Czekolada grzechu warta czyli kakaowa miłość od pierwszego użycia. Palmer's Coca Butter ujędrniający balsam z koenzymem Q10.
Cześć Kochane.
Meet Beauty było dla nas uczestniczek wspaniałą możliwością nie tylko na urzeczywistnienie blogowych kontaktów czy poszerzenie swojej wiedzy na temat prowadzonej działalności, ale dało nam także szansę na odkrycie kosmetyków, których nigdy wcześniej nie używałyśmy. Kiedy zobaczyłam, że jednym z partnerów konferencji jest marka Palmer's pierwszym celem jakim sobie obrałam było odwiedzenie tego właśnie stoiska. Kosmetyki Palmer's znane mi były do tej pory z recenzji i opinii krążących w świecie - do tej pory wszystkie zachwyty nad tymi produktami wzmagały moją ogromną ciekawość aż w końcu po przedarciu się przez kolejki moim oczom ukazał się cały arsenał pysznie pachnących kosmetyków, które mogłyśmy poznać, dotknąć i omówić z bardzo dobrze wykwalifikowanymi pod kątem składników i ich działania Paniami reprezentującymi markę. O balsamie ujędrniającym krążyły już legendy - uznany za bestseller marki szczęśliwie trafił w moje ręce... a ja otulona masłem kakaowym przepadłam miłością totalną i dołączyłam do grona fanek. Cóż - słodkości nigdy za wiele...
Moja skóra w trakcie ciąży uległa znacznemu pogorszeniu. Spadek jędrności, utrata sprężystości i pozostałe blizny sprawiły, że zaczęłam sięgać po kosmetyki, które mogłyby mi chociaż w maleńkim stopniu pomóc pogodzić się z rzeczywistością. Niestety nie należałam do szczęściar, które po ciąży wracają do nienagannej figury i na nowo musiałam nauczyć się kochać siebie taką jaką jestem. Kosmetyki ujędrniające czy magicznie wyszczuplające to taki typ produktu, na który musimy brać niejako poprawkę - żaden kosmetyk nie odbuduje utraconej sprężystości, nie pozbędzie się boczków czy blizn... ale pomoże nam w pewnym stopniu poczuć się lepiej i sprawić, że skóra wizualnie poprawi swój wygląd. A to wiele - naprawdę wiele. Szczególnie wtedy gdy zbliża się okres wakacyjny.
Zamknięty w plastikowej butelce z pompką o pojemności aż 400 ml leciutki, biały balsam miał być moim małym motorkiem napędowym ku lepszej skórze przed latem. Kiedy tylko dostałam go w swoje ręce dzielnie wcierałam go w swoją skórę na brzuchu i udach otulając się wspaniałym zapachem. Jeżeli jesteście łasuchami to pokochacie ten aromat od pierwszej pompki. Wspaniały, prawdziwie czekoladowy zapach to jedna z tych cech, za który pokochałam ten balsam. Ale ale... przecież wiecie, że ja wcale nie przepadam za słodkimi zapachami - ten który oferuje Palmer's jest prawdziwy, nienachalny i przede wszystkim delikatny... można by rzec, że to taka czekolada light - bez przytłaczania ani na skórze ani na wadze ;)
Nie o zapach jednak opiera się ta historia, ale o to konsystencję i działanie. Lato to dla mnie okres kiedy stawiam przede wszystkim na lekkość - i tak jak nie spoglądam już w stronę ciężkich podkładów tak całkowicie eliminuję wszystkie otulające konsystencję w kosmetykach pielęgnacyjnych. Balsam Palmer's zapewnia mi wszystko - delikatną, leciutką i nieoblepiającą konsystencję, szybkie wchłanianie i brak tłustego filmu. Jest to produkt zbawienny na lato - po aplikacji jest praktycznie niewyczuwalny na skórze, dzięki czemu ja nie tracę czasu na żmudne wcieranie i czekanie na wchłonięcie.
Skład produktu wywołuje dość dużą falę dyskusji - z jednej strony cały szereg wspaniałych składników aktywnych takich jak masło kakaowe, masło shea, elastyna, kolagen, rumianek czy lecytyna... to z drugiej parafina. O ile nie cierpię tego składnika w kremach do twarzy czy peelingach tak w balsamach, masłach czy odżywkach do włosów jest mi zupełnie obojętny. Nie jestem ignorantką, ale nie jestem też składowym freakiem i nie uważam, że obecność oleju mineralnego w tego typu kosmetykach może w jakiś sposób zaszkodzić - ba! to właśnie parafina odpowiada tutaj za lekką i nietłustą konsystencję. Balsam ten zapewnia mi to czego potrzebuję i co sobie cenię w kosmetykach pielęgnacyjnych - lekkie nawilżenie, wspaniałe wygładzenie i przyjemny zapach. Tak to zdecydowanie wygładzenie jest najbardziej charakterystyczną cechą tego kosmetyku - skóra jest gładka, miękka i lekko napięta ( na udach wyczuwam to bardziej niż na brzuchu) no i... pachnie tak cudownie!
Cóż... miłość do czekolady bywa zgubna, ale czy w takim wydaniu nie warto jest grzeszyć?
Buziaki!
Brzmi kusząco, zwłaszcza że okazał się lekki i nie pozostawia filmu, którego nienawidzę w balsamach do ciała ani żadnych innych smarowidłach. Zapach też przypadł mi do gustu, ale rozejrzę się za nim dopiero wtedy jak będę planować ciążę :) na razie to się uczę używac jakichkolwiek smarowideł do ciała... Bo wiedz, że zwykle nie miałam tego w zwyczaju :P
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt.. Co prawda biorę na to poprawkę, o której wspominasz, jednak mimo wszystko chyba warto wypróbować ten kosmetyk :) Może i u mnie by się sprawdził!
OdpowiedzUsuńIdę w tym tygodniu go kupić, jeśli będzie dostępny w Holandii. Przekonał mnie czekoladowy zapach i szybkie wchłanianie. :) Krem do rąk z masłem shea był najlepszym kremem, jaki miałam, dlatego wierzę też w ten balsam. :) Ciekawią mnie jeszcze ich produkty do twarzy - może masz coś od nich? :) :**
OdpowiedzUsuńJuż nie pamiętam który, ale miałam kiedyś jakiś produkt tej firmy i rzeczywiście przepięknie pachniał:) mam tak samo jak Ty, parafina w produktach do pielęgnacji ciała zupełnie mi nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńO cieszę się, że się zgadzamy :) ja ogólnie nie rozumiem takiej nagonki na parafinę - fakt, że w peelingach jest zbędna czy z kosmetykach do pielęgnacji twarzy bo może zapychac, ale w balsamach czy masłach? Absolutnie mi nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńOj niestety nie :( to był właściwe jedyny produkt jaki od nich miałam :) mam jeszcze próbki czegoś do opalania jedynie, ale jeśli kupię coś do twarzy to na pewno dam znać :) buziaki :***
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, że balsam nie zastąpi przykładowo ćwiczeń czy diety, ale jako dodatek to super sprawa naprawdę :)
OdpowiedzUsuńHaha nie martw się Kochana u mnie kuleje to ogromnie ;) ja ogólnie nie lubię się smarować niczym, ale jak mam takie pyszności to się przełamuje :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach produktów Palmer's! Ja niestety nie dostałam produktu do testów, bo mieli wysłać kilku osobom olejek na blizny (bo akurat go nie mieli), ale tego nie zrobili. Jak bardzo lubię produkty Palmer's to jednak niesmak pozostał. Zresztą stać mnie :) Sama sobie go kupię :D
OdpowiedzUsuńW sumie może parafina jest pod koniec składu, czy na samym początku? Bo jak gdzieś tam w środku lub na początku to tragedi nie ma ;) Nienawidzę jak jest pierwsza w składzie wtedy wiem, że dany kosmetyk nie będzie mi pasował.
o to widzę jedyna nie jestem :D moja skóra czasami aż była nieprzyjemna od suchości i ostatnio z wielkim wysiłkiem psychicznym smaruję sie jakimś mazidłem kokosowym :D jednak co dwa dni bo na drugi dzień po smarowaniu jest jeszcze ok :P
OdpowiedzUsuńU mnie produkty tej marki się nie sprawdzają, ale muszę przyznać, że mają nieziemski zapach :-)
OdpowiedzUsuńOj tak, miłość do czekolady jest bardzo zgubna.. a w moim przypadku, czekolada kocha mnie z wzajemnością! :) Miałam już do czynienia z tym balsamem i pokochałam jego zapach - cudo! Mam wrażenie, że wszystkie produkty pachną tak apetycznie, że zamiast aplikować je na skórę, chętnie oblizałabym paluszki wraz z balsamem :D A co do samego produktu - ja parafiny nie lubię i zauważyłam, że mogę używać produktów na jej bazie tylko w określonych miejscach na skórze - łydki, ramiona, przedramiona, brzuch - muszę omijać dekolt i uda, bo tam niestety najczęściej powstają niedoskonałości, które pojawiają się w tych miejscach częściej niż na twarzy. Ale ogólnie działanie było okej, całkiem przyjemny balsam, ale niestety, co się przytyło to samo się nie ujędrni - smuteczek :D Teraz zaczęłam używać mini balsamu który dostała każda z nas na MB i w sumie trochę obawiałam się parafiny, ale jak na razie nic mi się nie dzieje, a ja cieszę się tą słodyczą na ciele, mmmm :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nic nie używałam z marki i z dnia na dzień ciekawość ich wzrasta, a obecnie czekam na produkty od nich :) ja kiedyśbez czekolady nie mogłam, a teraz jedynie po gorzką sięgam i ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMy to mamy zupełnie inne nosy xD Ja do tej pory byłam na jednym spotkaniu z prezentacją produktów tej marki i wąchałam wszystko co wtedy było obecne w ofercie i mi po prostu ich produkty śmierdzą ;)
OdpowiedzUsuńTestuję sobie te miniatury z Palmersa i przyznam, że bardzo je polubiłam :) Czekoladę w kosmetykach uwielbiam!
OdpowiedzUsuńajajaj :D nie znam do końca produktów tej marki ale zapachy czekoladowo- waniliowe zostawiam zawsze na sezon jesienno- zimowy :D
OdpowiedzUsuńBalsam bardzo lubię i sobie chwalę, lecz trzeba pamiętać, że sam balsam nie ujędrni nam skóry a tylko może pomóc. Zapach jego jest tak obłędny. że nie mogę się jemu oprzeć i pamiętam o systematycznej aplikacji. Szkoda, że w skład wchodzi parafina ale na to mogę przymknąć oko za sam zapach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Bardzo lubię ten produkt ;-)
OdpowiedzUsuńJa bym tam zgrzeszyła :D
OdpowiedzUsuńTy to masz fajną figurę, mosku ;D
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu :)
OdpowiedzUsuńOjej, uwielbiam takie zapachy. Na pewno by mi się spodobał ten balsam :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy miałam tylko miniaturę olejku do kąpieli. Tutaj na pewno byłabym zachwycona zapachem :)
OdpowiedzUsuńUżyłam dziś przez Ciebie ;) próbki, które dostaliśmy na Meet Beauty i przepadłam! Tak pięknie pachną <3
OdpowiedzUsuńNie miałam nigdy nic od palmer's, ale od dłuższego czasu coś za mną "chodzi" :)
OdpowiedzUsuńjeszcze nigdy nic od nich nie miałam ale pewnie bym przepadła :D
OdpowiedzUsuńMiałam kilka próbek tego balsamu i wywarł na mnie pozytywne wrażenie :) Zapach jest cudowny ;)
OdpowiedzUsuńZapach nieziemski <3
OdpowiedzUsuńKiedyś zastanawiałam się jak ich produkty radzą sobie ze skórą, ale widać że dość dobrze :) może w takim razie w końcu w coś od nich zainwestuje ;)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam zapach ich kosmetyków! Aktualnie testuję krem do rąk i już go uwielbiam, pewnie pojawi się w ulubieńcach ;D A taki balsam na pewno fajnie sprawdziłby się też latem, gdy lżejsze formuły i szybki wchłanianie są pożądane ;)
OdpowiedzUsuńKusi mnie zapachem. Kiedyś non stop w mojej łazience było kakaowe mydło z Ziaji, zapach czekolady (i smak, oczywiście)uwielbiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki Palmer's i chociaż wiem, że niektórym całkowicie nie odpowiada ich zapach, to dla mnie jest idealny!
OdpowiedzUsuńCzekoladowy zapach... Jeden z moich ulubionych w kosmetykach, zaraz po kokosowym :D Muszę wypróbować ogólnie kosmetyki tej marki ze względu na zapach :D
OdpowiedzUsuńA widzisz ja nigdy nie lubiłam takich zapachów, a ten mnie w sobie rozkochał :)
OdpowiedzUsuńJeśli wszystkie pachną jak ten... Oj chce więcej :)
OdpowiedzUsuńA ja Ziaji bardzo nie lubię :(
OdpowiedzUsuńO właśnie Martynka mi pisała, że mają genialne kremy do rąk :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze, chociaż o innych nie mogę się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńZgadza się :)
OdpowiedzUsuńPrawdziwie kakaowy ;)
OdpowiedzUsuńNo to nie ma na co czekać ;)
OdpowiedzUsuńMoże fajnie byłoby spróbować od jakiegoś smarowidła :)
OdpowiedzUsuńAaa widzisz :) cieszę się, że i Tobie się podoba :)
OdpowiedzUsuńUuu olejek do kąpieli chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńNo to musisz sobie koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńA szkoda - jest naprawdę super! :)
OdpowiedzUsuńJaaaaaaaaaaaasne :D boś mnie nie widziała na żywo :D
OdpowiedzUsuńJa tam też lubię sobie zgrzeszyć :D
OdpowiedzUsuńTeż używasz? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak :) dlatego napisałam o tym w poście - to ma być tylko fajny dodatek ale na pewno nie substytut :)
OdpowiedzUsuńA to prawda! Fajnie się używa ich zimą :)
OdpowiedzUsuńWiem i zanotowane mam to nawet :D
OdpowiedzUsuńHahah no ja nawet nie jestem zdziwiona :D
OdpowiedzUsuńMy kobiety jesteśmy totalnie zmienne :)
OdpowiedzUsuńZapach musi być cudowny... Mam krem do rąk tej firmy i zakochałam się w jego aromacie :)
OdpowiedzUsuńProszę, jak notatki robi :D Uspokój się tam :P
OdpowiedzUsuńTak 😊😊
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie miałam jeszcze produktów tej marki :)
OdpowiedzUsuńPopełniłam jeden błąd - zaczęłam od tego samoopalacza :D I teraz ten zapach balsamu tylko z nim mi się kojarzy. Uhhh, ale myślę, że w lato go wyprzytulam. Szczególnie po jakimś opalaniu! :)
OdpowiedzUsuńTego akurat nie miałam okazji próbować, ale na konferencji trafił w moje ręce inny w miniaturowej wersji a mianowicie Soften Smothes który absolutnie pokochałam :) mimo, ze nie ma czekoladowego zapachu, to cała reszta opisu z Twojego wpisu idealnie do niego pasuje :)
OdpowiedzUsuń