NOWA SERIA : Trójka godna polecenia. | Bronzery | Youngblood Sunshine, Lily Lolo Miami Beach, Kobo Nubian Desert

Cześć Kochani.

Postanowiłam ruszyć z nową serią - ostatnio mam wrażenie, że robię się trochę monotematyczna, więc chcę wprowadzić coś nowego żeby i mi i Wam lepiej się tutaj zaglądało - pomyślałam więc, że dobrą opcją będą takie mini zestawienia ( czyli kategorie które cieszą się u mnie największą popularnością ) kosmetyków z danej kategorii. Tego rodzaju post chciałabym tworzyć powiedzmy raz na dwa tygodnie - i prezentować Wam trójkę produktów, które moim zdaniem są godne polecenia. Na dobry początek - bronzery, czyli kosmetyki, które towarzyszą mi w trakcie codziennego makijażu i bez, których czułabym się źle, a moja twarz stałaby się totalnie bez wyrazu - poznajcie dziś moją trójkę - Youngblood Sunshine, Lily Lolo Miami Beach oraz Kobo Nubian Desert.

Bronzery to ten rodzaj kosmetyku, który jest nieodłącznym elementem mojego codziennego makijażu. O ile mogę sobie darować róż czy rozświetlacz tak bronzer jest punktem obowiązkowym - służy mi przede wszystkim do podkreślenia i zarysowania konturu twarzy tak by nadać makijażowi bardziej głębszy charakter a samą twarz nieco ożywić. Mistrzynią konturowania nie jestem - i pewnie nigdy nie będę bo umiejętności makijażowe mam skorygowane do niezbędnego minimum natomiast uważam, że zdecydowanie lepiej wyglądam z podkreślonymi policzkami bronzerem niż przykładowo różem. 

Dziś pokażę Wam trzy zupełnie różne produkty - każdy z nich w innej tonacji kolorystycznej i z innym wykończeniem, więc mam nadzieję, że każda z Was wypatrzy tutaj coś dla siebie. Tak się akurat złożyło, że wszystkie trzy reprezentują także inną półkę cenową. Mamy tu dwa produkty mineralne oraz jeden typowy drogeryjny. Od całkowitego matu, po satynowe i rozświetlające wykończenie. Dla każdego coś miłego :)


Zacznę od produktu najtańszego - dostępnego w sieciach drogerii Natura. Okrzyknięty kultowym kosmetykiem do konturowania utrzymanym w szaro-brązowej tonacji matowy bronzer w kamieniu marki Kobo w kolorze 311 Natural Desert. Markę Kobo lubię za fantastyczne cienie i dobrej jakości pomadki - a teraz także za produkty do twarzy. Ten bronzer to podobno jedyny w tej półce cenowej (20zł/9g) kosmetyk z tak wyjątkowym i idealnym do konturowania kolorem. Mówią o nim najlepsze makijażystyki, a i na blogach cieszy się ogromnym uznaniem. Faktycznie - kolor jest zupełnie inny niż wszystkie - jest zimny i ma w sobie szare tony. Jest całkowicie matowy i bardzo dobrze napigmentowany. Ma fajną dość miękką konsystencję i bardzo łatwo się z nim pracuje - szczególnie dobrze z pędzlem typu kulka. Jeżeli jesteście fankami profesjonalnego konturowania to szczerze polecam wypróbować właśnie ten kosmetyk - mimo kiepskiego opakowania kryje w sobie naprawdę udany produkt.

Drugi w kategorii cenowej jest mineralny, prasowany bronzer marki Lily Lolo w kolorze Miami Beach (91zł/9g) czyli najjaśniejszym dostępnym odcieniu marki. Utrzymany w ciepłej tonacji jest idealną opcją dla dziewczyn z jasną karnacją - jest delikatny, nienachalny i wygląda naprawdę naturalnie. Ma delikatne satynowe wykończenie, które pięknie współgra ze światłem. Tym produktem nie można sobie zrobić krzywdy - jako, że to kosmetyk mineralny bardzo łatwo z nim pracować - szczególnie przy rozcieraniu. Można go śmiało stopniować i uzyskać nim efekt od delikatnego muśnięcia po wyraźne zaznaczenie kości policzkowych. Szczególnie polecam go tym z Was, które cenią sobie naturalny i delikatny wygląd - stawiając przy tym na lekkie i bezpieczne formuły. Z całej trójki to zdecydowanie najbezpieczniejsza opcja - nawet dla początkujących.

Trzeci produkt to również produkt mineralny. Sunshine marki Youngblood to zdecydowanie mój faworyt i niestety również najdroższy z całej trójki (200zł/9,5g). Tu z kolei mamy do czynienia z mocno napigmentowanym i równie mocno ciepłym kolorem- w którym zatopione są lekkie, złote refleksy. Jest więc to bronzer typowo rozświetlający i podkreślający policzki - dlatego najlepiej wygląda w wersji solo, bez dodatku róży i innych kosmetyków. Sam kolor może nie jest jakiś wybitnie wyjątkowy - ale piekielna wydajność tego produktu sprawia, że jest on zdecydowanie wart swojej ceny. Ja używam go przeszło półtorej roku - a zużycie jest praktycznie niewidoczne ! Nie wiem co ten kosmetyk ma w sobie, ale mam wrażenie, że nie zużyję go do końca w tym życiu :) Na skórze wygląda naprawdę pięknie - oprócz rozświetlenia pięknie podkreśla także opaleniznę. Polecałbym go dla dziewczyn z ciemniejszą karnacją, ceniących sobie wielofunkcyjne rozwiązania.

Same widzicie - trzy produkty kompletnie różne od siebie, a mimo wszystko warte polecenia. Ja na ten moment nie potrzebuję niczego więcej bo taka trójka spełnia moje wszelkie oczekiwania. Mam jeszcze kilka innych bronzerów - niedługo opowiem Wam o Lily Lolo w wersji sypkiej, bo właśnie jestem w trakcie jego wnikliwego testowania i porównam z wersją prasowaną.

 Dajcie znać, który z nich spodobał się najbardziej i który wybrałybyście dla siebie. I koniecznie napiszcie jakie ma być kolejne zestawienie - może pozostając w temacie makijażu róże do policzków albo cienie ? Czekam na Wasze komentarze :)

Buziaki :)

Komentarze

  1. Odpowiedzi
    1. Fakt - jest bardzo drogi, nie ma się co oszukiwać.

      Usuń
  2. Nie znam niestety żadnej z firm.:(
    ALe efekty dają ciekawe. Ja obecnie mam paletkę ze Sleeka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą potrójną do konturowania ? Też chciałabym ją mieć :)

      Usuń
  3. Znam tylko ten z Kobo i towarzyszy mi on codziennie. Jest idealny do konturowania ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatni dość drogi ale jak widać bardzo wydajny, ja mam tylko ten z Kobo i po roku widać denko, ale używam go często .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekielnie wydajny - naprawdę nie wiem czy będę w stanie go zużyć.

      Usuń
  5. Ja mam z KOBO i jestem z niego zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam bronzer Lily Lolo i na razie nie szukam innego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też w tym odcieniu? Bo widziałam, że mają aż 3 :)

      Usuń
  7. Kobo mi bardzo odpowiada, poprosze o zestawienie róży:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie mam ani jednego ale myślę że ten od Lily byłby odpowieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozpiętość kolorystyczna rzeczywiście robi wrażenie. Sama nie wiem, który bym wybrała, bo są tak odmienne. Może Kobo, bo zimnego odcienia nigdy nie używałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie ja też nie - Kobo był dla mnie nowością :)

      Usuń
  10. Zastanawiam się nad tym z Lily Lolo lub Kobo bo właśnie szukam jakiegoś dobrego bronzera :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli do konturowania - Kobo, jeśli coś na co dzień i do każdej okazji - LL :)

      Usuń
  11. Lily lolo najbardziej mnie zainteresował :) ja używam bronzera Astor wersja dla blondynek i jestem zadowolona z jego działania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam ten bronzer - ale momentami wydaje mi się, że jest zbyt pomarańczowy dla mnie :(

      Usuń
  12. Wydaje mi się, że na początek wybiorę bronzer z KOBO. Ze względu na cenę i na fakt, że mogę po prostu nie umieć go nakładać. Tak samo jak eyelinera :) Właśnie, może w kolejnym zestawieniu coś o tych właśnie produktach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana chętnie ... ale jest problem, bo ja mam tylko jeden eyeliner :D

      Usuń
  13. nie znam tych marek dosc dobrze ale duzo produktow wpadlo mi w oko :)- swietny post

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten z Kobo mnie najbardziej zaciekawił, chyba ze względu na cenę i dostępność :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ostatnio myślałam nad zakupem bronzera z Kobo :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem pod wrażeniem jakości Twoich wpisów:). Nie dość, że świetna treść, to jeszcze okraszona pięknymi zdjęciami. Uwielbiam tego rodzaju kosmetyki, zarówno w tonacji chłodnej, jak i ciepłej - oby tylko dobrze się rozcierały i nie znikały w ciągu dnia. Z chęcią wypróbowałabym brązer ze złotymi refleksami:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana za miłe słowa ! :)
      Ostatni to taka perełka - drogi bo drogi, ale za to jaka wydajnosć ...

      Usuń
  17. ''Na skórze'' poczułam tylko Kobo. Racja co do opakowania, mogliby się nieco postarać i zachęcić kobiety do zakupu, ale jakość, jaką dostajemy w tym malutkim opakowaniu. Chce się tylko napisać... Oh! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - gdyby tylko opakowanie było choć minimalnie lepsze....

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye