Mat absolutny z bestsellerami marki Pixie Cosmetics.
Cześć Kochane.
Posiadaczki cery mieszanej i tłustej wiedzą doskonale, że dobry puder matujący jest zdecydowanie więcej wart niż podkład czy inny kosmetyk do makijażu twarzy. My tłuściochy na co dzień zmagamy się ze spływaniem, świeceniem i mniejszą trwałością makijażu choćby nie wiadomo jakich cudów używać to i tak puder matujący występuje w roli bohatera - i jak na złość... znalezienie czegoś naprawdę trwałego i dającego wyraźny efekt zmatowienia trochę przypomina poszukiwania Świętego Graala. Znalazłam już jednego pogromcę niechcianego sebum - Kryolan Anti Shine był niekwestionowanym mistrzem matu, ale miał jedną zasadniczą wadę - tworzył na mojej buzi niezdrowy pancerz. W poszukawniu ideału przemierzam dalej bezkresne pola kosmetyczne i tym razem zatrzymuję się w krainie Pixie Cosmetics - mineralnej marki, która w blogosferze jest bardzo popularna i ceniona za jakość. Dziś porozmawiamy sobie o matującym pudrze Kapok oraz jednym z najlepszych pędzli jakie kiedykolwiek miałam.
Mistyczne drzewo Kapok.
Pochodzące z amazońskiej jungli drzewo nazywane Kapok to w rzeczywistości ogromny twór matki natury o potężnych korzeniach i przepięknie kwitnących kwiatach. Owoce tego drzewa mają w swoim środku skryte nasionka, które otulone są puszkiem odpornym na działanie wody - stąd też wykorzystywanie drzewa do produkcji kapoków od czego zresztą wzięła się jego nazwa. Dziś zmikrolizowane przez Pixie włókna z nasion służą do produkcji pudru Mega Matt, dzięki czemu doskonale absorbuje on produkowane przez skórę sebum nadając przy tym na buzi tzw. efekt "soft-focus" czyli wygładzający i absorbujący wodę z zewnątrz. Tak - puder marki Pixie to prawdziwy mistrz w dziedzinie matowienia skóry, porównywalny do Kryolanu jednak z prostszym i bardziej przyjaznym składem (ceną także).
Opakowanie typu solniczka.
Na szczęście nie jest jedynym rozwiązaniem w ofercie Pixie bo nic nie denerwuje mnie bardziej jak próba wydobycia odpowiedniej dla siebie dawki tego kosmetyku. Jeżeli będziecie się decydować na zakup to bierzcie od razu wariant tradycyjny w puderniczce bo z tą zarazą jest naprawdę sporo nerwów. Cena solniczki odpowiadającej pojemności 4,5 grama to koszt 39,90 zł natomiast tradycyjnej puderniczki 6,5 grama wynosi 59,90 zł (KLIK). Puder jest niesamowicie wydajny a przy swoich skrajnie mocno matujących właściwościach wystarczy dosłownie na wieki - ja gdybym miała się dziś zdecydować wybrałabym większą pojemność zdecydowanie.
Mat absolutny!
Szczerze powiedziawszy pierwszy raz spotykam się z tak mocnym kosmetykiem mającym jeśli chodzi o minerały - puder Lily Lolo czy Annabelle Minerals wypada przy nim naprawdę blado. Puder nie bieli skóry, jest transparentny. Nie posiada także zapachu. Ma bardzo drobno zmieloną formułę i faktycznie zapewnia efekt wygładzenia na skórze. Należy jednak z nim postępować bardzo ostrożnie - łatwo uzyskać nim niezdrowe wykończenie twarzy przez to, że automatycznie staje się płaska jeśli użyjemy go w zbyt dużej ilości. Należy dosłownie oprószyć nim skórę, ewentualnie wklepać go w miejsca najsilniej tłuste (strefa T) i tyle. Mat absolutny na kilka godzin - nic nie jest w stanie go ruszyć.
Najlepszy pędzel świata.
W duecie obok pudru Mega Matt występuje król wszystkich moich pędzli... przysięgam na wszystko, że nigdy w życiu nie miałam w ręku takiego cacka. Sygnowany numerem 7 pędzel Flat Top Buffing Brush bije wszystkie moje (41) pędzli jakie posiadam w kolekcji i to nie są żarty. Wykonany z ciężkiego, masywnego metalu, przepiękną grafiką i sygnaturą marki ukształtowany jest na płasko co oznacza, że może Wam posłużyć zarówno do nakładania podkładu, pudrowania, ale tak naprawdę dałoby się z niego wykrzesać znacznie więcej. Stworzony z dwukolorowego nylonu posiada taaaaaaaaaaak miękkie włosie, że mogłabym go dotykać, dotykać... i dotykać. Jest po prostu idealny - pod każdym najmniejszym calem.
Zmysłowość i eteryczność.
Tak właśnie określany jest przez producenta. Przychodzi do nas zapakowany w osobny kartonik - jest zabezpieczony przed uszkodzeniem z każdej strony. Zniewala swoim trzonkiem, który wygląda eksluzywnie i drogo, no a samo włosie jest tak sprężyste i tak mięciutkie, że zostawia w tyle nawet moje ukochane kabuki. Jego cena jest niestety bardzo wysoka - to koszt 144 zł za sztukę (KLIK) i tak jak nigdy nie używałam tego stwierdzenia tak w tym przypadku jestem skłonna powiedzieć, że jest wart każdej złotówki. Jego kształt i rodzaj włosia sprawia, że może być łączony praktycznie z każdą formułą kosmetyku - płynną, pudrową, żelową czy mineralną. Nakładanie nim pudru czy wcieranie podkładu kulistymi ruchami to czysta przyjemność - sunie po twarzy jak jedwab przy okazji racząc nas wspaniałym, puszystym włosiem. Gdyby nie fakt, że cena jest tak wysoka już dziś byłabym skłonna zamówić pozostałe modele. Jest to pędzel wielofunkcyjny, który mam wrażenie, że posłuży latami (aluminiowy trzonek jest nie do zdarcia).
Jestem bardzo ciekawa czy Wy znacie Pixie Cosmetics - macie już coś w swoich zbiorach?
Życzę Wam wspaniałego tygodnia! :)
Buziaki.
Ten pędzel mnie ciekawi i fajnie wygląda.
OdpowiedzUsuńPędzel jest przegenialny, ale niestety strasznie drogi :(
OdpowiedzUsuńMam oba :) To fakt pędzel strasznie drogi :(
OdpowiedzUsuńjakie fajne opakowanie :) no i pędzel, fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńNie miałam ich produktów ciekawa jestem jak wypada w porównaniu do pudru ryżowego z EcoCery?
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych produktów. Interesujące kosmetyki :D Podobają mi się te rzeczy :D
OdpowiedzUsuńMiałam tylko próbki podkładu i korektora tej marki :) były fajne, ale nie pamiętam czemu w końcu się nie skusiłam :P
OdpowiedzUsuńuwielbiam oba produkty
OdpowiedzUsuńten pędzelek jest mega, jestem nim oczarowana
OdpowiedzUsuńKinia ja wiem czemu;p kochanie moje bo one nie były różowe:D
OdpowiedzUsuńcałuuuusek:D
U mnie jeszcze nie ma, ale jestem bardzo zainteresowana ;) Tym bardziej po takich opiniach ;)
OdpowiedzUsuńDo mnie już od września wysyłają i coś wysłać nie mogą;)
OdpowiedzUsuńu mnie to samo. Chyba o nas zapomnieli :)
OdpowiedzUsuńMarke dopiero poznaję, ale mam już dwa korektory pod oczy i sporo próbek podkładów i różow. I właśnie będę zamawiała sobie 2 róże :-)
OdpowiedzUsuńOj mam chęć na to wszystko! Już się powtarzam, ale ogólnie bardzo lubię makijaż mineralny i nie zmieniłabym go na nic innego :) Poza tym design bardzo do mnie trafia, a ja po prostu lubię ładne przedmioty ;)
OdpowiedzUsuńJa fanką mocnego matu nie jestem:) ale pędzel piękny:)
OdpowiedzUsuńMam te pędzel i bardzo go lubię.
OdpowiedzUsuńJa znalazłam mój puder idealny na stoisku Paese. Ich puder ryżowy przywiązał mnie do siebie na dobre, już nawet nie patrzę na inne.
OdpowiedzUsuńAle kusisz! Zarówno puder i jak i ten cudowny pędzel bardzo chętnie bym przytuliła ;D Przy mojej tłustej strefie T tylko mocna maunicja może dać radę, więc jestem ciekawa jak by się sprawdziło to cacuszko ;)
OdpowiedzUsuńLubię te niebieskie końcówki włosia :) Puder ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie choć ja pewnie bym się nie skusiła :)
OdpowiedzUsuńOdeszłam od dążenia do cery idealnie matowej. Zdecydowanie lepiej się czuję i wyglądam, gdy tego absolutnego matu właśnie nie mam. W pełni matowa wydaję się dwuwymiarowa i...starsza :D