Kompleksowa pielęgnacja stóp Apis | Sól, peeling i maska z kwasem glikolowym o cudownym orzeźwiającym zapachu limonki.
Cześć Kochane.
Jednym z moich kosmetycznych postanowień noworocznych było przełamanie lenistwa związanego z macoszym traktowaniem stóp - jak o twarz czy ciało zawsze dbałam z należytą uwagą tak niestety stopy zawsze pozostawiałam samym sobie i ograniczałam się zawsze do jakiegoś złuszczenia naskórka i tyle. Być może wynikało to wszystko z faktu, że zawsze moje nogi wyglądały jak u niemowlaka i nie miałam z nimi problemów - kiedy jednak przestawiłam się z trampek na szpilki... sprawa przybrała nieco innego charakteru i postanowiłam, że choćby miało się walić i palić to o stopy będę dbać na wszelkie możliwe sposoby. Akurat nadarzyła się ku temu fantastyczna okazja bo firma Apis szukała kilku blogerek, które chciałby przetestować produkty - wybrano mnie, a ja korzystając z okazji wzięłam dla siebie trzy produkty do pielęgnacji stóp - sól, peeling i maskę o zapachu limonki... i zaczęłam wywiązywać się z postanowienia.
Jeżeli chodzi o asortyment marki Apis w kwestii pielęgnacji stóp to jest on ogromny - a produkty same w sobie tak wielkie, że nie sposób jest je zużyć samodzielnie, dlatego ja swoimi podzieliłam się ze znajomą. Najbardziej zaciekawiła mnie maska z kwasem glikolowym i to w sumie na jej podstawie dobrałam sobie pozostałe produkty - peeling z lawą wulkaniczną i odświeżającą sól, która jak się śmiesznie okazało jest przeznaczona do stóp potliwych. Skuszona obietnicami wspaniałego, rześkiego zapachu limonki zdecydowałam się na to trio, ale naprawdę ich wielkość mnie przeraziła - jeżeli miałabym zużyć je sama to zajęłoby to spokojnie rok, albo i więcej, więc jest to szczególnie ekonomiczne rozwiązanie.
Wiecie doskonale jak to jest z tymi wszystkimi cytrynowymi czy limonkowymi zapachami. Ja jestem ogólnie bardzo wyczulona na wszelkiego rodzaju chemię i toaletowe nuty więc trochę się bałam, że zamiast przyjemności w użytkowaniu dostanę fajny odświeżacz do swojej łazienki. Nic podobnego. Zapach jest fenomenalny - naprawdę bardzo rześki i kwaśny, a przy tym tak intensywny, że wystarczy odkręcić wieczko od soli czy peelingu i aromat czuć w powietrzu. Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam ten zapach - to ten rodzaj, do którego macie ochotę wsadzić nos i już nie wyciągać. Cała trójka pachnie jednakowo i tak samo intensywnie za co ode mnie ogromny plus.
Bazowym produktem jest tutaj odświeżająca sól. Trochę się uśmiałam jak przeczytałam, że jest ona przeznaczona dla stóp potliwych, ale jeśli ktoś ma tego rodzaju problem to dobrze żeby wiedział o istnieniu takiego produktu. Zamknięta w plastikowy słój, zielona sól ma pojemność aż 500 g więc ja sobie jej nie żałowałam pod żadnym kątem i wsypywałam więcej aniżeli sugeruje producent. Jej standardowa cena to 25 zł, ale obecnie trwa promocja i możecie ją kupić za 18 zł TUTAJ. Kryształki soli są średniej grubości, ale w kontakcie z wodą rozpuszczają się niemalże natychmiastowo i barwią wodę na limonkowy kolor.
Pierwszy krok w całym zabiegu to moczenie stóp w ciepłej wodzie z dodatkiem tej soli przez około 20 min. W składzie oprócz limonki znajdziemy także ekstrakt z mięty i trawy cytrynowej, które mają właściwości odświeżające i zmiękczające. Trochę ciężko jest mi ocenić faktyczne działanie takiego kosmetyku... nie mam problemu z potliwością, więc nie wiem jak wpływa na tę kwestię, ale jeżeli chodzi o przygotowanie skóry czy zmiękczenie skórek w okół paznokci no to faktycznie widać różnicę bo samo usuwanie naskórka jest szybsze i bardziej efektowne. Niemniej jednak bardziej traktowałabym ją jako miły dodatek do relaksującego moczenia stóp po ciężkim dniu aniżeli kosmetyk niezbędny w pielęgnacji.
Krok drugi czyli peeling z lawą wulkaniczną. Niepozornie wyglądający, nieco galaretkowaty peeling tylko na pierwszy rzut oka wygląda niewinnie. Jest tak samo wielki jak sól czyli 500 g a jego standardowa cena to 45 zł więc jak na produkt do stóp to już niemało. Biorąc jednak pod uwagę to jak działa i jaka ilość jest niezbędna do porządnego oczyszczenia stóp i tak wychodzi to dość korzystnie. Faktycznie już na drugim miejscu w składzie znajdziemy pył wulkaniczny, który jest miłą odskocznią od chemicznych drobinek zdzierających.
Jego wygląd może naprawdę zmylić i ja sama dałam się nabrać na tę jego subtelną konsystencję. Ojj... jest ostry, naprawdę ostry. Przypomina mi peelingi na bazie korundu i mimo, że ma żelową konsystencję to można sobie porządnie zetrzeć skórę. Na mojej wewnętrznej stronie stopy poniżej palców momentami bywał nawet za ostry, ale ja lubię się katować wszelkiego rodzaju zdzierakami. Tak jak wspomniałam - nie miałam problemów ze stopami, ale jednak codzienne ganianie w obcasach sprawiło, że skóra stała się nieco grubsza i faktycznie peeling radzi sobie z nią bardzo dobrze, chociaż na piętach nadal dobrze jest dopełnić efekt jakąś delikatną tarką. Jest nieco brudzący bo ten pyłek wulkaniczny nie rozpuszcza się tylko osadza w misce czy wannie więc jest potem troszeczkę zabawy w sprzątanie.
No i na samym końcu po moczeniu i oczyszczaniu z naskórka przychodzi czas na gwóźdź programu czyli produkt, którego byłam najbardziej ciekawa - żelowa maska z kwasem glikolowym i mocznikiem. Po pierwsze bardzo żałuję, że na opakowaniu nie jest podane stężenie tego kwasu, ale występuje on na trzecim miejscu po wodzie i moczniku więc mogę przypuszczać, że to wynik całkiem niezły. Maska zamknięta jest w butelkę z pompką o pojemności 500 ml... no nie do zużycia w terminie 8 miesięcy jak zaleca producent a przynajmniej nie przeze mnie. Z całej trójki jest także najdroższa bo kosztuje 49 zł (promocja 37 zł), ale akurat ją warto kupić z kimś na pół żeby nie ryzykować zmarnowaniem przed upływem terminu.
Jakby samej pojemności było mało... to przez fakt, że maska jest żelowa wystarcza dosłownie jedna pompka na pokrycie jednej stopy. Ogromna wydajność i tym bardziej jestem pewna, że dobrze jest się z kimś podzielić. Maskę trzymamy na stopach 10-15 min i zmywamy ciepłą wodą. Jeżeli borykacie się z jakimiś pęknięciami czy odciskami to proponowałabym nie ryzykować bo szczypanie gwarantowane... wiem bo nałożyłam ją kiedy zbyt mocno wycięłam skórkę i było niemiło. Wchłania się praktycznie całkowicie i zostawia lekki film, który należy zmyć. Świetnie zmiękcza stopy - po całej trójce są one fantastycznie gładkie i przyjemne w dotyku i jakby zyskały nowe życie, choć sam efekt nie utrzyma się dłużej niż trzy dni. Maska dobrze radzi sobie ze skórkami przy paznokciach - zmniejsza ich widoczność dzięki czemu nie trzeba ich wycinać a wystarczy lekko odsunąć.
Sam zabieg połączony z trzech kroków daje naprawdę fajny efekt choć żałuję, że nie mogę się cieszyć nim dłużej, a niestety żadna siła nie zmusi mnie do robienia tego dwa razy w tygodniu - i tak cieszę się, że przełamałam lody i robię to w każdą sobotę. Tak jak wspomniałam - przez wzgląd na ogromną pojemność tych produktów warto jest kupić je z kimś na pół wtedy nie odczujemy i tak mocno ceny i nie będziemy musiały się martwić o marnotrawstwo.
Dajcie mi koniecznie znać jak Wy dbacie o swoje stopy i jakie są Wasze ulubione produkty z tej kategorii. Znacie markę Apis?
Buziaki !
Oj trzeba się wziąć za stopy, zimą moja ich pielęgnacja jest bardzo podstawowa, dawno robiłam peeling... Przed latem trzeba je przygotować do śmigania :)
OdpowiedzUsuńOj tak - ja przed latem jak zwykle będę panikować :)
UsuńZ Apis miałam kiedyś świetny krem do twarzy. Ta seria bardzo mi się podoba, zimą powiem szczerze po macoszemu traktowałam stopy. Teraz muszę się za nie wziąć żeby do lata były idealne :)
OdpowiedzUsuńOoo ciekawa jestem co to był za krem :) Akurat kosmetyków do pielęgnacji twarzy tej marki nie znam :)
UsuńOstatnio poświęcałam moim stopom niewiele uwagi, ale muszę teraz to nadrobić, bo wiosna coraz bliżej ;))
OdpowiedzUsuńHeheh my wszystkie przypominamy sobie o nóżkach jak się ciepło robi :)
UsuńNie dawno, pracowałam w gabinecie kosmetycznym, na kosmetykach Apis, klientki były bardzo zadowolone. ; ) No i zapachy, są rewelacyjne. ; )
OdpowiedzUsuńTakkk to prawda... ten zapach limonki jest absolutnie fantastyczny :)
Usuńja stopy ostatnio mocno zaniedbuje i nie mogę się zmotywować do regularnego stosowania. Ale ciepłe miesiące się zbliżają więc czas powoli na założenie złuszczających skarpetek i pielęgnacje :)
OdpowiedzUsuńJa też mam w planie zakup tych skarpetek ... nie wiem tylko gdzie je dostać :(
Usuńlubie te markę :) oj tak o stopy trzeba mocniej zadbac :)
OdpowiedzUsuńJa miałam jeszcze ich peeling miodowy i także był cudny :)
Usuńopis działania maski brzmi bardzo zachęcająco, markę znam tylko z 'widzenia' :) jeśli chodzi o dbanie o stopy to niestety ja również nie mogę się 'zmusić' do regularnego dbania o nie a kiedy już to robię najlepiej jak do tej pory sprawdzał się pilnik do stóp scholla, później moczenie w wodzie z dodatkiem soli kamiennej i soli zapachowych z Rossmanna (moim zdanie zmiękczają skórę i maj ładny zapach) a później masło shea :)
OdpowiedzUsuńSole zapachowe z Rossmanna? Ciekawe :) Muszę się rozejrzeć bo ostatnio mocno pokochałam takie umilacze :)
Usuńakurat skończył mi się peeling do stóp , a o Apis słyszałam same dobroci ;)
OdpowiedzUsuńJa tylko jestem przerażona składami kremów do twarzy z podstawowej serii...
Usuńniestety nie znam, brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńJa też stopy traktowałam po macoszemu, ale skarpetki złuszczające które zastosowałam kilka miesięcy temu + peelingi + krem 2 razy w tygodniu (na codzienną aplikację jestem zbyt leniwa) na noc sprawiły, że są nie poznania :) Na pewno są o 50 % gładsze i bardziej miękkie niż przed "dbaniem" :) Znam kilka produktów Apis z zajęć praktycznych na pracowni, ale tej serii akurat nie próbowałam :) Ceny nie są takie tragiczne jak na taaaakie wielkie pojemności :)
OdpowiedzUsuńEchhhh no muszę w końcu kupić gdzieś te skarpetki, ale przyznam się bez bicia, że w mojej metropolii nie widziałam ich nigdzie :((
UsuńZapachowo bym polubiła ale mnie kusi ta seria z arbuzem ;D
OdpowiedzUsuńPodobno ten arbuz to taki... chemiczny :D
UsuńToć on ma działać a nie być do żarcia ;D
Usuńa przy okazji capić ? :D
UsuńDawno nie miałam nic z APIS
OdpowiedzUsuńKusisz mnie najbardziej tymi soczystymi zdjęciami :)
Hehehe dziękuję :) Ze zdjęciami to trzy dni walczyłam bo te produkty tak ogromne, że kadr nie łapał :)
UsuńOj wpis idealnie trafiający w moją obecną rzeczywistość...Mam stan zapalny dużych palców u stóp i właśnie moczę je w szarym mydle :P Zawsze dbałam o stopy - minimalistycznie, ale dbałam ;] A ten stan zapalny nagle wszytko podporządkowuje pod dwa palce :/
OdpowiedzUsuńEch...na szczęście mogłam z J. pozachwycać się Twoimi zdjęciami :)
Dziękuję <3 pozdrowienia dla J . :)
UsuńZe wstydem muszę przyznać, że o stopy dbam najmniej - muszę to naprawić :)
OdpowiedzUsuńNie masz się czego wstydzić - 3/4 z nas tak ma :)
Usuńznamy i lubimy i bardzo dbamy o stopy :)))
OdpowiedzUsuńBrawo brawo brawo ! :)
UsuńI tak podziwiam że każdą sobotę :P moje stópki ostatnimi czasy są nieco opuszczone :D
OdpowiedzUsuńHahha :D nie myśl sobie, że mi to tak łatwo przychodzi... nie nie :D
UsuńChyba właśnie znalazłam produkty idealne dla mnie. Obiecałam sobie to samo co Ty na początku roku, jest marzec, a właściwie jego połowa. Stopy jak były traktowane złe tak są nadal. Myśle ze takie trio jednej marki swietnie sprawdza sie jako rutyna raz w tygodniu. Na pewno zajrzę na stronę producenta i cos tam dla siebie wybiorę! Dziękuje za świetna recenzje :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę Kochana :) Zawsze do usług :*
UsuńPrzy kosmetykach do stóp też stawiam na mniejszą pojemność, bo trudno jest mnie zagnać do częstszego dbania o nie. Mnie najbardziej spodobał się pyłek wulkaniczny. Nie lubię używać tarek, a większość scrubów czy peelingów jest bardzo słabiutka.
OdpowiedzUsuńOjj ten to potrafi zdzierać... naprawdę jest ostry, sama byłam zaskoczona.
UsuńCałe szczęście moje stópki wyglądają całkiem nieźle, bo ten zabieg zajmuje jednak trochę czasu. Ja zwykle nie omijam ich podczas peelingu całego ciała (nie używam specjalnego peelingu do stóp) a na noc smaruję kremem. I tyle :)
OdpowiedzUsuńNo to się zgadza.. namocz, czekaj, peelinguj, wcieraj i czekaj... jest trochę zabawy :)
UsuńJakie piękne zdjęcia <3 Przewijam sobie góra - dół i oglądam już jakiś czas :D
OdpowiedzUsuńProduktów nie znam, na firmę pogniewałam się jakiś czas emu kiedy to bez uprzedzenia pozmieniała składy swoich kremów na dużo, dużo gorsze... Nawet na opakowaniach nie było informacji o zmianach, dopiero jak człowiek na skład popatrzył.
Dziękuję <3
UsuńOj tak... kremy do twarzy z tej podstawowej serii to dramat - sama parfina i olej mineralny. Nie lubimy. Nie wiem jak z serią profesjonalną, ale ja zostaję przy kosmetykach do ciała :)
Z tego całego trio najchętniej wypróbowałabym sól :) Maski do stóp nigdy nie miałam i podejrzewam, że po prostu nie chciałoby mi się takiego kosmetyku używać, ach to lenistwo :) Moje stopy odżyły odkąd używam pilnika elektronicznego Scholl. Usuwa martwy naskórek w mig, szybko i skutecznie. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że jestem już gotowa na lekkie buty, na lato i sandały. Jedyny minus tego pilnika to według mnie cena zarówno samego urządzenia, jak i rolek wymiennych.
OdpowiedzUsuńnie mój zapach zdecydowanie ;)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale te produkty brzmią bardzo zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuń