Sześciu mężczyzn tylko dla Ciebie! Paleta The Balm Nude DUDE Volume 2.
Cześć Kochane.
Czy istnieje kosmetyk, który spełniłby oczekiwania każdej kobiety na świecie? Nie - takich cudów nie było, nie ma i zapewne nigdy nie będzie, ale dziś bardzo mocno zbliżymy się do ideału... za sprawą palety, którą pokochały miliony kobiet na całym świecie. Dziś sięgam do klasyki makijażu i bestsellerowego wypustu marki The Balm - palety cieni Nude Dude, która zaskakuje nie tylko figlarnym i niecodziennym opakowaniem, ale przede wszystkim niesamowitą jakością, której tak bardzo brakuje moim pozostałym paletom. Drogie Panie dziś będziemy niegrzeczne - będziemy obnażać sekrety sześciu przystojniaków i wyciskać z nich maksimum... koloru!
Nude Dude Volume 2.
Paleta, którą dziś pokażę Wam w szczegółach to druga wersja słynnej Nude Tude, w której dla odmiany miałyśmy do czynienia z sześcioma ślicznotkami. Osobiście i całkiem obiektywnie powiem Wam, że nigdy nie ciągnęło mnie w stronę pierwowzrou - kolory nie wyróżniały się raczej niczym szczególnym i można by je zastąpić na spokojnie czymś tańszym. Nude Dude to połączenie zupełnie inne - bardziej urzekające, bardziej wyrafinowane i zdecydowanie trudniejsze do podrobienia. W palecie 12 cieni oprócz dwóch bazowych kolorów znajdziecie same niepowtarzalne perełki... i to tak napigmentowane, że tak naprawdę o istnieniu bazy pod cienie możemy zapomnieć raz na zawsze.
Opakowania produktów The Balm wywołują sporą dyskusję - jedni je kochają inni nienawidzą. Ja jestem raczej po środku - ani nie jestem ich wielką fanką, ani też nie mogę o nich powiedzieć, że są złe. Są inne, są ciekawe i na pewno zapadają w pamięć, a to przecież dla marki kluczowy czynnik determinujący większą część popytu. Nude Dude zamknięta jest w kartonowej palecie, zawiera w środku pędzelek (całkiem niezłej jakości), ma duże lustro, które na szczęście z czasem nie zachodzi mgłą, a sama w sobie dodatkowo opakowane jest w zabezpieczenie z wijącą się z rozkoszy (tak sądzę) piękną brunetką. Wszystko się zgadza - styl retro i pin up jest zachowany w 100%. Cena palety to 139,90 zł (do kupienia TUTAJ) - pamiętajcie, że dzisiaj u Ladymakeup trwa Black Friday więc to dobry moment na jej zakup. Czy to dużo? Myślałam, że tak, ale za tę jakość byłabym w stanie zapłacić nawet więcej...
Do tej pory mając w ręce palety marek takich jak Sigma, MUR czy Sleek byłam pewna, że nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć - do dobrej pigmentacji cieni jesteśmy już raczej przyzwyczajone, ale wypust The Balm po prostu pod tym względem zwalił mnie z nóg... o ile każdy cień nałożony na palec wydaje się mieć mocny pigment tak w przypadku Nude Dude wystarczy dosłownie lekkie muśnięcie pędzlem żeby otrzymać wyrazisty, intensywny pigment prosto na oku... i to bez jakiejkolwiek bazy! Cofam wszystko co do tej pory napisałam o innych cieniach do powiek - The Balm nie ma sobie równych! Ich konsystencja jest bardzo mięciutka, dzięki czemu wystarczają dosłownie dwa machnięcia pędzelkiem do stworzenia makijażu. Gdzie byłaś całe moje życie?!
Nasi Panowie nazwani poszczególnymi cechami charakteru rozpoczynającymi się na literę F składają się dwóch kolorów - każdy z nich umieszczony w takim miejscu, że sama chętnie dobiłabym dna by przekonać się czy faktycznie coś się tam ukrywa. :) Bardzo sprytnie przemyślane i szacunek dla The Balm za tak nieoczywisty pomysł.
Pan Fearless Fabulous to połączenie dwóch bazowych kolorów - chłodny, matowy odcień beżu i waniliowy, lekko skrzący na złoto biszkopcik. Kolejny Flawless i Faitfull to zestawienie matowego, średniego brązu i typowego odcienia rosegold w przepięknej satynowej odsłonie. Kolejny ciemnoskóry przystojniak to Firm będący połączeniem rudawej miedzi i brązu oraz Fit, który jest jego cieplejszym i jaśniejszym odpowiednikiem z dużą dozą rudości. Umięśniony Flirty Feisty to z kolei bardzo nieoczywisty ciepły brąz z różowym pigmentem i złotym wykończeniem oraz matowy odcień różowego brązu. Niebieskooki blondyn Friendly to cudowny odcień matowego bakłażana oraz Funny rdzawy ciepły brąz z dużą ilością złocistych drobinek. Zestawienie zamyka Fierce czyli czerń z połyskującymi refleksami oraz bardzo ciemny brąz również w wykończeniu złotawym (ale zimniejszym).
A tutaj pigmentacja czterech ostatnich odcieni...
Jestem zachwycona tymi kolorami... jestem zachwycona ich wspaniałą jakością i tym jak długo utrzymują się na moich tłustych powiekach (nadal mówimy o sytuacji bez użycia bazy). Trochę żałuję, że tak długo zwlekałam z rozpoczęciem naszej przygody - mam wrażenie, że opierając się tak długo asortymentowi The Balm straciłam bardzo dużo. Dziś mam nadzieję, że będzie mi dane poznać jeszcze wiele ich produktów - mam straszną ochotę spróbować róży do policzków albo matowych pomadek :) A może Wy możecie mi coś polecić? Jeżeli do tej pory podobnie jak ja wahałyście się - na swoją odpowiedzialność mówię... bierzcie w ciemno! :)
Buziaki!
Nigdy nie miałam nic theBalm, ale nie radzę wpisywać samego "Nude dude" w wyszukiwarkę :D Haha :D
OdpowiedzUsuńŚwietna pigmentacja. Sama jestem teraz ciekawa, czy dobicie cienia jest równoznaczne z dokończeniem obrazka :P
OdpowiedzUsuńHahahahahaha o nie! Uległam pokusie i żałuję :D
OdpowiedzUsuńHaha tytuł posta jest świetny! :D Paletki z The Balm są bardzo popularne jednak słyszałam głosy, że ciut przereklamowane... Dobrze, że jesteś zadowolona. Pigmentacja rzeczywiście bardzo dobra, kolory moje - cudowne! :) Oby dzielnie służyła :)
OdpowiedzUsuńNo nie? :D mam chęć tam pogmyrać :D
OdpowiedzUsuńO nie Paula hahahahaahahahah :D! Uległam pokusie... :D
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia bo do tej pory miałam trzy produkty The Balm i to same klasyki więc cieżko mi się odnieść do reszty, aczkolwiek no jakością jestem zachwycona... szczególnie przy Mary Lou <3 Teraz chciałabym spróbować tej palety z trzema siostrzyczkami :)
OdpowiedzUsuńMary Lou to już legenda <3 no ale nie bez powodu, jest śliczna :D
OdpowiedzUsuńOna na mojej ciepłej cerze wygląda po prostu doskonale... <3
OdpowiedzUsuńBardzo moje kolorki :)
OdpowiedzUsuńNie lubię cieni theBalm, za to jestem fanką róży. Tak czy siak, kolory w palecie piękne, zwłaszcza flirty:)
OdpowiedzUsuńJa się cał czas zastnawiam nad The Balm, ale raczej poszłabym w stronę bardziej kolorowych palet tudzież matów.
OdpowiedzUsuńHaha świetna paletka ;) Faktycznie nic tylko się malować... Kolorki również takie jak lubię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Och, nie sądziłam że tak bardzo można narobić ochotę na paletkę cieni! <3
OdpowiedzUsuńMam tę paletkę i jestem z niej bardzo zadowolona. Widziałam na yt jakieś negatywne opinie przed tym, jak ją zamawiałam - że niby pigmentacja słaba, że się zlewają w jedną, kolorową plamę - u mnie nic podobnego nie miało miejsca :) Do tego podoba mi się estetyka ich opakowań - są flirciarskie i takie pin up :D
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić- paletka jest po prostu piękna :D
OdpowiedzUsuńja jakos narazie dalam sobie spokoj bo mam za duzo paletek, przywiazalam sie do zoevy i nie czuje potrzeby wydawac na kolejne :) ale to prawda, przystojniacy sa z nich niezli
OdpowiedzUsuńPalet nigdy nie jest za dużo :D na początku roku nie miałam ani jednej, teraz mam 15... :D
OdpowiedzUsuńTak. Nic dodać nic ująć :)
OdpowiedzUsuńTo chyba mowa o jakiejś podróbie bo ta pigmentacja mnie aż zabija - nigdy nie widziałam cieni, które po jednym machnięciu pędzlem dają AŻ taki efekt :)
OdpowiedzUsuńWybacz Żan <3
OdpowiedzUsuńHumorystyczna :D a to lubię :)
OdpowiedzUsuńKochana przy Twojej Sleekowej kolekcji to aż strach myśleć jakby się przygoda z The Balm skończyła - jest jedna piękna matowa paleta, ale bardzo droga :(
OdpowiedzUsuńRóżu nie miałam :( A czemu ich nie lubisz? :)
OdpowiedzUsuńChętnie przygarnęłabym tych mężczyzn. :)
OdpowiedzUsuńI ja tez :) Dokładnie to samo chciałam powiedzieć
OdpowiedzUsuńChyba mogłabym znaleźć miejsce u siebie dla tych panów ;)
OdpowiedzUsuńCudna paletka i choć panowie na opakowaniu szczególnie mnie nie fascynują, więm, że prędzej czy później kupię tę i inne paletki tej firmy.
OdpowiedzUsuńCena jest dość wysoka, ale gdy tylko moje finanse się odblokują będę skłonna wydać te pieniądze na cienie The Balm :D
O matulu, nagle jeden facet przestał być zadowalający. Chcę i tych! :D Na poranki! Codzienne poranki z tymi przystojniakami, a na wieczór zostawię sobie mojego lubego :D
OdpowiedzUsuńA dzisiaj można ją kupić za 100 zł :)
OdpowiedzUsuńHahahha :D ja nic Marcinowi nie powiem obiecuję :D
OdpowiedzUsuńA ja już wydałam na pędzelki, więc będę musiała odpuścić, ale dziękuję za info :D
OdpowiedzUsuńJa mam wersję z kobietkami, i fakt, jest jeden używam z niej JEDNEGO cienia, ale chłopaki mnie kuszą i może kiedyś. :)
OdpowiedzUsuńTytułem wygrałaś :D Coś czuje, że to mogą być jedyni mężczyźni w moim życiu na długi czas :D Kolorystycznie paletka podoba mi się i coraz bardziej przekonuje się do tej marki :)
OdpowiedzUsuńKolorystyka tych panów zdecydowanie mnie przekonuje i nawet te ciemne barwy jakoś dobrze mogłabym wykorzystać, a zwykle u mnie leżą zapomniane ;)
OdpowiedzUsuńja mam paletki Balm Jovi i In The Balm Of Your Hand. uwielbiam ich cienie i róże za piękne kolory i doskonałą pigmentację (btw, świetne maty, z którymi dobrze się pracuje!). jedyną ich wadą jest skłonność do osypywania.
OdpowiedzUsuńna nude dude mam od dawna chrapkę :)
Tak z tym osypywaniem to coś jest na rzeczy, aczkolwiek ja myślę, że to wynika z ich bardzo mięciutkiej konsystencji :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie cała magia tkwi w tym, że nawet te najciemniejsze kolory są takie no... do użytku :)
OdpowiedzUsuńHahaha :D o tym nie pomyślałam, ale w mojej sytuacji to także jedyni mężczyźni :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie ... mnie też wersja pierwsza jakoś nie porywa, za to ta ma pazur :) a nawet 6 :)
OdpowiedzUsuńMoja Ty powierniczko! :D
OdpowiedzUsuńPiękna jest ta paletka!
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę paletę. Niczym nie odstaje od sporo od siebie droższych, ze sporo wyższej półki.
OdpowiedzUsuńEeeeeej, a myślisz że pod tymi cieniami coś jest? Nie pomyślałam nigdy o tym! Muszę jej częściej używać! :D
Piękne cienie.
OdpowiedzUsuńWOW!! pigmentacja mega. ja w ogole cieni nie uzywam. mało sie maluje, a mam duuuuzo kosmetykow. :P musze czesciej wychodzic by je zuzyć haha ;D
OdpowiedzUsuńPaletki The Balm marzą mi się od dawna, ale nawet nie wiem na którą bym się miała zdecydować! Każda ma coś w sobie, choć ta akurat towarzystwem panów przebija konkurencję ;D
OdpowiedzUsuńZastanawiam się pomiędzy tą paletą a Meet Matt(e) Trimony :)
OdpowiedzUsuńja chcę obie <3
OdpowiedzUsuńOpakowania mają świetne! :) ja mam na razie tylko bronzer Bahama Mama (raz go lubię, innym razem nie bardzo; dziwna sprawa), natomiast z paletkami na razie bastuję, bo mam UD Basics2 i jeszcze po głowie chodzi mi najnowsza Zoeva... choć nie powiem, te też robią wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńnajprawdopodobniej. na róże znalazłam sposób - nakładam je wilgotnym jajkiem (np.blend it), więc nie kruszą mi się pod pędzlem i nic się nie marnuje :]
OdpowiedzUsuńRewelacyjna pigmentacja. Też mam tłuste powieki i mimo że zachwycam się cieniami MUR, bez bazy nie dają rady. The Balm pozostanie na razie tylko w strefie marzeń, póki nie uda mi się odłożyć na nią trochę grosza.
OdpowiedzUsuńkolory bardzo mi sie podobają ;) chciałabym taką paletke ale obecnie jestem zakochana w paletkach MUR ;) zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że chętnie bym przytuliła tych Panów, skoro rzeczywiście są bez wad (a o takich dzisiaj trudno!) :D
OdpowiedzUsuńŚwietne kolorki :) muszę w końcu przetestować firmę The Balm i przekonać się na własnej skórze o jej super produktach :)
OdpowiedzUsuńAle super pomysł ciekawie ta paletka wygląda, a kolory idealnie wpadają w mój gust :D muszę się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńKolorystyka nie dla myszy, ale opakowanie zabawne i figlarne :)
OdpowiedzUsuńByć może - nie wnikałam, ale coś mi się w tej recenzji nie zgadzało :D
OdpowiedzUsuńKolor flirty bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńŚlicznie się prezentuje ta paletka. A raczej pięknie ją zaprezentowałaś na zdjęciach :) Przyznam, że Twoje zdjęcia są dla mnie inspiracją !
OdpowiedzUsuń