Czy piękna skóra ma swoją wartość? | Nikel - krem z kwiatem Immortale i pomarańczą.

Cześć Kochane.

Gdyby nagle na Waszej drodze pojawił się ktoś kto jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki miałby sprawić, że oto wymarzona, idealna cera od następnego dnia przestanie być już tylko marzeniem i osiągnie w końcu stan, do którego dążyłyście od początku swojej kosmetycznej przygody... ale zażąda za to ogromnej sumy pieniędzy - byłybyście w stanie zapłacić? Czy nie przypomina to nieco historii z producentami kosmetyków, którzy jak mantrę powtarzają wypuszczając kolejny produkt na rynek, że to właśnie ON ziści wszystkie marzenia o idealnej skórze? My kobiety jesteśmy w stanie płacić więcej za choćby cień szansy uzyskania efektu jak z reklam i jestem pewna, że każda z Was miała kiedyś w swoim życiu w ręku produkt drogi, markowy, rozreklaowany i obiecujący wszystko co możliwe. Takie przygody nierzadko bywają nieudane - nadal bowiem bardziej w cenie jest prężny marketing i miliony wydanych pieniędzy na światowej sławy modelki niż porządny skład i dbałość o przygotowanie danego kosmetyku... a tymczasem ciuchutki Nikel, o którym większość z Was nie wie czeka wiernie na odkrycie swojej magii. I choć drogi... to niezwykły.


Chorwacka siła natury.


Nikel jest jednym z moich ulubionych producentów kosmetycznych i nie trafia do mnie jedynie tym, że to co oferuje ma fantastyczny, bliski naturze skład, ale faktem, że to jeden z nielicznych producentów dbający o każdy szczegół w swoim kosmetyku. Do tej pory miałam już pokaźną grupkę wyrobów Nikla i nie zawiodłam się ani razu - ani na serii tradycyjnej dostępnej w przyjaznych dla portfeli cenach, ani tych luksusowych, gdzie można poważnie nadszarpnąć swój budżet. Wracając jednak do szczegółów - warto zwrócić uwagę na fakt, że kosmetyki tej marki produkowane są dopiero po złożeniu zamówienia przez danego dystrybutora - nigdy wcześniej. Te kosmetyki nie leżą na półkach czy w brudnych magazynach, do sklepów trafiają świeże, tuż po wyprodukowaniu, dzięki czemu zachowują maksimum właściwości odżywczych z danych składników.

Niech króluje prostota.


Wszystkie markowe, specjalistyczne kremy mają zazwyczaj składy zbliżone długością do ulotek w lekach - przeciętny klient i tak nie będzie wiedział o co chodzi, a i ktoś kto biegle operuje w tych wszystkich skomplikowanych nazwach może mieć w pewnym momencie mały zawrót głowy. Kosmetyki Nikla są proste - mają krótkie składy i choć oferują wiele to nikt nie będzie miał problemu ze sprawdzeniem co dokładnie "siedzi" w danym kosmetyku. Mój krem opiera się przede wszystkim na olejku migdałowym, olejku Immortalle (kwiat, który nie więdnie) stymulującym produkcję kolagenu, maśle shea znanym ze swoich właściwości odżywczych i nawilżających oraz owocach wanilii zebranej zanim dojrzeje (wtedy zachowuje najwięcej właściwości) odpowiadających za łagodną konsystencję kremu, witaminie E czyli największemu przyjacielowi młodości i ceramidach odbudowujących warstwę hydrolipidową tak często zaburzaną chociażby kosmetykami myjącymi.

Królewska otoczka.


Nie sposób jest nie wspomnieć o tym opakowaniu skoro tak pięknie zdobi łazienkę. Przypominające kostkę lodu, absolutnie wyjątkowe opakowanie skrywa w sobie delikatny, puszysty krem o zpachu tak innym i tak przyjemnym, że przenosi gdzieś na chorwackie pola kwiatowe. Ten produkt najlepiej jest używać na noc - producent zapewnia o 24 godzinnym nawilżeniu, więc konsystencja sama w sobie jest dość tłusta i wyczuwalna - raczej nie ma tu mowy o stosowaniu pod makijaż. Za królewską otoczkę jednak należy zapłacić i to dużo bo aż 220zł za 50 ml (KLIK) ... czyni więc ten produkt wyjątkowym nie tylko opakowanie, zapach czy działanie, ale przede wszystkim cena.

Nocny marek.


Tak jak wspomniałam - kremu używam wyłącznie na noc, po nałożeniu esencji Skin79. Kiedy używałam go jeszcze dodatkowo łącząc z serum doszłam do wniosku, że poziom nawilżenia i odżywienia jaki zapewnia mi Nikel jest na tyle wystarczający, że serum odstawiłam. Krem działa praktycznie od razu - po nałożeniu skóra staje się niesamowicie miękka i gładka w dotyku, a efekt ten jest wyczuwalny jeszcze rano. Staje się bardziej jędrna, wygląda po prostu zdrowo i rześko. Pomyślicie sobie zapewne, że zachwycam się nim przez fakt, że to produkt drogi czy zostałam kupiona jego opakowaniem - nie, wszystkie produkty Nikla tak właśnie działają i nieważne czy pochodzą z serii tradycyjnej czy luksusowej. Nie mam pojęcia co takiego jest w kosmetykach tej marki, ale one zachwycają za każdym razem - wiem, że wiele z Was kupiło polecany przeze mnie krem pod oczy i także ma podobne zdanie. To działanie czuje się od razu - czuje się pod palcami i czuje po przebudzeniu. Tych kosmetyków chce się używać... 
I naprawdę żałuję, że to marka tak nieznana i tak niedoceniona.

Czy warto więc wydać takie pieniądze na ten krem? Z tym pytaniem pozostawiam Was w sobotnie południe i tym samym życzę udanego dnia :)



Komentarze

  1. Ada Szczepańska23 lipca 2016 18:41

    przyznam szczerze, że nie słyszałam o tej firmie wcześniej. Rzeczywiście cena wysoka, ale skoro u ciebie dobrze się sprawdził, to znaczy, że to dobrze wydane pieniądze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już kilka razy pisałam o Niklu - o fantastycznym kremie pod oczy czy też o kremie myjącym :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze wiedzieć, że taki kosmetyk istnieje, ale pieniędzy byłoby mi szkoda, przynajmniej na dzień dzisiejszy. Myślę, że można osiągnąć cudowny efekt o wiele niższym kosztem a również naturalnie. Krem nie naprawi cery palacza, nocnego marka czy wielbiciela fast-food'ów. Wolę zatem zmienić podejście do całej pielęgnacji niż inwestować w jeden "złoty" krem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cena z kosmosu, ale wygląda pięknie no i w sumie za jakość składników trzeba płacić... :) Na szczęście mam już swój ideał w kwestii nawilżania, więc nie będę musiała śnić o tym kryształku. :D No chyba, że można kupić takie opakowanie osobno i sobie przełożę mój krem do niego... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Za piękną skórę mogę wiele oddać, o ile mam :) 220zł to jeszcze mało straszna cena, są straszniejsze :) Idę go zobaczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ma przepiękny wygląd i taki nie kremowy ;) ja ciągle pamiętam o ich kremie pod paczadłeka który tak zachwalałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie wygląda. Dla mnie ta marka jest kompletnie nieznana, ale zaciekawiłaś mnie ogromnie. Muszę przejrzeć ich asortyment ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Opakowanie wygląda przepięknie, kosmetyk brzmi superciekawie - nigdy nie słyszałam o tej marce!

    OdpowiedzUsuń
  9. To coś dla mnie, chętnie go sprawdzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że byłabym w stanie zapłacić taką kwotę za krem, który w 100% spełnia moje oczekiwania. Jednakże do tej pory nie znalazłam takiego produktu. Od jakiegoś czasu borykam się z problemami skórnymi i oddałabym naprawdę wiele, aby wreszcie ustały! :(

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo nietypowe opakowanie, od razu zwraca uwagę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. szkoda, że aż taki drogi... bo chetnie wypróbowałabym jego działanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Cena przeraża. Ale już na pierwszy rzut oka widać, że to cudeńko nie tylko mające "bogate" opakowanie, ale i działanie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye