Edycja limitowana Essence Winter Glow.
Cześć Kochane.
Drogeryjne kolekcje limitowane zawsze odbijają się wielkim echem i nie wiem czy zauważyłyście, ale zawsze pojawiają się w szafach tańszych marek co osobiście dla mnie jest ich nieocenioną zaletą - pozwalają się bawić, zazwyczaj są dobre jakościowo i niejednokrotnie bywa tak, że to właśnie w trend edycjach pojawiają się perełki, za którymi później tęskni się najbardziej. Rok 2017 będzie przełomowym dla marki Essence - to właśnie teraz minie 15 lat odkąd firma funkcjonuje na rynku i powiem Wam w sekrecie... będzie się działo. Na dobry początek Essence przygotowało dla nas limitowaną kolekcję Winter Glow, której przyświeca idea gry kontrastu. Ma być zimno i jednocześnie ciepło... lód i słońce, ale także mat i wielkie lśnienie. Jesteście ciekawe co kryją w sobie te określenia? Zapraszam Was więc na małą wycieczkę przez szafę Essence...
Essence w swojej ofercie posiada już kultową bazę pod cienie, o której z pewnością słyszało wiele z Was. I love stage to tradycyjna formuła, która przedłuża trwałość wykonanego makijażu, ale jej rozświetlająca siostrzyczka to prawdziwa perełka - w dosłownym znaczeniu. Po nałożeniu na oko tworzy migoczącą w świetle różowo-perłową poświatę, która wzmocni Wasze połyskujące cienie i jednocześnie pozwoli cieszyć się przedłużoną ich trwałością... ale ale... wygląda tak fenomenalnie, że z powodzeniem może zastąpić nie tylko sam cień, ale także rozświetlacz. To maleństwo musicie koniecznie wypróbować.
Essence Winter Glow - Loose Eyeshadow (10,99zł.)
Zwaliły mnie z nóg od pierwszego użycia (niestety nie udało mi się oddać na zdjeciu ich mocnego charakteru choć starałam się ogromnie). O ile z cieniami sypkimi zawsze miewałam pewne problemy tak limitowane pigmenty Essence biją wszystko inne na głowie i wierzcie mi... tuż po pierwszym użyciu poleciałam do przyjaciółek z radosną nowiną, że oto odkryłam prawdziwe skarby. NIESAMOWITA pigmentacja - nałożone palcem wyglądają dokładnie tak jak cienie foliowe. Dostępne są w trzech kolorach - 01 Frozen Eyes jest połączniem srebra z lekkim fiołkowym wykończeniem, 02 Stonecold, który jest przepięknym, głębokim i grafitowym odcieniem szarości oraz dla równowagi mój faworyt 03 Gleaming in the winter sun, który jest prześliczna, prawdziwie wiosenną brzoskwinią o skrzącym wykończeniu różowego złota. CUDA, CUDA, CUDA!
Essence Winter Glow - Eyeshadow Applicator (5,99zł.)
Do pary z naszymi pigmentami występuje pędzelek, który swoim rozmiarem skrojony jest idealnie pod otworki znajdujące się w naszych sypkich cieniach. Jest to tradycyjna gąbeczka uformowana w lekki szpic, którą można wykorzystać do akcentowania cienia w kącik wewnętrzny lub do wklepywania pigmentu na mokro. Nie powala jakością, aczkolwiek to dość przydatny gadżet jeśli lubicie bawić się makijażem, więc za tę cenę można sobie sprawić takiego pomocnika chociaż nie wróżę mu długiej przydatności.
Essence Winter Glow - Cushion Powder Lipstick (11,99 zł.)
Czegoś takiego jeszcze nie widziałam i szczerze mówiąc nadal nie wiem czy jest to coś co do mnie trafia. Essence wymyśliło pomadkę w formie znanych już Wam na pewno cushionów czyli produktów w formie gąbeczek. Tutaj mamy dwie kompletnie niespotykane dla mnie rzeczy - gąbkowy aplikator i pudrową formułę pomadki. Sztyft składa się z dwóch części, które odskakują od siebie na sprężynce aplikując puder umieszczony w zakrętce bezpośrednio na gąbkowy aplikator. Szminka "ładuje" się produktem po zakręceniu i analogicznie po jej odkręceniu jest gotowa do użytku. Oba kolory dają matowe wykończenie i wbrew pozorom... wchodzą w usta jak szalone! Są bardzo długotrwałe, kolor jest nasycony, ale z drugiej strony brakuje mi tej kremowości, do której jestem przyzwyczajona. Przy suchych wargach stanowczo odpadają. Jeżeli lubicie takie udziwnienia i eksperymenty to do wyboru macie dwa odcienie 01 Melt My Lips, który jest jasnym, bardzo dziewczęcym i dziennym różem z domieszką koralu oraz 02 Winter Kissed w odcieniu ciemnej fuksji.
Essence Winter Glow - Multi-Use Ombre Lipliner (8,99zł.)
Ta zagadkowa nazwa na początku nie powiedziała mi tak naprawdę nic... biała konturówka do ust? Okazuje się, że ma służyć do wykonania ombre, które przecież nadal króluje na wybiegach mody i tak fantastycznie wygląda na zdjęciach. Osobiście w takie cuda się bawię bo nie mam potrzeby, ale na pewno wykorzystam ją w inny sposób (może być dobrą bazą pod cienie lub kredką na linię wody). Z ciekawości wypróbowałam ją na jednej z moich kremowych szminek i faktycznie da się nią zbudować przejścia, aczkolwiek... chyba jestem zbyt nudna na takie szaleństwa. :)
Essence Winter Glow - Cushion Powder Blush (15,49zł.)
I mamy kolejną odsłonę sprężynkowego "ładowania" produktu - tym razem na okrągłą gąbeczkę... która okazała się być lepsza jakościowo aniżeli sugerowałoby opakowanie, które kompletnie mi się nie podoba. Jest dość infantylne i generalnie nie poraża jakością za to skryty w środku odcień 01 Sunrose skradł moje serce od samego początku - jest prześlicznym, cukierkowym koralem, który idealnie będzie pasować blondynkom. Jest bardzo dobrze napigmentowany, a sam aplikator daje wyraźny efekt na buzi, który o dziwo da się ładnie wpracować gąbeczką co szczerze mnie zaskoczyło bo spodziewałam się tu efektu stempla. Bardzo przyjemny produkt chociaż zamknięty w kiepskim opakowaniu - jeżeli nie spodoba Wam się efekt stempla to bez problemu wydobędziecie róż pędzlem.
Essence Winter Glow - Nail Polish (7,99zł.)
Nie ma marki Essence bez nowości do paznokci. Wieki temu zanim całkowicie przeszłam na hybrydę lakiery Essence gościły u mnie bardzo często - ich paleta kolorów jest przeogromna, a sama trwałość jak na tę cenę była dla mnie zadowalająca (szczególnie upodobałam sobie lakiery w cielistych barwach). Kolekcje limitowane zawsze obfitują w nowości do malowania bądź zdobienia paznokci - nie mogło więc być inaczej w przypadku kolekcji Winter Glow, która skrywa w sobie cztery kolory w dwóch skrajnie różnych odsłonach. Czerwień 01 Miss Frost oraz kamienna szarość 02 See Ice to lakiery z drobinkami... o wykończeniu matowym. Są absolutnie piękne i wyglądają jak oszronione diamenciki - uwielbiam je pod każdym względem i na żywo wyglądają bardzo elegancko. Dla kontrastu marka wprowadziła także dwa odcienie będące czymś w rodzaju wtartej syrenki - tworzą na paznokciu subtelną, świetlistą taflę w dwóch tonacjach - delikatnie różowego 04 Let it glow! oraz lawendowego 03 Lumos!
Essence Winter Glow - Intensive care hand buter (10,99zł).
Mamy także coś z pielęgnacji! Przed Wami masełko do rąk, które ma sprawdzić się w chłodne dni - jego skład jest naprawdę w porządku bo zawiera masło shea, olej kokosowy oraz ze słodkich migdałów, ale także chroniący przed mrozami silikon. Ma fantastyczną, gęstą, budyniową konsystencję i pachnie jak słodki deser! Poza tym spójrzcie jakie ma śliczne opakowanie :) Nigdy nie spotkałam się wcześniej z produktami pielęgnacyjnymi Essence, ale za granicą jest ich naprawdę dużo i powiem szczerze, że mam ochotę na więcej.
Jak Wam się podoba kolekcja Winter Glow? Od stycznia dostępna jest już w drogeriach więc możecie jej wypatrywać - zapasy szybko się kurczą, więc jeśli coś wpadło Wam w oko to radzę się pospieszyć :) Od siebie muszę powiedzieć, że pigmenty, baza pod cienie i lakiery zdecydowanie muszą znaleźć się w Waszych koszyczkach.
Buziaki!
Całkiem ciekawa seria kosmetyków- Essence znowu zaskakuje. Pudrowe pomadki? Oj, już widzę jak bardzo byłabym nią upaćkana podczas aplikacji :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki kosmetykami, ale jakie przepiękne zdjęcia ich zrobiłaś! Wow:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest ta kolekcja :) Baza rozświetlająca chyba zainteresowała mnie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci szczerze, że nie ogarniam tych suchych produktów do ust i gąbek. Z czystej ciekawości bym to wypróbowała, jednak nie skusze się na takiego cudaka :D
OdpowiedzUsuńEdycja jest przepiękna... Twoje zdjęcia również :)
OdpowiedzUsuńPS Zapraszamy do nas na konkurs.
Bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńPigmenty i lakiery - przepiękne! Ogólnie bardzo udana kolekcja :) I jak zwykle Twoje cudowne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMiałam ochotę kupić to masełko ale jak na złość, wszystkie były tak wymacane, że opakowania były calusieńkie uklejone :/ Porażka... A na półce stały chyba trzy egzemplarze i każdy taki sam :(
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii. Bardzo mi się podoba ta kolekcja.
OdpowiedzUsuńNo bardzo zaskakujące nowości. Chyba coś z tej serii wypróbuję. Najbardziej ciekawi mnie cień ten najjaśniejszy i krem!
OdpowiedzUsuńZe skórą dłoni mam właśnie największy problem w zimę.
Cushion powder Lipstick ma od jakiegos czasu w swojej ofercie Loreal. Sa dość drogie wiec te Essence mogą być fajnym tanszym odpowiednikiem :)
OdpowiedzUsuńTa edycja jest fantastyczna! Szczególnie pigmenty robią wrażenie i pomadki w pudrze *.*
OdpowiedzUsuńSzczególnie cienie wpadły mi w oko :) fajna limitka- zresztą jak przeważnie jeśli o essence chodzi :)
OdpowiedzUsuńKusisz ! A Essence jest Cruelty Free, więc pewnie się skuszę na coś z tej kolekcji :)
OdpowiedzUsuńA nie nie! Na pewno nie bo się kompletnie nie sypią :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję <3
OdpowiedzUsuńJest fantastyczna i mogę ją polecić też w ramach rozświetlenia twarzy :)
OdpowiedzUsuńTo chyba też nie jest dla mnie jakieś mocno interesujące rozwiązanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Myszki :*
OdpowiedzUsuńBardzo bardzoooooo dziękuję <3
OdpowiedzUsuńTypowa polska drogeria :/ Nie jestem w stanie ogarnąć jak tak można robić... :/
OdpowiedzUsuńCień brzoskwiniowy to prawdziwe cudo! Bierz póki jest :)
OdpowiedzUsuńoooo nawet nie wiedziałam, dzięki za informację :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo Myszko :*
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Essence ma zawsze ciekawe limitki :)
OdpowiedzUsuńOooooooooooo no to jeszcze większy plus! :)
OdpowiedzUsuńfajna seria w szczególności lakiery i pigmenty ... <3
OdpowiedzUsuńAle wspaniała limitka! :) Pigmenty bardzo kuszą! :)
OdpowiedzUsuńHmm może te cienie byłabym w stanie ujarzmić i się z nimi zaprzyjaźnić, bo z tradycyjnymi mam mnóstwo problemów :P
OdpowiedzUsuńŻadna z tych gąbeczek mnie nie przekonała - ani to trwałe, ani higieniczne :(
OdpowiedzUsuńjakie to wszystko piękne,a Twoje zdjęcia jak zawsze perfekcja :*
OdpowiedzUsuńPrzpiękna kolekcja, zimowa więc moje serducho się cieszy. Najbardziej zainteresował mnie produkt do dłoni, "ciepły" cień oraz Cushion Powder Blush. Ładne opakowania które niewątpliwie zachęcają, szczególnie takiego maniaka zimy jak ja :)
OdpowiedzUsuńRóż-stempel mnie zaciekawił, ale pewnie bym nie miała cierpliwości, by z nim walczyć :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe produkty, pomadki, lakier i róż bardzo mnie zachwyciły. Lubię markę Essence mają bardzo fajnej jakości produkty, które fajnie się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Zachwyciły mnie nie tylko kosmetyki, ale też ich cudowne opakowania :) Na Twoich zdjęciach wyglądają genialnie!
OdpowiedzUsuńbrzoskwiniowy cień mnie zachwycił <3
OdpowiedzUsuńW sumie chyba najbardziej zaciekawiły mnie lakiery :)
OdpowiedzUsuńO wow jaka fajna edycja ;)
OdpowiedzUsuńhttp://beautybloganeta.blogspot.com/
Zakochałam się w tej serii :)
OdpowiedzUsuńmatowe lakiery mi sie marza <3
OdpowiedzUsuńLubię bardzo essence bo mają fajne kosmetyki, super ceny. A te nowości są naprawdę fajne):
OdpowiedzUsuńJakie zdjęcia, wooow! Podwójny zachwyt - zdjęcia i te wspaniałe kosmetyki!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia im zrobiłaś!
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie to się prezentuje :) Baza, pomadka i masło do rąk trafiają do mnie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńCiekawa kolekcja. A jeszcze tak apetycznie ją opisałaś... ;)
OdpowiedzUsuńJeny, że też w "moich" Naturach nic, nic nie ma, a do Hebe mam daleko :/
OdpowiedzUsuńCudna edycja limitowana! *.*
Zdjęcia jak zwykle cudowne , produkty prezentują się uroczo ,nic nie miałam z tej kolekcji , pozdrawiam
OdpowiedzUsuń