Powrót do wspomnień czyli kosmetyki z okresu szkolnego - jakie były moje pierwsze produkty do makijażu i co pamiętam z błędów młodości ?

Cześć Kochane.

Tak sobie siedzę ostatnio i myślę nad tym jak bardzo zmieniło się moje podejście do kosmetyków kolorowych - patrząc przez pryzmat tego co przez ostatnie lata używałam i jak teraz obecnie wygląda mój idealny zestaw makijażowy doszłam do wniosku, że mój ówczesny chłopak musiał mieć ze mnie  niezłe pośmiewisko, albo naprawdę szczerze mnie kochał. Wracam pamięcią do tego po co sięgałam w okresie kiedy postanowiłam zacząć być choć wizualnie dorosła i kiedy to kupiłam swoje pierwsze kosmetyki kolorowe i aż wstydzę się myśleć jaki to miało skutek. Pal licho potrzeby skóry - po co komu znajomość różnicy pomiędzy tonacją różową a ciepłą albo kto by wpadł na pomysł podkreślania brwi, no a róż do policzków to chyba jasne, że ma być po prostu wściekle różowy, przecież po to jest, prawda ? 

Tak, tak moje Panie - kiedyś to życie było prostsze, a wybory mniej skomplikowane... przecież wystarczyło pójść do drogerii, wziąć co najtańsze, albo miało najładniejsze opakowanie i po wszystkim - wielka filozofia... a może raczej katastrofa?


Historia moich podkładów przyprawia mnie o dreszcze i w sumie nie wiem czy mówiąc o tym głośno nie narobię sobie wstydu, ale jak szczerość to szczerość do końca :) Puder antybakteryjny Under Twenty ( w ogóle kto nazwał podkład pudrem ?! ) był moim pierwszym kosmetykiem na drodze ku dorosłości. Pamiętam jedynie, że dostępny był w pobliskiej aptece w zawrotnych trzech kolorach do wyboru, a ja brałam taki, który był akurat na stanie. Śmierdział przeokrutnie alkoholem i domyślam się, że jego krycie było jak na nastolatkę z problemami wyjątkowo niedobre. Używałam go długo i kupowałam jedno opakowanie po drugim. Później przyszła faza podkradania mamie ( przyznać się, która z nas tego nie robiła ) i doskonale pamiętam podkład Avon Perfectwear, który leżał u mamy w szufladzie. Biorąc pod uwagę fakt, że moja cera jest jakieś trzy tony jaśniejsza niż mamy... możecie sobie wyobrazić jak popisowo musiałam wyglądać. :)


Każda szanująca się nastolatka musiała mieć błyszczyk - nieważne jaki, ważne żeby miał brokat, a jak już pachniał ładnie to w ogóle szacunek wśród koleżanek murowany. Totalnie kiczowate błyszczyki w kulce to klasyka dzieciństwa do kupienia w każdym kiosku ruchu. Pamiętam, że błyszczały niesamowicie, śmierdziały chemicznie - szczególnie te bananowe. Jak sobie to przypominam to naprawdę szczerze się śmieje :) Kolejny punkt na mojej liście wspomnień to błyszczyki Wibo z chilli, które miały powiększać usta i były totalnie mocno napigmentowane, a brokat aż wylewał się z opakowania - wiadomo, nastoletnie problemy i chęć podrasowania swojego wyglądu sprawiły, że miałam ich kilka w swojej brunatno-różowej, perłowej kolekcji. I ostatni produkt jaki sobie przypominam to słodkie, dziewczęce błyszczyki Miss Sporty, które może nie były niewiadomo jakim cudownym produktem ( choć z całej trójki to powiedziałabym, że już poziom master ), ale miały taką galaretowatą konsystencję i pamiętam, że cudownie pachniały - do tego produktu wróciłabym z ciekawości :)


Jeżeli chodzi o resztę mojego " makijażu " to wystarczył mi puder i jakiś ( dosłownie ) tusz do rzęs. Pamiętam dokładnie, że razem z koleżankami gdy tylko pojawił się pierwszy Rossmann kupowałyśmy pudry w kompakcie Synergen, które były naprawdę dobre ! Wiem, że do dziś cieszą się dużą popularnością i w sumie był to jeden z nielicznych dobrych wyborów tego okresu. Pamiętam, że dobrze matował i byłam z niego naprawdę zadowolona, choć dzisiaj chyba już nie skusiłabym się na ten produkt. Ostatni punkt na mojej liście to tusz do rzęs, który jako jedyny produkt w moich zbiorach był wart nieco więcej niż 10 zł - zielona maskara Maybelline Stretch&Define była bardzo wydłużająca i chyba musiała mi się podobać bo cały miesiąc skrobałam pieniądze z bułek do szkoły na jego kupno :) Zresztą pamiętam, że jako nastolatka strasznie wzdychałam do produktów marki Maybelline bo miały przepiękną szafę i ekstremalnie jak na nastoletnie czasy ceny.

Jestem bardzo ciekawa jakie były Wasze pierwsze produkty makijażowe, co pamiętacie i czy też miałyście podobne pojęcie ( a raczej brak ) na temat tego jak powinno się wyglądać żeby jakoś sobie wynagrodzić nastoletni okres buntu :) Czekam na Wasze komentarze :)

Buziaki

Komentarze

  1. Jakiś czas temu pisałam podobnego posta i jak sobie przypominałam, co nakładałam na twarz to nie wiedziałam, czy mam się śmiać czy płakać ;) Za ciemny podkład kupiony na jakimś bazarku, błyszczyki w kulce to było coś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zupełnie podobnie. Człowiek za głowę się chwyta, jak sobie przypomni :D

      Usuń
    2. Ooo to muszę odnaleźć ten post i sprawdzić Twoje smaczki :D Ale przynajmniej nie było parcia na marki, ceny itd... a makijaż był? Był :D

      Usuń
  2. moim pierwszym kosmetykiem byl... niebieski cien do powiek... niebieski bo musial byc pod kolor oczu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością brokatowy :D

      Usuń
    2. Oczywiscie! potem przyszedl mega ciemny puder a potem odkrylam czarny eyeliner! i malowalam oko od srodka.. do tego panterkowa bandanka na lepetynie i zakrecone kilka lokow... mialo byc jak u Abby chyba... a wyszlo... jak wyszlo ;) do glanow jak znalazl ;D

      Usuń
    3. Czarnym eyelinerem oko od środka ? :D Nooo Kochana to przyznaję Ci tytuł mistrza :D Ja to malowałam sobie czarne krechy na dolnej powiece - wyglądałam jakbym to zrobiła węglem ... strach się bać :D

      Usuń
  3. Ehhhh.. przypomniałaś mi jak to było. Też używałam podobnych kosmetyków i też w ten sam sposób je dobierałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele z nas błądziło, ale przynajmniej jest się z czego teraz pośmiać :)

      Usuń
  4. O matko ja kiedyś niebieskiej macsary używałam :D A błyszczyk w kulce oczywiście że był :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Chryste :D niebieska maskara to musiało być coś :D

      Usuń
  5. Dobierałam kosmetyki tak samo, nie patrząc na swoją cerę :) Teraz muszę się pozastanawiać, porównać... i dopiero kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha kochana dziękuję że przypomnialas mi dawne czasy piękne wspomnienia z gimnazjum ☺ u mnie był na topie podkład obojętnie jaki , blyszczyki w kulce tez:D rozczulilam się. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam się na przyszłość :)) bardzo mi miło :*

      Usuń
  7. U mnie chyba nie było aż tak źle z kosmetykami :) Ten puder Synergen sporo osób chwali, u mnie się nie sprawdził :)

    Jakiś czas temu kupiłam (z ciekawości) błyszczyk Wibo z chilli... Jest bardzo słaby...

    Niektóre osoby celowo wybierają na przykład za ciemny podkład, bo przecież trzeba być opalonym... na twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słaby to bardzo delikatne określenie :) No tak... niestety to o czym mówisz to tendencja, która panuje nadal w niektórych przypadkach - buzia sobie, a szyja żyje swoim życiem :)

      Usuń
  8. Ja do dziś wspominam takie dwa błyszczyki paloma w tubce, jeden grejpfrutowy a drugi truskawkowy :D ten miss sporty też miałam :P a cyrki z podkładami mnie akurat na szczęście ominęły ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paloma ? Pierwsze słyszę nazwę - coś mnie ominęło :)

      Usuń
    2. No paloma :D teraz już tych kosmetyków nie widzę, pamiętam że miałam dwa te błyszczyki w tubce i lakier do paznokci (taki paskudny, brudny odcień brzoskwini :P). A mój pierwszy tusz do rzęs był marki rimmel :)

      Usuń
    3. Aż sobie poszukałam co to za cuda :D lakiery do paznokci zawsze kupowałam w kiosku... Pamiętam jak dziś :D

      Usuń
    4. O, mój wyglądał dokładnie tak: http://torebka.kafeteria.pl/produkt/paloma-blyszczyk-do-ust-o-smaku-owocow-1234 :D Ja z kolei lakiery kupowałam na takim stoisku kosmetycznym w domu handlowym rodem z PRL :P To był może jakiś 2002-2003 rok :P I mnie również jakoś wyjątkowo mocno zapadło to w pamięć ;) Generalnie jest co wspominać :D

      Usuń
    5. No to też taki smaczek i kicz jak i u mnie :D tak mi wpadł pomysł na ten post i doszłam do wniosku, że genialnie jest sobie tak powspominać - chyba się starzeje pomału :D

      Usuń
  9. Ojj, te błyszczyki z kulką:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mieszkając w dzieciństwie na wsi, zaczynałam od kosmetyków Avonu. /zawsze gdzieś jakaś konsultantka się znalazła :) Pamiętam jednak te błyszczyki bo nawet w naszym GS-owskim sklepie były :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana kiedyś Avon uchodził za produkty prawie, że luksusowe :) Szczególnie w małych miastach :) Znam to :)

      Usuń
  11. te błyszczyki z miss sporty całkiem fajne były, ja do dziś pamiętam under tweenty, tylko krem bb czy cs takiego, dobrze sluzył mojej cerze i nie żąłuję że go używałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też je miło wspominam :) BB Under Twenty to inna bajka - ulepszona formuła i podobno bardzo dobre :) Ten mój podkład-puder to był pierwszy wypust :)

      Usuń
  12. Błyszczyki w kulce były mega smaczne :D Ale najbardziej lubiłam te z chilli, to przyjemne uczucie mrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Malować zaczęłam się dość późno bo w 2 klasie LO. Również używałam tego pudru, miałam małą paletkę cieni z Wibo oczywiście same połyskliwe kolory, a tusz był zazwyczaj jakiś najtańszy. Podkład to mama akurat mi kupowała na chybił trafił Avon.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cieni akurat nie używałam chociaż pamiętam taka paletę Ruby Rose kupiona w chińczyku... To dopiero musiał być brokat :)

      Usuń
  14. podkład używam do dzisiaj:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to chyba w tej nowej wersji bo ta została wycofana dawno temu :)

      Usuń
  15. Oj stare dobre czasy! :) Kto nie miał błyszczyku w kulce? To było oczywiste, że każda dziewczyna to miała. :) Ja podkradałam siostrze kosmetyki, wiem, że miała jakiś podkład z Astor i był dla mnie jak złote jajko :D. A mój brat zawsze jej przeszkadzał jak się malowała, żeby mu pomalowała fioletowym cieniem limo pod okiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że każda :) i to najlepiej we wszystkich smakach :) dla mnie już ten podkład Avon to była perełka - skoro mama używała to dla mnie jak Graal :)

      Usuń
  16. ojej, dokładnie pamiętam, że miałam tę samą maskarę z Maybelline! i bardzo mi się wtedy podobała :D używałam też pudru z Synergen, a moim pierwszym podkładem był podkład w musie z Avonu, który w ogóle nie krył, ale o dziwo miał dobry kolor :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona była naprawdę dobra ! Pamiętam doskonale, że kupowałam jedną po drugiej :)

      Usuń
  17. ja uzywalam na przemian tego under twenty z kremem koloryzujacym z nivea haha ;D i tez mialam taki blyszczyk w kulce ;D na lini wodnej czarna kreska i pomalowane rzesy ze starej serii color trend z avonu ;D to byly czasy haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo zapomniałam o tej serii :D miałam jakieś takie pojedyncze cienie - turkusowo-szare bodajże... połączenie idealne hahha :D

      Usuń
  18. Ja ten puder Synergen do tej pory używam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no widzisz :) Wiedziałam, że ogólnie cieszy się dobrą opinią :)

      Usuń
  19. Faktycznie, sama się do siebie śmieję na myśl o swoich pierwszych kosmetykach! :) Pierwsze co przychodzi mi na myśl to "Wibo vitamine lip oil",błyszczyki tak lejące się, że każda zakupiona sztuka zazwyczaj zalewała moją pierwszą "supermodną" torebkę, czyniącą mnie taaaką dorosłą :p Co ciekawe, one nadal są w sprzedaży i aż korci, by po latach wypróbować go jeszcze raz.
    Kolejne wspomnienie to "Nivea visage young - be beautiful", jeszcze ze starym designem. Ależ pomarańczowa buzia po tym była! Pamiętam, także mój pierwszy tusz z Avonu, seria Colortrend. Jakościowo słaby, ale liczył się efekt.
    A na koniec hit. Myślę, że nie byłam ewenementem. Pamiętacie cienie do powiek dodawane do Bravo Girl, Twista itd.? Zazwyczaj w bardzo krzykliwych kolorach, utrzymywały się na powiece przez jakieś dziesięć minut. Jedno opakowanie trzymam na pamiątkę do tej pory.

    Podsumowując, brokat na ustach, róż na powiece, puder brązujący podwędzony z maminej kosmetyczki i idealny make-up na szkolną dyskotekę był gotowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezły poprawiacz nastroju, prawda? :)
      Masz niezłą pamięć - takie dokładne nazwy, aż jestem w szoku :) Ja to bardziej szukałam pod nazwą " podkład under twenty stara wersja " - godne podziwu :)
      Cienie z gazety o tak... i ta walka o egzemplarz w sklepie - biegło się rano przed szkołą żeby mieć większy wybór pomiędzy fioletami, żółciami i zieleniami :)

      Usuń
  20. hehe :) kiedyś błyszczyk w kulce to było coooś :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja pamiętam szał na Avona :P a teraz mamy taki wybór że idzie ogłupieć od tego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak - wymiana katalogami z koleżankami i pocieranie pachnących stron - pamiętam jak dziś :)

      Usuń
  22. Błyszczyki w kulce i podkład Under Twenty doskonale pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja naszczęście uniknęłam wielu błędów i nie miałam jakichś większych makijażowych wpadek. Przygodę z make-upem zaczęłam kilka lat temu, ale szybko odkryłam, że istnieje coś takiego jak różne porady makijażowe w internecie, no i - blogi.:)
    Jedyne co mi przychodzi do głowy to błyszczyk - serduszko z Sephory. Pachniał pięknie, ale miał też ogromne drobinki brokatu. Opakowanie mozna było gdzieś przypiąć, więc ja ze swoim ulubieńcem chodziłam prazy spodniach :D Szczęśliwie było to już dawno, bo używałam go namiętnie będąc w 2 i 3 klasie podstawówki.
    Potem długo nie używałam żadnych kosmetyków, aż do czasu pojawienia się trądziku, starałam się wtedy pudrować twarz i czasem używać korektora na krostki. Ciężko mi ocenić jak to wyglądało, ale podejrzewam, że było jeszcze gorzej jak bez "makijażu";)
    Miałam też 3 kolorowe cienie z gazety: żółty, niebieski i jeszcze jakiś. Wzięłam je i pacynką wykonałam sobie piękny makijaż oka, ależ byłam z siebie dumna, na szczęście nie odważyłam się w tym nigdzie pokazać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ło Kochana - ja za czasów nastoletnich to nie wiedziałam co to jest Sephora :D musiałaś wzbudzać tym gadżetem powszechny szacunek wśród koleżanek :D
      Pacynki ... no tak - a jaka tragedia jak się zgubiła, wtedy makijaż palcami dopiero nabierał charakteru :)

      Usuń
  24. Za moich czasów nie było Wibo z chili :/ buuu hehhe za to pamiętam błyszczki w kulce i krem rozjaśniający do włosów firmy uduś z kiosku...hehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana nic straconego - można je dostać nawet dzisiaj :D Chociaż no nie powiem, żebym polecała :)

      Usuń
    2. Jak lubię Wibo, tak nie skorzystam ;p

      Usuń
  25. U mnie było tak sobie...nie malowałam się prawie w ogóle. Wiesz jednak dlaczego? Bo cała byłam zapryszczona :P Leczyłam się w Klinice, rodzice wywalali kupę kasy żeby wyprowadzić moją twarz Zombie na prostą a lekarz zabraniał mi makijażu ;) Może z jednej strony to dobrze - jak już trądzik wyleczyłam do takiego poziomu, że mogłam się malować to na dobrą sprawę byłam prawie dorosła i ostrożniejsza w doborze kosmetyków kolorowych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na szczęście nigdy nie miałam problemu z wypryskami i trądzikiem... Za to jak widzisz krzywdziłam się sama odpowiednio :D

      Usuń
  26. Przyznam szczerze, że nie pamiętam, jakich produktów używałam :P Na pewno były to te błyszczyki z Chilli i Miss Sporty, do tego jakikolwiek tusz do rzęs + obowiązkowo czarna kredka na linii wodnej. Zero podkładów, zero pudru, bo cerę to akurat miałam idealną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właściwie też i faktycznie żałuję, że zaczęłam malować się tak szybko...

      Usuń
  27. Miałam bardzo podobnie jak ty :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli podobnie jak ja nie masz się czym chwalić :D

      Usuń
  28. Puder z rossmanna, tusz i błyszczyk miss sporty pamiętam dokładnie! Oj tak, to były czasy! A kulkowe błyszczyki? Dla mnie absolutnym dramatem był arbuzowy! Coś tak ohydnego, do dziś zresztą nie przepadam za arbuzowo-melonowo-ogórkowymi zapachami. :P
    Ale ja w gimnazjum używałam jeszcze czegoś... W H&M dorwałam puder brązujący z drobinkami (oczywiście lekko pomarańczowy), pachniał przesłodko, miał bardzo "ekskluzywne" złote opakowanie... I wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że ja go oczywiście na całą twarz nakładałam (oczywiście dołączoną gąbeczką), bo na całym moim ciele królował samoopalacz, więc pasował "idealnie". :D Ha ha ha! Musiałam wyglądać pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Jezusie :D Biorąc pod uwagę Twoją jasną skórę i blond włosy ... no cóż :D

      Usuń
  29. "Każda szanująca się nastolatka musiała mieć błyszczyk - nieważne jaki, ważne żeby miał brokat, a jak już pachniał ładnie to w ogóle szacunek wśród koleżanek murowany." - hahaha, rozwaliło mnie to zdanie :D miałam taki błyszczyk w kulce, a malować zaczęłam się gdzieś w drugiej gimnazjum i to był tylko i wyłącznie tusz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, no ale sama powiedz, czy nie mówię prawdy ? :D

      Usuń
  30. Ja pamietam jak kiedys kredka sobie po lini wodnej malowalam oczy hahah to dopiero bylo - jedynie co moge teraz powiedziec to MASAKRA



    http://comocarmen.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeszcze raz zaznaczę - ten tusz <3 kochałam go jak nie wiem co :D a błyszczyk z kulka tez wspominam do dziś :'D pamiętam jeszcze błyszczyki (chyba z Wibo albo Lovely) z takim kwiatuszkiem w środku :D był w różnych kolorach :D... jeszcze jak chodziłam do gimnazjum to pamiętam, że używałam podkładu w musie i pudru z Essence - oczywiście za ciemnych :D a wtedy była to dla mnie dosyć spora inwestycja xD Ah te czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana jakbyś chciała wrócić do wspomnień to w szafie Lovely są te błyszczyki ! :D Widziałam dzisiaj osobiście :D

      Usuń
    2. O kurczę! Jakoś nie zwróciłam uwagi :D zerknę gdy będę hihi :D

      Usuń
    3. Serio!Sama w szoku byłam :D ciekawe czy dzisiejsze nastolatki również popełniają nasze błędy :)

      Usuń
  32. błyszczyki w kulce to był hicior!! :D Chociaż ja chyba nie miałam ale pamiętam ze zazdrościłam mocno kuzynce :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Miałam taki owocowy błyszczyk właśnie w kulce i jeszcze brokatowy. Normalnie w podstawówce to był szał. A puder Synergena swoją drogą lubię i gości w mojej kosmetyczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo osób go naprawdę lubi :) W Internecie ma bardzo dobre opinie, a ja sama wspominam go dobrze :)

      Usuń
  34. O te błyszczyki w kulce też pamiętam, to chyba były moje pierwsze kosmetyki do ust, poza tym pamiętam, że miałam sporo kosmetyków gratisowych z gazet, a i do produktów Maybelline też wzdychałam i marzyłam, że kiedyś będę sobie je kupowała częściej:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak ja też pamiętam, że gromadziłam wszystkie dodatki z gazet - Bravo i Popcorn wtedy rządziło :D Pamiętam, że te wszystkie drogeryjne marki typu L'Oreal czy Maybelline były cenowo niedoosiągnięcia - fajnie sobie powspominać :)

      Usuń
  35. Ja też oczywiście jak większość nastolatek popełniałam w tym czasie błędy. Pamiętam jak modnie było być mega opalonym i bardzo brązowym. Oczywiście też taka chciałam być, dlatego do swojej porcelanowej cery kupowałam podkład w odcieniu toffi :P Teraz się łapię za głowę jak musiało to wyglądać i jak odcinało się na żuchwie :) Przypomniałaś mi o tych błyszczykach z kulką, rzeczywiście był na nie szał, ale ja pamiętam swój pierwszy błyszczyk kupiony w jakiejś jedynej drogerii wtedy w mieście - trzy kolorowy, zakręcony w spiralkę, to było dopiero coś! :) A no i kto by wtedy pomyślał nad wypełnianiem brwi... wtedy się wyrywało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toffi hahahaha :D No to wyobrażam sobie efekt finalny - pewnie podobnie jak ja z tym maminym podkładem :D No a tym swoim błyszczykiem to dopiero musiałaś wzbudzać szacunek :D

      Usuń
  36. błyszczyk z w kulce chyba każdy miał :P

    OdpowiedzUsuń
  37. Super post Justynka! :)
    U mnie w okresie gimnazjum królowała szminka z kiosku w kolorze srebrnym:D, w liceum był to tylko miedziany (!) błyszczyk i tusz ( musiałam wyglądać okropnie bez korektora pod oczami i podkładu:)). Zdjęcia to niestety potwierdzają:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana :)
      Srebrna szminka ? :D o cholera, to dopiero musiałbyć efekt syrenki - dosłownie :D

      Usuń
    2. Mało tego, wszystkie koleżanki zazdrościły efektu i w ten sam dzień poleciały do kiosku po srebrną szminkę:). Pamiętam jej miętowy zapach i efekt chłodzenia. Za 4 złote tyle dobrodziejstwa ;).

      Usuń
    3. Prawdziwy old school :D Właśnie - kiedyś to człowiek przynajmniej miał mnóstwo radości z tego wszystkiego - dziś troszeczkę się zatracamy :)

      Usuń
  38. Gdzieś w domu jest i moja kolekcja błyszczyków. ;] Obecnie czasami używam takiego bez drobinek. Poza tym żałuję, że wcześniej nie podkreślałam brwi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też... szczególnie jak oglądam zdjęcia i widzę się w dobrym, pełnym makijażu z brawi żyjącymi własnym życiem :)

      Usuń
  39. Heheh, świetny post:D Aż mi się zaczęły przypominać moje pierwsze kosmetyki i śmiech mnie bierze. Ten tusz też miałam, puder Synergen i obowiązkowo błyszczyki. Moje koleżanki malowały jeszcze oczy czarną kredką dookoła, wszystkie bez wyjątku. Dobrze, że ja nie umiałam tego zrobić:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie taki był zamysł posta - rozbawić i przywołać wspomnienia :) Haha ja też nigdy nie opanowałam techniki obrysowywania oka dookoła i w sumie to jedna z rzeczy, których akurat nie żałuję :D

      Usuń
  40. Ja uwielbiałam tą maskarę - nie wiem czemu ją wycofali bo dla mnie była genialna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ... ja tam też chętnie bym sobie do niej wróciła :)

      Usuń
  41. Bardzo fajny, dobrze przemyślany blog:)
    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    http://takniewielepotrzeba.blogspot.com/2016/01/nami-dzien-wolontariusza-boze.html

    OdpowiedzUsuń
  42. Też używałam Under Twenty ;) ale aż tak źle u mnie nie było :) oprócz jak najbardziej kolorowych cieni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Perłowe zielenie to pamiętam najlepiej ... o rany, to musiała być masakra :)

      Usuń
  43. Świetny post! Ja pamiętam używałam "pudru" synegren. Dopiero po latach zaczęłam używać słowa podkład . haha Moja szwagierka do dziś tak mówi.. gdy rozmawiamy o jakimś produkcie ona mówi: - ten puder taki.. (...) Ja: - podkład? Ona: - no tak podkład ... :D

    Oczywiście były czarne kreski na dolnej powiece a do tego używałam jakiejś kredki z avonu właśnie. I też pamiętam jak cała gama szaf w rossmanie czy to Astora czy Maybelline to same achy i ochy nad nimi ale niestety były za drogie na mój budżet 30 zł na kosmetyki kolorowe :D:D haha. Cudowne czasy to prawda. Nie martwiłam się tym, jak nie wiem 90% (?) dziewczyn że miałam zbyt ciemny podkład ..że pojawiają się plamy, ze podkreśla suche skórki (suche skórki? Kto się tym przejmował :D) Brwi .. ja nawet ich nie ruszałam nie regulowałam. Też jestem pełna podziwu dla mojego męża choć poznał mnie jak miałam 16 lat ale nawet wtedy wyglądałam jak pożal się Boże :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja błyszczyk z chilii do dziś mam hahaha :) puder z UT też pamiętam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye