Magia rosyjskich kosmetyków - Bania Agafii i jej hity do ciała i włosów.

Cześć Kochane.

Swoją kosmetyczną przygodę rozpoczynałam w pobliskiej drogerii - dziś z biegiem lat odbywam prawdziwą podróż po całym świecie. Byłam już we Włoszech, Hiszpanii i USA - teraz swoje kroki kieruję ku Wschodowi gdzie jak doskonale wiecie zakorzeniłam się na tyle mocno, że kosmetyki z tego zakątka świata mają u mnie osobną zakładkę. Byłam w Japonii, jedną nogą cały czas siedzę w Korei, ale natura odkrywcy i poszukiwacza nie pozwala mi zagrzać miejsca nigdzie na stałe. Dziś jesteśmy w Rosji i razem będziemy odkrywać magię produktów marki Bania Agafii, którą znacie na pewno doskonale - o ile nie z własnego doświadczenia tak ze słyszenia na pewno. Pokażę Wam świat tanich, ale bardzo dobrych kosmetyków, które niedawno zasiliły szeregi Kosmetykomanii - świat wyszukanych składników naturalnych, gdzie mydło zastąpi Ci najlepszy szampon, a brunatny peeling na bazie bylicy przeniesie Cię do osobistego domowego SPA. Poznaj dziś razem ze mną gamę produktów pielęgnacyjnych na kieszeń każdej z Nas.



Mydło cedrowe do ciała i włosów.


Mycie włosów mydłem kojarzy mi się z bólem, kołtunami i przeraźliwe tępą strukturą włosów no ale wiadomo.. za dzieciaczka próbowało się różnych metod. O pierwszym bohaterze mojego wpisu dowiedziałam się na blogu Anwen i tam zachęcona jej skutecznymi opiniami postanowiłam spróbować tego cuda na sobie. Brązowa, ciągnąca konsystencja o leśnym zapachu (z gamy toaletowych jednak nadal bardziej leśnych) trochę na początku mnie zniechęciła - nie wiedziałam jak mam używać tego kosmetyku (po pierwszym razie jednak wiedziałam już, że zostawię go tylko i wyłącznie do włosów), więc szukałam w Internecie trochę informacji na jego temat. Okazało się, że najlepiej jest wydobyć ze słoika małą ilość mydła, wetrzeć go w dłonie, a dopiero później na włosach... i wtedy zaczyna się magia. Koszt mydła jest niewielki bo to 16,90 zł aż za 300 ml (KLIK), a jest ono nieeeeeeeeeeesamowicie wręcz wydajne - niewielka ilość pozwala spokojnie umyć włosy (i wytworzyć przy tym mnóstwo piany).

Patrząc na konsystencję tego produktu mycie włosów może się wydawać abstrakcją - i tak też myślałam na początku. Sposób aplikacji, który sobie wypracowałam pozwolił mi odkryć wszystkie jego zalety. Skład mydła cedrowego opiera się na tytułowym oleju cedrowym, bażynie bajkalskiej, żywicy sosnowej, jagody czerwonego jałowca i oleju z arniki - mydło ma zapewnić nam łagodne oczyszczenie, ale jednocześnie ochronę, odżywienie i nawilżenie, a także ochronę przeciwłupieżową. Substancją myjącą w tym mydełku jest mydlnica lekarska. Produkt nie zawiera SLS. Czym mydło różni się od zwykłego szamponu oprócz przyjaznego składu? A no tym, że włosy po jego użyciu mogę myć znacznie rzadziej - one wręcz skrzypią od czystości! Są świetnie odbite u nasady, mam wrażenie, że mydło to wydobywa z nich znacznie więcej blasku i choć ten leśny zapach wcale mi nie odpowiada to kocham swoje włosy po umyciu tym mydłem! Jest to genialna alternatywa dla szamponu - musicie spróbować!

Maska - balsam do włosów - staroałtajska intensywna kuracja.

Zawsze dziwią mnie te długie nazwy - niemniej jednak jeśli miałybyście wątpliwości to mamy tutaj produkt uzupełniający do wspomnianego mydła. Wygląda jak budyń, ma kolor imitujący mój ukochany deser no i zapach tak kuszący, że trzeba mieć się na baczności :) Ten intensywny w swoim działaniu o czym za chwilę Wam opowiem produkt do kupienia jest w cenie 17,90 zł (KLIK) za 300ml a jego głównym zadaniem jest intensywne odżywienie zniszczonych włosów za pomocą składników takich jak olej z rokitnika ałtajskiego, korzeń aralii manżdzurskiej (no cóż), a także aloesu, chilli, muia (tak tak) ałtajskiego i oleju rycynowego. Maskę możemy stosować zarówno na całą długość jak i na skórę głowy (mui i chilli mają stymulować proces wzrostu nowych włosów.

Moje włosy są z natury bardzo cienkie i skłonne do oklapywania, więc już na starcie wiedziałam, że maski nie będę stosować na nasadę (raz się skusiłam i utwierdziłam się w swoim przekonaniu), więc dałam jej szansę na mojej długości. Po pierwsze - nie można trzymać jej zbyt długo bo jest ona naprawdę bardzo intensywna w swoim działaniu, wystarczy dosłownie 2 minuty żeby poczuć jej moc. Oj trzeba przyznać, że działa niesamowicie - fantastycznie dociąża włosy, eliminuje puszenie czy elektryzowanie, scala ze sobą pasma przez co stylizacja jest banalnie prosta. Myślę, że najbardziej docenią ją osoby o suchych kosmykach - na włosach normalnych oprócz nawilżenia i wygładzenia może nie przynieść tak dobrych efektów (sprawdzone na mamie), więc jeśli podobnie jak ja szukacie czegoś mocno odżywczego to bez obaw możecie sięgać właśnie po ten balsam.

Olej do włosów - wzmacniający.


Oto przed Wami mój ulubieniec z całej piątki produktów. Hit hitów zamknięty w fantastycznym opakowaniu, który zdeklasował dotychczasowego ulubieńca z Yves Rocher - olej, a raczej jego mieszanka stworzona aż z dwunastu składników aktywnych robi na moich włosach prawdziwe cuda. Ten niezwykły produkt, który pokochałam od pierwszego użycia zamknięty jest w butelce o pojemności aż 250 ml co sprawia, że wystarczy na grubo ponad rok używania w swoim środku zawiera fiolkę po brzegi wypełnione trzema rodzajami ziół - kolendrą, która wzmacnia dopływ krwi do cebulek włosowych i przeciwdziała pojawianiu się łupieżu, kminkiem, który zawiera w sobie cały szereg witamin (E,A,B i P) oraz rozmarynem odpowiadającym za neutralizowanie wpływu środowiska zewnętrznego, promieni UV czy suszarki. Koszt olejku to tylko 25,90 zł (KLIK) co przy tej pojemności jest kwotą naprawdę niską.

Aż nie wiem od czego mam zacząć swoje zachwyty - od pięknego ziołowego zapachu, cudownego składu czy może od wspaniałego działania... Zapach zapachem, ale to skład robi na mnie największe wrażenie. Oprócz wspomnianych ziół mamy tutaj oleje - łopianowy, rokitnikowy, z syberyjskiego lnu, słonecznikowy, ekstrakt z łupin cebuli oraz olej z bazylii oraz pichtowy. Jednym słowem - BAJKA! Tę magiczną mieszankę staram się nakładać dwa razy w tygodniu (jeśli mi się nie uda to raz) na całą noc po czym zmywam go mocno oczyszczającym szamponem. Włosy po jego użyciu są mięciutkie, puszyste i rozczesują się wprost idealnie. Produkt ten znacząco wpływa na poziom nawilżenia - sprawia, że włosy nabierają blasku, wyglądają zdrowiej, a proces taki jak prostowanie to dosłownie minuta roboty. Uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam ten kosmetyk! Bierzcie go póki jest :)



Solny scrub do ciała - odchudzający.


Jeżeli kiedykolwiek musiałabym wybrać jeden produkt z gamy pielęgnacyjnej do ciała to z całą pewnością wskazałabym peeling. Jestem ogromną zwolenniczką złuszczania ciała, uwielbiam stosować wszelkiego rodzaju scruby o dużej i mocnej ziarnistości, więc w moim zestawieniu Bani Agafii nie mogło zabraknąć przedstawiciela właśnie tej gamy kosmetyków. W działania odchudzające czy redukujące tłuszcz nie wierzę i nawet nie ośmieliłabym się oceniać kosmetyku typu peeling właśnie pod takim kątem - takie cuda nie istnieją i pewnie jeszcze długo nie zostaną wynalezione. Scrub, który wybrałam bazuje na soli z jeziora Ostrownoje, która zawiera mikroelementy oraz wzmacnia mikrocerkulację krwi, a przy okazji tonizuje i napina naszą skórę. Zamknięty w słoik o pojemności 300 ml ma bardzo nieoczywisty - słodko wodny zapach kojarzący mi się troszeczkę z nutami męskimi, bardzo przyjemny, otulający i naprawdę nigdy do tej pory mi nieznany. Jego koszt to tylko 17,90 zł (KLIK) czyli jak na tę pojemność i ten skład naprawdę świetna i przyjazna dla klienta cena.

Jego drobinki ścierające określiłabym raczej delikatnymi - co prawda produkt ten nadal zachowuje wszystkie właściwości peelingujące jednak jestem pewna, że nie można nim podrażnić skóry (nawet tej wrażliwej). Oprócz nieoczywistego zapachu, który przez długi czas utrzymuje się na skórze należy zwrócić uwagę na jego borodowo buraczany kolor, który wynika z zastosowania naturalnych składników - w tym kosmetyku doszukałam się bylicy pospolitej, kwasu askorbinowego, oleju z białej gorczycy i ekstraktu z jałowca, które w połączeniu ze sobą zapewniają naprawdę dziwny efekt - skóra jest niesamowicie czysta i wcale nie mam tu na myśli efektu jaki osiąga się po wyjściu spod prysznica, jest ona jaśniejsza, bardziej napięta i jeśli kiedykolwiek próbowałyście kąpieli w glinkach to jest to bardzo zbliżony i trudny do jednoznacznego opisania efekt - zupełnie tak jak zachowuje się skóra na Waszej buzi przed, a po użyciu toniku - nagle staje się inna, uspokojona i żywsza i o wiele gładsza. Tak właśnie działa solny scrub Bania Agafii - rewitalizuję skórę i czuć to wyraźnie pod palcami. Działania nawilżającego czy odżywczego nie zauważyłam.


Maska do ciała - kamczatska gorąca - borowina.


Ta strasznie pokręcona nazwa przyciągnęła mnie niczym lep na muchy. Uwielbiam testować nowości, a całkiem niedawno zdałam sobie sprawę, że nigdy nie stosowałam żadnej maski do ciała. Zimą marznę przeraźliwie - nocami okrywam się dosłownie po same uszy i zostawiam sobie tylko maleńki wlot na powietrzę, śpię w skarpetkach i pluszowej piżamie, a mimo to potrafię w nocy szukać koca. Maska Banii Agafii ma właściwości rozgrzewające - zawiera w swoim składzie leczniczą borowinę, dziki pieprz, pięciornik krzewiasty oraz ekstrakt z mącznicy lekarskiej, a także szereg witamin tak by finalnie zapewnić efekt rozgrzanej i bardziej elastycznej skóry. Producent zapewnia także o antyoksydacji skóry oraz działaniu przeciwzapalnemu - myślę więc, że ten produkt dobrze jest wykorzystać nie tylko w momencie chęci ocieplenia siebie w miły sposób, ale także przy początkach przeziębienia. Cena maski to 16,90 zł za 300 ml więc także bardzo korzystnie (KLIK).

Nie jestem fanką zapachu tego produktu - kojarzy mi się z pastą, którą Pani Woźna czyściła szkolne toalety tudzież korytarze - jest leśny, intensywny i taki właśnie... toaletowy (na szczęście po nałożeniu nie czuć go tak mocno). Maka ma leciutką konsystencję, nieco żelowo, ale też w pewnym stopniu budyniową - nakłada się ją na wybraną partię ciała w kilka sekund, a ona sama zamienia się z blado-różowej bazi w białą, lekko różową warstewkę, którą należy zmyć wodą. Maska najmocniej grzeje tuż po jej nałożeniu - jest to wyraźnie wyczuwalne i bardzo przyjemne. Efekt stopniowo zanika wraz z zastyganiem produktu. Po zmyciu skóra jest napięta, skrzypiąca, a jej koloryt wyrównany. Trochę żałuję, że efekt rozgrzewania trwa niezbyt długo, więc póki co wykorzystuję ją tylko w chwilach kryzysowych na swoje stopy. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś bardziej intensywnego w swoim działaniu, aczkolwiek nie mogę powiedzieć, że jest to produkt bezużyteczny.

Moja rosyjska przygoda z Banią Agafii należy do udanych - pomijając fakt maski, która nie przyniosła oczekiwanego efektu każdy z tych produktów jest na swój sposób bardzo wyjątkowy. Potwierdziły się słowa dziewczyn z innych blogów - produkty do włosów są fantastyczne i szczerze bez wyrzutów mogę Wam je polecić tym bardziej, że składy oraz ceny są bardzo przyjazne. Jestem strasznie ciekawa czy Wy znacie tę markę - jestem pewna, że gdzieś widziałyście słynne saszetki z mini produktami, które cieszą się w sieci fantastycznymi opiniami. Dajcie mi koniecznie znać jaki jest Wasz stosunek do tych kosmetyków - a może jest jeszcze coś co powinnam wypróbować?

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wspaniałego tygodnia.
Wpadnijcie do Kosmetykomanii bo oprócz Banii Agafii wpadło ostatnio mnóstwo ciekawych nowości :)

Buziaki!

Komentarze

  1. mi szał na rosyjskie kosmetyki trochę już minął. Z tych pokazanych miałam tę staroautajską kurację:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na początku też stosowałam więcej - szczególnie tych do włosów, aczkolwiek lubię wracać. Uwielbiam maseczkę dziegciową :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A u mnie to mydło cedrowe się nie spisało... Podrażniało mi skórę głowy, o wiele lepiej wypadła miodowa wersja - która była też świetna do oczyszczania twarzy.


    Reszty produktów nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda :( Ja jestem z niego ogromnie zadowolona, aczkolwiek słyszałam już, że wersja z miodem jest delikatniejsza :) Generalnie ja nie mam problemów ze skórą głowy i mogę kwasem ją traktować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ich jeszcze trochę mam, ale takich mniej popularnych. Byłam w Rosji początkiem roku, trochę się obkupiłam (głównie produkty do włosów) - jedną odzywkę zużyłam a reszta czeka sobie... Dziegciowej chyba nie miałam, teraz w użyciu mam maskę drożdżową, leżała chyba 2 lata....

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz ja ogólnie też nie mam problemów ze skórą głowy... Ale to mydło cedrowe sprawiało że włosy były krócej świeże, głowa swędziała, a na długości były jakieś podsuszone... Oddałam swojemu W. i on był zachwycony, przynajmniej się nie zmarnowało ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mam chęć wypróbować maseczki w saszetkach z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ajaja no to faktycznie dobrze :( Widzisz ja osiągam efekt odwrotny - mogę spokojnie nie myć włosów jeden dzień dłuzej niż normalnie :) Ważne, że Ukochany zadowolony :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ło mamo to piękne musisz mieć zapasy jak produkt leży 2 lata :D

    OdpowiedzUsuń
  10. O to ja od siebie bardzo, ale to bardzo polecam maseczkę dziegciową :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale miałam maskę do ciała, ale inną. Niestety, nie dawała efektu rozgrzania i była taka nijaka :(

    OdpowiedzUsuń
  12. No to tutaj podobnie... szału nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja też bardzo lubię rosyjskie kosmetyki - głównie za ogromny wybór, miłe ceny i dobre działanie.
    Spróbuj mydło miodowe, mi osobiście pasowało bardziej niż cedrowe, chociaż zapach ma gorszy :) nie jest aż tak mocne w działaniu, ale oczyszcza wspaniale!

    OdpowiedzUsuń

  14. Też wolę wersję miodową.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Anulka :* Z pewnością je wypróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudne są te opakowania :), sama mam w zapasie maseczkę staroałtajską i obecnie używam olejku do włosów ale wersji żółtej. Jedyny minus to ziarenka które wychodzą przy nakładaniu i latają w łazience, ale działania zdecydowanie na plus.

    OdpowiedzUsuń
  17. No włosowych trochę mam. Większość aż tak długo nie lezy, tylko teraz zwykle jak dostaję coś nowego i umawiam sie na jakiś termin to sięgam po to szybko. A to co kupiłam sama dawno temu czeka i czeka....

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak czasami mi też się zdarzy, że ziarenko wypadnie, ale na szczęście to śladowe ilosci :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Maskę do włosów i mydło uwielbiam. Poledzam Ci jeszcze wersję drożdżową maski do włosów.Olejek planuję zakupić, scrub mi się bardzo podoba, ale maska do ciała odpada przy moich pajączkach na nogach.

    OdpowiedzUsuń
  20. Słyszałam, że ta maska drożdzowa to jeden z lepszych produktów Agafii i świetnie wpływa na porost włosów :) Tak maski nie mogłabyś stosować niestety, aczkolwiek to i tak produkt, który pozostawia wiele do życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tych produktów, które pokazujesz nie miałam, ale firmę Bania Agafia uwielbiam! Mam głównie maseczki saszetkowe do twarzy :) Koniecznie chcę przetestować produkty do włosów i tej olejek ciekawie się prezentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja też zaczynałam od saszetek - miło wspominam olejowy peeling, maskę tonizującą czy wspomnianą dziegciową :) Są świetne pod każdym względem :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mydła od dawna za mną chodzą i chyba właśnie przekonałaś mnie do zakupu :D maskę Staroałtajską miałam i na pewno do niej wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  24. uwielbiam babuszkę;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie kuszą mnie rosyjskie kosmetyki, ale swego czasu uległam maskom do włosów - były świetne:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Dzięki, a stosowałaś jakieś odżywcze maseczki lub nawilżające? Jeśli tak, to którą polecasz? Chodzi mi o te w saszetkach :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Magdalena Musińska28 listopada 2016 13:31

    uwielbiam tę markę, testuję obecnie ten olejek co Ty, świetnie wygląda to ziołowe wypełnienie :-) bardzo lubię ich miodowe mydło, muszkatołowe masło i maskę do twarzy z mlekiem łosia. :-)

    OdpowiedzUsuń
  28. Próbowałam maski, świetna jest :)
    Piękne zdjęcia, jakim aparatem je robisz i w jakim programie przerabiasz? Z chęcią dowiedzialabym się więcej na ten temat, bo są naprawdę piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwielbiam te kosmetyki. Miałam peeling odchudzający i mimo że nie odchudzil, byłam nim oczarowana. Totalnie kupują mnie leśne i ziołowe zapachy,dlatego jest to jedna z moich ulubionych marek kosmetycznych.

    OdpowiedzUsuń
  30. Agnieszka MamAli28 listopada 2016 15:32

    Ostatnio pełniłam 2 recenzję produktów Agafii: scrub, który opisałaś powyżej i dziegciową maskę oczyszczająca. Jestem ich ogromną fanką. Te produkty są moim zdaniem tak dobre, że aż cięzko uwierzyć w ich niską cenę.Widzę też, że nie tylko ja wyczuwam męskie nuty w tych kosmetykach:) Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  31. Wszystkie produkty wpisujêna chciej listę :D uwielbiam rosyjskie kosmetyki!

    OdpowiedzUsuń
  32. Scrub do ciała kocham kocham kocham! <3 ostatnio używam cukrowego w saszetce, ale to jednak nie to samo. Muszę znowu zamówić ten duży słoik odchudzającego (ja go kiedyś nawet za 12 zł znalazłam!) ;) xo

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja się zakochałam w maseczkach do twarzy od Banii Agafi i muszę skusić się i na inne produkty ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawe to mydło cedrowe. Ja uwielbiam glinkę do kąpieli i pod prysznic tej marki. Też można używać jej do włosów i też oczyszcza fantastycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. kusisz kolejnymi wspaniałościami! na to mydło to mam chęć, ogólnie uwielbiam kosmetyki tej firmy, kilka już miałam, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia :p

    OdpowiedzUsuń
  36. Ale chociaż trochę rozgrzewa - bo ta stosowana przeze mnie w ogóle żadnego ciepła nie dawała :(

    OdpowiedzUsuń
  37. Z Banii Agafii miałam jedynie maski do twarzy, które totalnie uwielbiam! To moje totalne odkrycie tego roku. Cały czas się zabieram żeby o nich napisać, ale coś mi nie po drodze :D

    OdpowiedzUsuń
  38. mydło cedrowe uwielbiam, teraz mam akurat miodowe i zapach ma niezbyt przyjemne, ale w działaniu jest tak samo fajne :) kuszą mnie te różne maski, olejki i scruby, chyba muszę w końcu coś wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie znam ale miałam te szampony w saszetkach i nadal jeszcze jakiś mam, a może to maseczka na włosy? Nie pamiętam, na razie czeka na swoją kolej :p
    Jeju zachwycam się jak głupia twoimi zdjęciami <3

    OdpowiedzUsuń
  40. Mam dokładnie tak samo ;) W zapasach jest jeszcze aktywator wzrostu włosów.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jejkuuu jak ja bym chciaa wszystko na raz wypróbować hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Miałam zachwalaną maskę drożdżową i aktywator wzrostu, ale kompletnie się u mnie nie sprawdziły i skutecznie mnie zniechęciły do tej marki.

    OdpowiedzUsuń
  43. Uwielbiam kosmetyki Agafii a szafeczki bez mydła cedrowego już sobie nie wyobrażam :D
    Ten olejek mnie kusi i widzę, że są ku temu powody :D
    Inne kosmetyki też wypróbuję, bo składami i jednocześnie ceną przebijają wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Z Agafii miałam tylko peeling do ciała i podobał mi się :) Muszę się rozejrzeć za tym mydłem cedrowym, wygląda obiecująco :D

    OdpowiedzUsuń
  45. Emmanuelle Pawłowska29 listopada 2016 00:15

    Masz sporą kolekcję! Ja uwielbiam ich szampony, czarne mudło, maski i maseczkę do twarzy <3

    OdpowiedzUsuń
  46. Jeszcze nie miałam okazji stosowania żadnych produktów tej marki, ale mysle, że to niedługo się zmieni :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Dla mnie seria Bania Agafii była najlepsza :) Świetne jest to mydełko cedrowe, miałam tez miodowe :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ciekawi mnie ten olej! :D Z Bani najbardziej lubię maskę dziegciową <3
    Piękne zdjęcia, nie mogę oczu oderwać *o*

    OdpowiedzUsuń
  49. Tak maska dziegciowa to jest tani mistrz i hit ogromny! :)

    Dziękuję Kinia :*

    OdpowiedzUsuń
  50. Tak kusicie mnie tym miodkiem, że muszę koniecznie je wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Zachęcam bo są bardzo tanie a przy okazji działają naprawdę dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  52. A ja właśnie nie używałam żadnego szamponu :(

    OdpowiedzUsuń
  53. Fajny i bardzo nieoczywisty produkt :) Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Otóż to! :) Olejek możesz śmiało brać w ciemno - jest kilka rodzajów więc bez problemu znajdziesz jakiś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Ojej szkoda :( Ja niestety ich nie miałam, więc nie mogę się wypowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  56. Wyczuwam zbiorcze zamówienie hahah :D

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja też mam jeszcze w swoich czeluściach jakieś saszetki do włosów :) Jest ich tak dużo pod względem rodzajów, że ciężko zapamiętać :)

    Bardzo Ci dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  58. a czym ono pachnie? :D aż się boję...

    OdpowiedzUsuń
  59. A próbowałyście maseczki dziegciowej? Dla mnie mistrzostwo świata <3

    OdpowiedzUsuń
  60. Oj tak ja też miałam ich glinkę do kąpieli i taki zabieg przynajmniej raz w miesiącu to jest petarda :)

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja też je uwielbiam :) Tanie, a bardzo skuteczne :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Tak ja też miałam jakiś w saszetce i jednak do tego w słoiku się nie umywa :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Tylko rachunków nie płacę ja hahahah :D

    OdpowiedzUsuń
  64. Dokładnie - ja też jestem zaskoczona, że można zrobć taki kosmetyk z takim składem a przy okazji nie zedrzeć z klienta dużych pieniędzy :) Marki luksusowe powinny się uczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  65. To mydełko cedrowe z pewnością by Ci się podobało :)

    OdpowiedzUsuń
  66. Nikon D5200 a obrabiam w PS :) Bardzo dziękuję! :)

    OdpowiedzUsuń
  67. Ja się jarałam tym wypełnieniem strasznie długo :D takie proste a takie niespotykane... :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Cześć. Przyszłam Ci pospamować :D
    Chciałam tylko powiedzieć, że bania, to była u Cygana- do ranaaaa :D

    OdpowiedzUsuń
  69. Ja z Banią Agafii miałam różne przygody. Jedne produkty się u mnie sprawdzają świetnie, a inne okazują się kompletną katastrofą. Miałam świetny peeling cedrowy, ale już dwie maski do włosów, któe testowałam strasznie obciążały moje włosy i miałam po nich "przyklap" jak nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  70. jak otworzyłam słoiczek i powąchałam to zapach mi się nawet spodobał, taki miodowy był, ale niestety podczas mycia już pachnie jakby popsutym miodem - słodki, trochę drażniący ten zapach :(

    OdpowiedzUsuń
  71. Dokładnie, petarda :)

    OdpowiedzUsuń
  72. To prawda jest świetna :) I takie mała saszetka jest na prawdę wydajna :)

    OdpowiedzUsuń
  73. Ja pokochałam maskę dziegciową i maskę wzmacniającą do włosów 😊 Na pewno jeszcze nie jeden produkt tej firmy trafi do mojego koszyka zakupowego. Bania Agafii jest tego warta 😉

    OdpowiedzUsuń
  74. Z tych wszystkich specyfików znam tylko ten olejek http://kosmetykiorientu.pl/olejki-do-wlosow/118-receptury-babuszki-agafii-olej-do-wlosow-wzmacniajacy.html (tu jest odrobinę tańszy nawet!) i podzielam Twój zachwyt – jest rewelacyjny! Fantastycznie wygładza włosy, nawilża i regeneruje. Pomógł moim włosom odzyskać dobrą formę po długotrwałym i wyniszczającym farbowaniu i prostowaniu, kiedy były w opłakanym stanie. Stosowałam go regularnie, kilka razy w tygodniu (a jest mega wydajny) i po jakimś czasie zaczęły pojawiać się naprawdę świetne efekty, aż sama nie poznawałam swoich włosów. Teraz wyglądają naprawdę fajnie, dobrze się układają, lśnią, no ogólnie różnica jest ogromna :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye