Mały powrót do przeszłości czyli trendy kosmetyczne, które na szczęście przeminęły.
Cześć Kochane.
Czy Wy też tak macie, że kiedy przypominacie sobie swoją kosmetyczną przeszłość ogarnia Was śmiech albo małe poczucie wstydu? Kiedy ja cofam się kilka lat wstecz i patrzę na swoje zdjęcia zastanawiam się jak to było... czy w domu nie było luster, czy naprawdę ten świski blond na mojej głowie podobał mi się na tyle mocno żeby nosić go kilka lat i w końcu czy naprawdę ten różowy podkład nie raził nikogo w oczy? A no niestety... można się usprawiedliwać niewiedzą czy młodzieńczym wiekiem, ale drogie Panie.. takie były czasy, pewne trendy choć dzisiaj wywołujące salwy śmiechu obowiązywały zupełnie tak jak dzisiejsze matowe usta czy konturowanie twarzy - nikogo nie dziwiły, nikogo nie oburzały a już na pewno każda z nas chciała się w ten piękny obrazek wpisać w jakikolwiek sposób. To jak... cofniemy się kilka lat wstecz?
Perłą po paznokciach.
Akurat w tej kwestii pozostawałam oporna zawsze - perłowe paznokcie nigdy mi się nie podobały, ale kiedyś półki sklepowe uginały się pod mnogością kolorów przepełnionych okrutną, brzydką i niesamowicie tandetną perłą... w finezyjnych odcieniach beżu, pomarańczy czy brązu. Do dziś zachodzę w głowę kto wpadł na tak głupi pomysł i postanowił wypromować tego typu lakiery bo nie dość, że wyglądały mega tanio to jeszcze mnie kojarzyły się zawsze ze starszymi paniami spod bloku. A już najgorszym uosobieniem zła były perłowe róże... straszny i bardzo, ale to bardzo tandetny trend, który na szczęście przeminął razem ze wszystkimi kioskami ruchu gdzie wybór był największy.
Zebra na włosach.
Wiecie co... świńskie blond pasemka nosiłam dobre trzy lata. No po prostu kajam się i chowam w kąt za każdym razem gdy sobie to przypomnę. W czasach gdy chodziłam do gimnazjum i uważałam się za dorosłą damę najmodniejszą modyfikacją na włosach były pasemka robione metodą na czepek z centymetrowym odrostem w pakiecie. O takkk... to straszne równie mocno jak perłowe paznokcie. Naturalne brązowe włosy i paski jak od linijki w kolorze blondu czy czerwieni. Trend pasemek stosunkowo długo funkcjonował wśród kobiet i o ile kolorowe balejaże dało się przeżyć tak te dwukolorowe zebry przerażają mnie dzisiaj bardzo mocno. Wyglądało to po prostu dziwnie, bardzo nienaturalnie i dzięki Bogu, że dziś żaden trzeźwo myślący fryzjer nie zrobi swojej klientce takiej krzywdy. Niech króluje sombre!
Plastic is fantastic.
Dobra... przyznajemy się teraz grzecznie, która z Was nigdy nie doklejała sobie plastikowych tipsów z kiosku na superglue. To był dokładnie ten sam etap, kiedy człowiekowi wydaje się, że dorosłość to czarna kredka na oczach, pasemka i długie szpony. Tipsy dostępne były zazwyczaj w zawrotnych cenach 4 zł za kiladziesiat szuk (no chyba, że ktoś chciał na bogato to kupował te za 10, ale generalnie zasada była taka im taniej tym lepiej) we wzorach, o których się dzisiejszym trendsetterom nie śniło - od pantery, przez zebrę, kwiatki, zygzaki, trójkąciki, baloniki na motylkach kończąc. Obowiązkowo łamiące się w trakcie nakładania lub odpadające przy zapinaniu rozporka. Mega tandeta, mega wieśniactwo... ale no takie były czasy.
Córka górnika.
Klasyka stylu - czarna kredka na linii wody. Ale nie nie... nie do smokyeyes, nie do mrocznego makijażu tylko solo, do wytuszowanych rzęs i błyszczyka (też na zasadzie jestem dorosła). O czarnych kredkach mówi się od dawna i przy okazji posta o błędach makijażowych wiele z Was pisało o tym, że obrysowywało sobie oko lub katowało linię wody czarną kredką. Najzabawniejsze historie pisał wtedy deszcz kiedy z kredki robiła się czarna strużka pod okiem i pandzi efekt, a mama po powrocie do domu pytała "Co Ci się stało". Dziś czarna kredka choć nadal produkt kultowy to jednak kosmetyk zarezerwowany na szczególne okazje. (mam nadzieję!)
Kiedy myślę o latach 90 przypomina mi się horror dzieciństwa i Słoneczny Patrol...a w nim nadęte (choć nie tylko) usta Pameli Anderson z obrzydliwie obrysowanymi wargami ciemną konturówką. Nie wiem... nie wiem jak to w ogóle funkcjonowało kiedys, ale co gorsza nadal jest widoczne na ulicach... Tak naprawdę kojarzy mi się to z aktorkami filmów porno i ilekroć widzę kobietę, której usta obrysowane są ciemniejszą konturówką i wypełnione jasną pomadką mam ochotę kupić jej płyn micelarny. Straszneeeeeee... wywodzi się z lat 90 i było naprawdę szalenie modne, ale nadal gdzieś można to zauważyć. Z całego zestawienia dla mnie to zdecydowanie najgorszy z możliwych trendów i szczerze wolę trupie usta aniżeli taki rodzaj podkreślania.
Szczerze mówiąc ubawiłam się w trakcie pisania tego posta - jestem bardzo ciekawa jakie Wy macie zdanie na ten temat. Pamiętacie jeszcze coś innego co niegdyś królowało na włosach czy paznokciach a dziś uważane jest za totalny obciach? Dajcie znać koniecznie :)
Usta grzechu warte?
Kiedy myślę o latach 90 przypomina mi się horror dzieciństwa i Słoneczny Patrol...a w nim nadęte (choć nie tylko) usta Pameli Anderson z obrzydliwie obrysowanymi wargami ciemną konturówką. Nie wiem... nie wiem jak to w ogóle funkcjonowało kiedys, ale co gorsza nadal jest widoczne na ulicach... Tak naprawdę kojarzy mi się to z aktorkami filmów porno i ilekroć widzę kobietę, której usta obrysowane są ciemniejszą konturówką i wypełnione jasną pomadką mam ochotę kupić jej płyn micelarny. Straszneeeeeee... wywodzi się z lat 90 i było naprawdę szalenie modne, ale nadal gdzieś można to zauważyć. Z całego zestawienia dla mnie to zdecydowanie najgorszy z możliwych trendów i szczerze wolę trupie usta aniżeli taki rodzaj podkreślania.
Szczerze mówiąc ubawiłam się w trakcie pisania tego posta - jestem bardzo ciekawa jakie Wy macie zdanie na ten temat. Pamiętacie jeszcze coś innego co niegdyś królowało na włosach czy paznokciach a dziś uważane jest za totalny obciach? Dajcie znać koniecznie :)
Perłowe lakiery na paznokciach to to czego nigdy nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam tipsów! :-)
OdpowiedzUsuńAle zgadzam się z większością Twoich typów i jeszcze bym dopisała straszliwą fryzurę zwaną "borsukiem".
A kiedy przypomnę sobie tzw. "Pamelę na ustach", to myślę, że za kilka lat tak samo będziemy się śmiać z konturowania rodem z Youtube i niektórych celebrytek - takiego mocno przesadzonego.
Te usta obrysowane ciemną konturówką mnie mocno rażą, na prawdę często to widuje :/
OdpowiedzUsuńPerłę na paznokciach niestety jeszcze spotykam, najczęściej u starszych Pań. Coś okropnego, chociaż kilka lat temu sama miałam jeden lakier w jasnoróżowym, perłowym odcieniu - to był hicior! Obrysowanie oka czarną kredką - u mnie to był standard w czasach gimnazjum i u wszystkich koleżanek również. Tipsów nigdy nie miałam, zebry na włosach również chociaż bardzo podobała mi się u innych. Dobrze, że gust się zmienia i trendy również ;))
OdpowiedzUsuńOminęły mnie perłowe pazury, kolorowe tipsy, zebra na włosach i ciemne konturówki - ale niestety przez pewien czas byłam 100% córką górnika xD
OdpowiedzUsuńoj tak też to przechodziłam prócz pasemek ;D
OdpowiedzUsuńteż kiedyś miałam pasemka, ale na szczęście bardzo krótko, bo mi się nie spodobały :D no i ta czarna kredka... ale tipsów nigdy nie robiłam :)
OdpowiedzUsuńA ja malowałam pazurki tymi perłowymi lakierami :D pasemka zrobiłam sobie raz przez pomyłkę, gdyż moja ukochana cioteczka farbowała sobie włosy na bląd i użyła mojej szczotki na której została farbą , a ja nic świadoma użyłam jej , po jakimś czasie zauważyłam na swojej głowie bląd pasemka :D
OdpowiedzUsuńTipsy i perłowe lakiery... bleh :)
OdpowiedzUsuńChyba wszystko miałam, poza pasemkami, nigdy mi się nie podobały :) Żałuję, ale tak się robiło. Perłowe lakiery nie są złe, ale zależy które, ja wolę jedak bez perły :) Jak ja chodziłam do gimnazjum była moda na emo :)
OdpowiedzUsuńKredka na linii wodnej, o Boże, przypomniałaś mi ;D
OdpowiedzUsuńCzarna kredka to moje życie xD Pół gimnazjum tak chodziłam, ale że byłam "metalówą" to się nikt nie czepiał :D W liceum byłam metalówą, ale nauczyłam się już robić kreskę :D Pasemka u niektórych nadal są na głowie ;) A ja miałam takie okropne dwa...grrr xD
OdpowiedzUsuńTo u mnie na szczęście w gimnazjum nie można było się malować, więc ominęły mnie takie "trendy" i choć wtedy bardzo nad tym ubolewałam, ze nie mogę podkreślić swojej "dorosłości" to teraz jestem wdzięczna gronu pedagogicznemu za te zasady :D Choć jedyne co można było używać to jakiś bezbarwny błyszczyk i pamiętam jak siedziałam pod klasą z takim błyszczykiem w kuleczce i chciałam mieć takie "ponętne", mocno błyszczące usta i tak nakładałam i nakładałam i nakładałam, chyba ze 20 warstw tego kosmetyku, że ledwo się na ustach utrzymywał z nadmiaru i w efekcie wyglądałam jak po pocałunku z galaretką, a po paru minutach wszystko ześlizgiwało się poza kontur ust, ale coooo tam, ważne że był błysk, a ja wyglądałam kusząco... ^_^
OdpowiedzUsuńMiałam pasemka, potem miałam jedno pasemko (czarne) na blondzie - taki skunks... Tipsy doklejałam, kreskę na linii wodnej robiłam :D Ominęły mnie perłowe paznokcie i usta :D
OdpowiedzUsuńO nie czarna kreska na linii wodnej kojarzy mi się z takim mocnym pato z mojego miasta - byłam ostatnio złożyć papiery w jednej szkółce (myśląc, że jak się uda to i 10 srok za ogon pociągnę), a tam pełno lasek z takim makijażem i ubiorem a'la rok 2000 i stringi ze spodni wystają. Tipsy - klasyka, a pasemka sama przeżyłam - to był koszmar, na szczęście szybko znikł :)
OdpowiedzUsuńKażde z tych wspomnień kojarzy mi się z tandetą :D I żal uwierzyć ale do dzisiaj można spotkać kobiety które z łatwością można powiązać z każdym z tych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńKochana, ja do tej pory mam klientki, starsze panie na emeryturze, które pytają o perłowo różową hybrydę i lakier. Tak że tego ;-);-)
OdpowiedzUsuńniestety moja mama i babcia bardzo lubią perłę na paznokciach :)
OdpowiedzUsuńMnie tylko dotyczy czarna kredka i to bardzo rzadko, ale sama Agata (Agata Ma Nosa) mówi, że krecha czarna na liniiw odnej nie jest zła ;D
OdpowiedzUsuńJa bym dodała jeszcze turkusowe, matowe powieki (wyłącznie w jednym kolorze). To było okropne.
OdpowiedzUsuńeeeeeejjjjjjjjjj! Ja do dziś dnia czasem używam perłowe lakiery! I lubię je, serio :DDDDD Nie jest to perła jak kiedyś, ale jednak wciąż :DDDD
OdpowiedzUsuńZa to nigdy nie robiłam czarnej kreski na linii wodnej oka :D I nie przyklejałam tipsów. No ale lata mojej "szalonej młodości" przypadały dawniej niż Twoje :P
Ja pamiętam fryzury z grzywą "na alfa" i koniecznie trwała "mokra włoszka".
Oj tak, doklejałam plastikowe tipsy :D
OdpowiedzUsuńHehehe :)
OdpowiedzUsuńPojechałaś i to ostro ;) U mnie królowały tipsy - do dzisiaj mam jeden przyklejony w pamiętniku - na pamiątkę :D
OdpowiedzUsuńO dżizas, pamiętam te pasemka - zebry! Ale pierwszym krokiem w dorosłość za moich czasów było jedno, szalenie grube pasmo glonowatego blondu zaraz przy twarzy, wychodzące z przedziałka... A co odważniejsza miała dwa, po dwóch stronach - mniej więcej tak jak tutaj, tylko mocniej: http://www.fpiec.pl/uploads/media_items/90-6.900.606.s.jpg :) Pewnie wiecie o co mi chodzi :)
OdpowiedzUsuńAlbo błękitne! I perłowe! I po same brwi! :D
OdpowiedzUsuńto były czasy hehe a teraz nude i nuda ;)
OdpowiedzUsuńHahahahahaha <3 o rany... no uśmiałam się totalnie :D Właśnie za to Cię uwielbiam Wariatko :D
OdpowiedzUsuńDokładnie! Wtedy to czyste szaleństwo... kto by się tam przejmował opiniami :D
OdpowiedzUsuńOooo! :D Mnie się to kojarzy totalnie z latami 90 i żałuję, że nie wspomniałam o tym w poście. Wyróżniam komentarz i niech inni patrzą i ... unikają :)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba :D Tips w pamiętniku?! Kreatywnie nie powiem... :D
OdpowiedzUsuńJa też :D takie obrzyliwe białe.. z kiosku :D
OdpowiedzUsuńAnula ja Tobie wierzę i ufam, że robisz to z rosądkiem ! :D
OdpowiedzUsuńWłaśnieee... moja ciocia do dziś na ważne wyjścia dorabia sobie taką perłę pod łukiem brwiowym... nijak jej przemówić, że to niedozwolone!
OdpowiedzUsuńEjjj... nie doklejałaś tipsiorów?! No coś TY! :D
OdpowiedzUsuńBabciom i mamom można wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że żaden producent nie wpadł na to by robić takie hybrydy...(mam nadzieję!)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Chociaż to co dzisiaj obowiązuje też nie do końca mnie przekonuje... myślę, że era trupich ust nie potrwa zbyt długo i też będzie kiedyś obiektem kpin :)
OdpowiedzUsuńO nie nie... wulgarność w makijażu totalnie mnie obrzydza...
OdpowiedzUsuńSkunks ahahahahaa Kinga zabiłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że złagodniałaś :D Nie chciałabym Cię wtedy wkurzyć :D
OdpowiedzUsuń... przepraszam :D
OdpowiedzUsuńO tak to chyba jesteśmy w podobnym wieku - grzywa na przód, czarne włosy i mega ciemny makijaż...
OdpowiedzUsuńAle ostry miałam tylko makijaż :D ja to łagodna jak baranek jestem przecież xd
OdpowiedzUsuńBrawo! Ja przerabiałam tipsy kilkanaście razy...
OdpowiedzUsuńJa szczerze mówiąc już dziś śmieje się z tego przerysowanego konturowania... jest to dla mnie mega nienaturalne i przede wszystkim odbiera kobietom cały urok. Taki sam stosunek mam do tych sinych odcieni na ustach...
Tak trzeba przyznać, że to jest zwyczajnie niesmaczne... :/ kojarzy mi się z niechlujstwem...
OdpowiedzUsuńHahah :D o tak :D babypink + perła to jest to :D
OdpowiedzUsuńNo to i tak pięknie!
OdpowiedzUsuńBrawo :D przybijamy piątkę :D
OdpowiedzUsuńHaha, ale się uśmiałam czytając tego posta! Chyba znowu pojawisz się u mnie w Polinkach.. :)
OdpowiedzUsuńJa puki co takiej nie spotkałam. Ale nie raz muszę się nie źle nagminastykowac, żeby wytłumaczyć że perła damie nie przystoi ;-)
OdpowiedzUsuńNajlepiej było, jak zaczęły mi odpadać podczas robienia resuscytacji na PO w liceum^^ Cała klasa wyła ze śmiechu, włącznie z nauczycielką :P
OdpowiedzUsuńO tak, to była jazda 😊
OdpowiedzUsuńStarać się to jedno :D a co z tego wychodzi...... :D
OdpowiedzUsuńTo byly piękne czasy! Luz, zero stresu, człowiek czuł się jak młody bóg bez względu na wygląd :)
Pasemka zebry wygrały :)
OdpowiedzUsuńha ha faktycznie pamiętam tipsy, na szczęście nigdy ich nie naklejałam. pamiętam jak moja koleżanka robiła sobie frencha malując końcówki białym korektorem takim do zamazywania błędów :P a i jeszcze jak chciała mieć bielutkie paznokcie to od spodu malowała je białą kredką do oczu :D hahahaha
OdpowiedzUsuńOch te lata 90' ;) czarna kredka na linii wody to było coś - ja praktykowałam brązową kredkę na dolnej powiece i fioletową na górnej :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze brwi- im cieńsze, tym lepsze :D.
OdpowiedzUsuńNa szczęście mnie większość ominęła. Z dwa razy dokleiłam sobie kioskowe tipsy i to by było na tyle :D. Zabawne, że moda się tak zmienia, ale pamiętaj! ZAWSZE wraca, hahahahaha :D.
Mnie również, ale no cóż poradzić, są osoby, które uważają ogólnie za wulgarność jako najlepszą drogę by znaleźć sobie "chłopa".
OdpowiedzUsuńNo ja całe szczęście nie znam tego uczucia, a malować zaczęłam się w gimnazjum i maluje się do tej pory tak samo, czyli 8-9 lat. Więc nie ma katorgi, bo zwykła kredka, tusz i róż - ot co. Ale fakt, nie raz jak się patrzy co było kiedyś, a dziś.. to człowiek nie wie jak reagować :D
OdpowiedzUsuńJa kiedyś namiętnie malowałam paznokcie perłowymi lakierami :D Tipsy też pamiętam :P
OdpowiedzUsuńZe wstydem przyznaję się, że miałam takie jedno i to nie aż tak dawno! A z jeszcze większym wstydem powiem, że uważam, że mi pasowało i nadal mi się podoba, chociaż nie na każdych włosach :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :D niewiadomo czy śmiać się czy płakać :D
OdpowiedzUsuńO nie hahahaha :D mówisz, że będziemy nosić jeszcze kioskowe tipsy ? :D
OdpowiedzUsuńhahahah :D cóż za finezja!
OdpowiedzUsuńO nie... wygrałaś hahaha :D czego to czlowiek nie wymyślił byleby się odpicować :D
OdpowiedzUsuńHahaha :D Cieszę się Kochana! :D
OdpowiedzUsuńDokładnie - wszyscy Cię akceptowali, nikt na nic nie patrzył... a dziś wystarczy, że masz brzydkie skórki w okół paznokci :)
OdpowiedzUsuńO jak pięknie powiedziane :D
OdpowiedzUsuńOooo bardzo dobrze to określiłaś - chłopa! Bo żaden mężczyzna się na to nie nabierze...
OdpowiedzUsuńJeśli zrobione ze smakiem to czemu nie?
OdpowiedzUsuńRaz w życiu miałam doklejane tipsy i już nigdy więcej - niezła dorosłość, gdy nie można było sobie zdjąć majtek w toalecie :D A co dopiero zapiąć potem dżinsy :D Za to zebra na włosach musiała być :D
OdpowiedzUsuńJa też bawiłam się w doklejane tipsy! Wtedy to było coś ale jak sobie przypomnę teraz o tym to aż głowa boli :) No i czarna kredka :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście ani czarnej kredki, ani zebrzych pasemek, ani tipsów nie przerabiałam. Już w liceum miałam długie własne paznokcie, które malowałam na przeróżne odcienie, najczęściej neonowe: róż, zieleń czy pomarańcz. Perłowe lakiery również nigdy mnie nie przekonały i do tej pory kojarzą mi się z tamtymi czasami. Moje grzechy to z pewnością niebieskie cienie na całej powiece, bez blendowania, bez łączenia z innymi odcieniami, ale taka była moda. Każda nastolatka miała w swojej kosmetyczce najtańszą paletę niebieskich cieni. Na szczęście szybko mi przeszło i nawróciłam się ku brązom i beżom, których nadal z przyjemnościa używam. Lata '90... Dziwne to były czasy.
OdpowiedzUsuńHaha, ale się uśmiałam ;D Mnie na szczęście te wpadki w większości nie dotyczyły, ale pamiętam te czasy, gdy większość kobiet tak wyglądała ;) Tipsów próbowałam, przyznaję się bez bicia, ale na dołączony klej a nie super glue ;D
OdpowiedzUsuńoj były takie trendy :) ale na szczęście ja nie dalam się im ponieść ;)
OdpowiedzUsuńOby nie :D!!!
OdpowiedzUsuńWeź nie strasz :D aż tak źle to chyba nie będzie :D
OdpowiedzUsuńDooobre :D Plastic to jest to ;)
OdpowiedzUsuń