiętam te czasy - młodzieńcze problemy z cerą, podkład za 10 zł albo i mniej i się stroiło do szkoły ahhaah :D wtedy było to takie piękne, a teraz niemalże wpadam w szał jak podkład podkreśla skórki, jest za ciemny albo się rozwarstwia - wtedy było to nie ważne. Ooooo tak i czarna kreska, to były czasy :)

    Obserwuję i liczę na Twój odzew :) red-rosess.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta... gwiazda szkolnych korytarzy :D Kiedyś to nic nie było ważne i przynajmniej wszystkie z nas były szczęśliwe bo czy piękne to kwestia dyskusyjna :)

      Usuń
  51. To były czasy :) Ja w sumie późno zaczęłam się malować, więc wiele atrakcji mnie ominęło, ale jako mała dziewczynka podkradając mamie kosmetyki zawsze stawiałam na niebieski cień na całą powiekę i czerwoną szminkę :D

    PS. Ładny szablon ;) Dobrze, że leniwa jestem bo znów byśmy miały taki sam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuuuuu no to połączenie dość... odważne? :D Ja na szczęście nigdy nie odważyłam się na czerwoną szminkę i zostało mi to do dzisiaj :)
      Ps. Hahaha no z tym szablonem to miałam niezły ubaw :D

      Usuń
  52. Hahah teraz jak sobie przypomnę co ja wyprawiała na swojej twarzy :D czarna kredka też u mnie gościła na dolnej powiece a i brak pędzli i do tego jasno różowy błyszczyk na usta :P

    OdpowiedzUsuń
  53. Prawda jak nic hehe zwłaszcza z Bravo Girl!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bravo Girl... Popcorn :D było tego całe mnóstwo :)

      Usuń
  54. Czytając Twoje wpadki, mam wrażenie, że nie pasuję do tego schematu :D blyszczyków wręcz nie lubilam, bo za bardzo się kleily i blyszczaly i to mnie wkurzalo, z kolei kredek do oczu się balam, ponieważ balam się, że dziabnę się w oko i je sobie wydlubię :D używalam tylko podkladu i pudru, najtańszego i najjaśniejszego jaki byl :P byly to czasy gimnazjum i trwaly do liceum, dopiero później coś zaczelo sie zmieniać, haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nic tylko Ci pogratulować :) Dobrze, że byłaś świadoma od samego początku :)

      Usuń
  55. Hahah oj przypominają się stare czasy... efekt świnki na twarzy, nie domyty tusz i nakładanie kolejnej warstwy, masakra! No ale dobrze, że to już za nami i teraz jesteśmy bardziej świadome tego co robimy i jak nakładamy na twarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - dzięki Bogu za odzyskanie racjonalnego myślenia :)

      Usuń
  56. ja używałam tylko tusz do rzęs i wąską czarną kreskę robiłam często na linii wodnej ,a że nie miałam małych oczu i nie mam to mi pasowała .Pomadkę dopiero kupiłam w liceum w drugiej czy trzeciej klasie w złotym kolorze ,a puder w odcieniu żółtym był i odróżniał się od szyji ,nakładałam go załączoną gąbką :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jeszcze nie takie straszne błędy :) Myślę, że w granicach dopuszczalnej normy - wiele osób robi tak do dziś :)

      Usuń
  57. Ja nie używałam czarnej kredki :D Uwielbiałam za to kupować na rynku kolorowe, którymi i tak malowałam się max jeden raz ;P Za ciemny podkład bo "dla nastolatek" to musiał być przecież ok. Kosmetyki z gazet <3 I tak ich prawie nie używałam ale kupić trzeba było :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany... aż mi przypomniałaś moją kolekcję kredek z bazarku :D Miałam chyba ze 30 - każda kosztowała nie więcej niż dwa złote :D

      Usuń
  58. Na szczęscie z podkładem nigdy nie miałam problemu, bo zawsze miałam dobrze dobrany do cery. Choć niektóre prawie 20 latki dalej nie potrafią zauważyć, że w makijażu wyglądają śmiesznie (nie ten podkład, plamy na twarzy)

    OdpowiedzUsuń
  59. Z tymi błyszczykami to do dzisiaj mi zostało, a już niebawem trzydziestka na karku;).
    PS. Bardzo mi się podobają zmiany w szablonie, które wprowadziłaś:).

    OdpowiedzUsuń
  60. Swietny post :) cofnęłam się w czasie :D wiele z tych błędów sama popełniałam. Ale trzeba przyznać, że niektóre obecne trendy, jak np. bardzo mocno, wręcz od ekierki wyrysowane brwi, konturowanie wszystkiego (od twarzy po biust) też nie do końca mi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  61. Oj mam kilka grzechów na sumieniu. Czarną kredkę kocham nadal choć teraz bardziej czarny eyeliner i używam na linię wodną bo nie umiem bez tego żyć, ale zrezygnowałam z obrysowywania oczu. Kiedyś używałam też za dużo pudru bo chciałam jakoś ujarzmić moją przetłuszczającą się cerę. Do tego niewłaściwe odcienie pokładów - tych brzoskwiniowych było kiedyś od zatrzęsienia. No i bałam się różu jak ognia używałam tylko brązujących perełek. Czasami faktycznie aż się wstydzę... :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Wiele błędów w makijażu popełniałam i pewnie wiele jeszcze popełniam... Rozbroiłaś mnie i rozczuliłaś ostatnim akapitem. Kiedyś rzeczywiście czekałam na nowy nr magazynu z błyszczykiem, podkład kupowałam w kiosku a w osiedlowym sklepie krem Nivea i jajeczny lub pokrzywowy szampon Familijny. Ot, cała pielęgnacja :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye