Ulubieńcy lipca 2016 czyli co tym razem skradło moje serce?
Cześć Kochane.
Miesiące uciekają tak szybko... pamiętam jak dopiero cieszyłam się, że nadchodzi wiosna, a tu zaraz będziemy musieli żegnać lato. Mam wrażenie, że te moje co miesięczne zestawienia piszę co raz częściej, nie mam pojęcia gdzie gubię te wszystkie dni. Nie czas jednak na refleksje, a garstkę lipcowych perełek - jak zwykle wybrałam dla Was kilka produktów, które wyjątkowo dobrze sprawdziły się w danym miesiącu i które z czystym sumieniem mogę polecić. Jest to jeden z moich ulubionych postów i czytam je najchętniej, więc bez zbędnego przedłużania... czas na zestawienie lipcowych hitów.
Multifazowe olejki do ciała Bielenda.
Gdy tylko zobaczyłam letnie nowości marki na ten rok - oszalałam z radości. (pamiętacie, że do 31 trwa rozdanie gdzie trzy z Was mogą wygrać zestawy składające się z czterech produktów?). Nie mam pojęcia kogo ta Bielenda zatrudniła, ale czapki z głów bo tak jak ta firma się rozwija to chyba nikt inny na naszym rodzimym rynku. Multifazowe olejki do ciała jak nazwa wskazuje składają się aż z trzech, prześlicznych, kolorowych warstw, które po wymieszaniu ładnie się ze sobą łączą. Generalnie... cieszą oko niesamowicie! Gdy tylko je dorwałam natychmiast zrobiłam im zdjęcia i przeszłam do używania... składów nie mają dobrych i nie będziemy się kłamać, że jest inaczej (jest olej mineralny i jest parafina), więc cudów się nie należy po nich spodziewać, ale pachną tak, że chce się zjeść! Mają świetny aplikator w formie mgiełki, który rozpyla delikatną chmurkę olejku okrywając ciało cudnym zapachem i za to uwielbiam je najbardziej. Są to te produkty z gamy umilaczy i gadżetów, ale jeśli jesteście sroczkami i lubicie pachnieć kusząco - musicie je mieć :) Ich regularna cena to około 20zł.
Dove Derma Spa Summer Revieved balsam do ciała z samoopalaczem.
Choćbym naprawdę chciała to nie mam czasu żeby łapać promienie słoneczne - wylegiwanie się na słońcu w moim przypadku w ogóle nie wchodzi w grę, ale że nie chcę wyglądać jak córka młynarza i naprawdę lubię skórę muśniętą słońcem szukam czegoś co pomogłoby osiągnąć taki subtelny i nienachalny efekt. Balsamy samoopalające Dove spełniają swoję rolę w 100% - mimo, że są transparentne to świetnie wchodzą w skórę i w ogóle nie tworzą zacieków czy maźnięć. Nie jest to efekt typowego samoopalacza i na pewno nikt nie pozna, że opalenizna osiągnięta została nienaturalnie. Dove nie jest mocno widoczny, ale upiększa skórę, nadaje jej subtelny brązowy odcień i choć nie działa po pierwszym użyciu to pozwala przede wszystkim zachować naturalność, a to cenię sobie najbardziej. Polecam Wam szczególnie wersję do ciemnej karnacji bo ta do jasnej jest naprawdę delikatna. Jego cena to 23zł.
Yves Rocher Vanille Noire.
Właściwie nigdy na moim blogu nie pokazywałam Wam zapachów, ale zamierzam to już niedługo zmienić. W nowościach lipca pokazywałam Wam swoje zamówienie z YR, które zrealizowałam właśnie dla zapachu Vanille Noire, który chodził mi po głowie dobry rok. Jego regularna cena to 178zł, ale obecnie trwa wyprzedaż i kupiłam go za niecałe 90zł. Jeżeli jesteście wielbicielkami zapachów drzewnych, nieco orientalnych i lekko słodkich to jest to strzał w dziesiątkę. Jak nie lubiłam aromatów wanilii tak w tym zapachu pokochałam je od razu. Vanille Noire to zapach bardzo wyszukany, raczej na wieczór i kojarzy mi się z wyzwolona, pewną siebie, ale bardzo tajemniczą kobietą. Jest naprawdę przepiękny - wyszukany, elegancki... może trochę dziki? Polecam OGROMNIE!
Lioele The Triple Function BB.
Azjatyckie kremy BB gdzie byłyście całe moje życie? Lioele to ogromne odkrycie i wielka miłość od pierwszego użycia - mimo, że strasznie bałam się jego koloru to świetnie się do mnie dopasowuje i praktycznie wygląda jak druga skóra. Ma genialne krycie - do cer problemowych idealny, choć na lato może być troszeczkę zbyt ciężki więc ja stosuję go tylko w chłodniejsze dni. O tym kremie z pewnością napiszę Wam więcej bo jest absolutnie wart osobnego posta. Muszę się zagłębić w asortyment tej marki bo czuję, że będzie dużo udanych przygód. :) Cena to około 100zł w zależności od sklepu.
Avon Planet Spa energetyzujący mus oczyszczający.
Dzięki mojej Kochanej Oli do zamówienia jakie składałam w Avon (pierwszy raz od trzech lat) dostałam w gratisie niepozornie wyglądającą piankę, z którą nie wiązałam większych nadziei... a tu takie zaskoczenie! Pierwszy raz mam do czynienia z pianką myjącą i powiem Wam szczerze, że to genialne rozwiązanie. Raz raz - puszysta piana gotowa, a ja nie muszę skóry szorować gąbką (bardzo dobra opcja po peelingu). Ta pianka ma wspaniały zapach... bo męski. Świeży, rześki, ale mimo wszystko męski, więc wiecie... :) Taki mały dodatkowy atut. Bałam się troszeczkę jak będzie z jej wydajnością, ale tutaj też duże zaskoczenie bo używam jej praktycznie za każdym razem, a ona jest jest i jest... Świetna sprawa i polecam Wam spróbować jeżeli lubicie taki urozmaicenia. W ostatnim katalogu była w cenie 10zł.
I to byłoby na tyle w kwestii lipcowych hitów. Dajcie znać co Wam wpadło oko - a może znacie, któryś z produktów? Pamiętajcie o rozdaniu, które trwa jeszcze tylko kilka dni bo nagrody są świetne, a warunki wzięcia udziału banalnie proste. :) (KLIK)
Buziaki!
faktycznie, te cudaki z Bielendy cieszą oczy :)))
OdpowiedzUsuńSą śliczne :) kolorowe, radosne i takie letnie :)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię Twoje kolorowe zdjęcia. Wchodzi człowiek i zaraz mu się humor poprawia. :-)
OdpowiedzUsuńDziś zły dzień na zdjęcia... ale dziękuję :* Wiesz, że od Ciebie takie słowa cieszą mnie podwójnie mocno :)
OdpowiedzUsuńKrem BB z Lioele po prostu uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTe olejki z bielendy mnie bardzo kuszą :D
OdpowiedzUsuńNo pisałam właśnie w poście z nowościami, że to dzięki Tobie go mam :)
OdpowiedzUsuńŚliczneee są :)
OdpowiedzUsuńYves Rocher Vanille Noire. miałam i polecam :D
OdpowiedzUsuńDla mnie zapach bajka... całkowicie inny niżwszystkie <3
OdpowiedzUsuńO patrz - przegapiłam! Dzięki :)
OdpowiedzUsuńMasz wybaczone :D Buziaki :* :)
OdpowiedzUsuńTeż mnie pozytywnie zaskoczyły te olejki;) gdyby miały dobry skład to już by było cudnie ;D
OdpowiedzUsuńWłaśnie... jakby tam chociaż tego oleju mineralnego nie było...
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować olejek z Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńMi badziewne składy na ogół nie szkodzą, ale wiadomo jeszcze milej by się używało prawdziwego olejku;D no i nie są wydajne, ale u mnie to chyba norma:P
OdpowiedzUsuńLioele mam ze ślimakiem, no i cóż mogę rzec...to najlepszy produkt bb jaki w życiu miałam, jego nawet pudrować nie trzeba, bo solo wygląda świetnie, trzyma się skóry, nawilża ale nie prowokuje świecenia, równomiernie schodzi w trakcie dnia, jest dość kryjący, by zakryć niedoskonałości. Używam regularnie.
OdpowiedzUsuńMi też nie :D a moje włosy to już w ogóle lubią badziewie :D
OdpowiedzUsuńOlejki Bielendy widzę kolejny raz i nie mam zielonego pojęcia, dlaczego ich jeszcze nie kupiłam! :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie czekam na olejki :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
OdpowiedzUsuńAga a jaki kolor ma ten krem? Idzie w tonację różową czy raczej taką standardową? Skusiłaś mnie!
OdpowiedzUsuńNakopać?! :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak się sprawdzą u Ciebie :) Chociaż tego, że będziesz uwielbiać zapachy jestem pewna :)
OdpowiedzUsuńHehe moje włosy też najbardziej lubią chemię;) dobra chemia nie jest zła :D
OdpowiedzUsuńOlejki z Bielendy bardzo mnie zaciekawiły. Co do Vanille Noir to miałam wielkie oczekiwania, ale jak powąchałam to się srogo rozczarowałam. Spodziewałam się całkowicie czegoś innego.
OdpowiedzUsuńW oko wpadł mi zapach od YR :D
OdpowiedzUsuńSzkoda... no ale kwestia zapachów jest bardzo indywidualna :)
OdpowiedzUsuńdokładnie! im więcej tym mam ładniejsze... taki paradoks..
OdpowiedzUsuńOlejki też uwielbiam, Lioele mnie nie dziwi, ale... z YR mam zapach Ambre, chcę jednak bardzo ten. Ty kusicielko niedobra! :D Cieszę się, że pianka pasuje :*
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie pianka z Avon, choć kosmetyki tej marki nie należą do moich ulubieńców. Ale może kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńJaki kolor ma ten BB? typowo różowy jak wszystkie azjatyckie, czy bardziej żółty? Pianka ciekawa, także nie zamawiam nic z Avon, ale czasem dobre dusze mi coś podarują i niektóre rzeczy są naprawdę ciekawe :)
OdpowiedzUsuńOlejki z Bielendy są świetne, mam tą różową wersję i polubiłam ją do tego stopnia że zużyłam 3/4 w miesiąc!
OdpowiedzUsuńCiekawi ulubieńcy, znam tylko olejek z Bielendy i też go uwielbiam za zapach, bo działanie nawilżające niestety jest znikome i ten skład mógłby być lepszy. Ale może z czasem marka postawi też na bardziej naturalne składy :) Zaciekawił mnie balsam Dove, mimo upałów i słonecznej pogody ciężko mi się opalić, więc to zdecydowanie coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńte olejki mnie kuszą
OdpowiedzUsuńMam ten olejek z Bielendy, ale fakt, skład nie zachwyca, jednak efekty daje dobre :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są bardzo kuszące :)
OdpowiedzUsuńDorotka ja CIę muszę porwać na zakupy!
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Można mu wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńOj to już by było spełnienie marzeń :) Ale trzymajmy kciuki żeby przeszli na lepszą stronę mocy :)
OdpowiedzUsuńWOW! To piękny wynik bo one są wręcz pieruńszko wydajne :D
OdpowiedzUsuńNie jest typowo azjatycki, ale nie jest też typowo żółty - coś pomiędzy jednak przy mojej naprawdę ciepłej cerze wygląda fantastycznie bo się dopasowuje ładnie :)
OdpowiedzUsuńJa też nie przepadam za ich kosmetykami, ale te do kąpieli czy zapachy zawsze bardzo chętnie sobie testuję :)
OdpowiedzUsuń<3 wiadomo!
OdpowiedzUsuńKinia my się musimy na wąchanie umówić :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym kremem Liele, a już od dawna zastanawiam się nad spróbowaniem azjatyckiego kremu BB, tylko nie mogę się na żaden zdecydować.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie mus oczyszczający !!! Mam ten balsam z Dove. Nie przepadam za solarium, a po powrocie z Wysp Kanaryjskich chciałam podtrzymać opaleniznę i był to strzał w dziesiątkę z balsamem z samooplaczem Dove !!! Skóra po nim naprawdę wygląda na muśniętą słońcem i wystarczy używać go, raz na dwa lub trzy dni :)
OdpowiedzUsuńHahaha :D Tylko się do kasy dorwę :D
OdpowiedzUsuńBalsam z Dove bardzo lubię, olejki z Bielendy prezentują się bosko, ale jeśli mają parafinę to raczej je sobie odpuszczę. Co do zapachów, ja ostatnio zachorowałam na Naturelle Osmanthus ♥
OdpowiedzUsuńcos czuję, że
OdpowiedzUsuńYves Rocher Vanille Noire przypadłoby mi baaaardzo do gustu!
Te olejki Bielenda to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńAle kusząco wyglądają te olejki z Bielenda ;)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa kremu BB Lioele i podoba mi się również Avon Planet Spa energetyzujący mus oczyszczający.Jestem ciekawa jak się sprawdza.
OdpowiedzUsuńBielenda i Vanille Noire mnie kusi od dawna, zachwalasz je i zachwalasz - trzeba będzie kiedyś o nich pomysleć :)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z Twoich ulubieńców ale bardzo ciekawe produkty. Musze popatrzeć na ten krem BB :)
OdpowiedzUsuńMiałam próbkę tego BB, no i przepadłam, bankowo go zakupię w najbliższym czasie, byłam zachwycona na maksa :)
OdpowiedzUsuńOczywiście bardzo interesują mnie perfumy, bo uwielbiam poznawać nowe zapachy. Jednak tym razem również zaciekawił mnie ten krem BB, bo zupełnie nie znam tej marki, opis brzmi całkiem interesująco.
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię bo tego jest na rynku tyle, że można oszaleć :)
OdpowiedzUsuńPianka z Avonu mnie zaciekawiła, miałam kiedyś pianki myjące do twarzy od nich i były fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńOooo... to ja muszę sobie ich poszukać :)
OdpowiedzUsuńKrem jest fanatstyczny i chyba zdeklasował moich dotychczasowych ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńWiesz Kochana...wszyscy mówią o nim dokładnie to samo :D
OdpowiedzUsuńGENIALNY zapach :)))
OdpowiedzUsuńA właśnie pamiętam, że gdzieś u Ciebie w ulubieńcach też o nich czytałam :)
OdpowiedzUsuńO to to dokladnie moja Kochana :)
OdpowiedzUsuńnie znam, a szkoda :/ Te olejki na prawdę wydają się być fajne :)
OdpowiedzUsuńTe olejki Bielenda mają tak piękne i kusząco opakowania, że aż żal nie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia kochana.. ;)
widziałam już olejki z Bielendy i mi się strasznie podobają ;D
OdpowiedzUsuńAj, nie znam niczego. Olejki Bielenda mnie ciekawią. Zastanawiałam się ostatnio nad zakupem tych perfum online, bo mają dużo pozytywnych opinii, ale sama nigdy nie miałam okazji sprawdzić ich na żywo i się bałam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie idzie w róż, uderza w żółte tony. Ma 2 kolory. Ja mam jaśniejszy ale nie jest on dla bladolicych.
OdpowiedzUsuń