Ideał odnaleziony - Lioele Triple The Solution BB czyli koreański krem BB bez wad.

Cześć Kochane.

Nawet nie wiecie z jaką radością dziś przygotowuję ten post - w końcu mogę bez wskazywania żadnych wad pokazać Wam produkt, który poznałam jakiś czas temu i który spowodował, że jeszcze bardziej pokochałam kosmetyki Dalekiego Wschodu. Wreszcie z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że oto znalazłam swój ideał, swój niezbędnik i kosmetyk, który na 100% zagości w mojej kosmetyczce na stałe. Dziś chciałabym pokazać Wam koreański krem BB marki Lioele Triple The Solution, który okazał się dla mnie totalnym strzałem w dziesiątkę i zapewnił mi wszystko to czego od lat szukałam. Mam Cię i nie oddam już nigdy!

Ochrona, pielęgnacja i makijaż.

 

Nazwa tego kremu nawiązuje przede wszystkim do jego właściwości pielęgnacyjnych, które ma zapewnić na podstawie trzech funkcji - przeciwzmarszczkowej, ochronnej (zawiera SPF 30 PA+++) oraz rozjaśniającej przebarwienia. W jego składzie znajdziemy cały ogrom składników, ale prym wiedzie tutaj kolagen warzywny działający na naszej skórze wielokierunkowo i zapewniający jednoczesną ochronę i pielęgnację skóry nawet w głębszych jej warstwach. Na pewno wiecie już dobrze, że oryginalne, azjatyckie kremy BB to przede wszystkim pielęgnaja a dopiero później makijaż, ale konkretnie ten produkt Lioele zapewnia mi dokładnie wszystko to czego szukałam od zawsze...

 

Królewska otoczka.

 

Nie sposób jest nie zwrócić uwagi na to piękne i jednocześnie bardzo wygodne opakowanie. Kartonik,w którym przychodzi nasz krem jest prześliczny i wygląda ekskluzywnie. Wygląda bardzo drogo i elegancko. Samo opakowanie kremu ... no zresztą same spójrzcie. Zgrabna tuba o pojemności aż 50 ml zawiera śliczną, złotą pompkę, która przy okazji pozwala nam utrzymać produkt w całkowitej higienie i zabezpiecza przed przedostawaniem się drobnoustrojów. Co wiecej jego cena jak na produkt koreański jest naprawdę fajna - za 50ml musimy zapłacić 91zł co przy tych absolutnie genialnych właściwościach uważam idealne rozwiazanie. Do kupienia TUTAJ w sklepie Asian Store.

 

Po pierwsze kolor, po drugie krycie.

 

Krem Lioele należy do neutralnych kolorystycznie produktów - nie możemy więc go zakwalifikować ani do chłodnych, ani do ciepłych kosmetyków kryjących... ale dopasowuje się idealnie! Wiecie, że mam naprawdę żółtą skórę i jest mi ciężko znaleźć koreańczyka, który gdzieś tam nie będzie jakoś widoczny... tymczasem Lioele jak prawdziwy kameleon dopasowuje się do skóry idealnie i wygląda jak druga, lepsza skóra. Jego krycie jest fenomenalne - powiedziałabym, że dość mocne, ale wyglądające bardzo naturalnie i nienachalnie, a przy tym daje tak wspaniały świetlisty efekt, że przy pierwszym nakładaniu sama do siebie mówiłam : wow,wow ... wow! Gdzie byłeś całe moje życie?!

 

Trzy razy trwałość!

 

Wiecie, że to jedyny kosmetyk, który nakładam o poranku i wytrzymuje mi do późnego wieczora? Ciężko jest nawet określić słowami jak bardzo ten kosmetyk jest trwały - nie dość, że nie świecę się po nim jak kula dyskotekowa, to mam pewność, że wytrzyma na buzi nawet najbardziej pracowity dzień. Co więcej.. zauważyłam, że znacznie przedłuża mi trwałość kosmetyków nakładanych w kolejnych etapach makiajżu - róż, brozner czy rozświetlacz są ze mną cały dzień, nie migrują, nie wycierają się... szok! :)))

Nie jestem Wam w stanie napisać dlaczego i co takiego w sobie ma ten krem... ale jestem przeszczęśliwa, że go mam i że dane było mi go poznać. Naprawdę zaciekawił mnie asortyment marki Lioele i jestem pewna, że kupię kilka innych produktów - jeśli taka jest ich jakość to aż boję sie pomyśleć co będzie dalej :) Na sam koniec oczywiście efekt na mojej buzi - celowo nie kombinowałam nic ze zdjęciem żebyście mogły same ocenić jak finalnie wypada w praktyce (na zdjęciu efekt po 4 godzinach od nałożenia).

Jak same widzicie - jest praktycznie nie do zauważenia - idealnie współgra z cerą i mimo, że jego formuła jest gęsta i dość ciężka to na twarzy wygląda po prostu dobrze - jak druga, lepsza skóra. Myślę, że pokażę Wam go jeszcze w nieco innym świetle, wiec jeśli jesteście ciekawe to zapraszam na mojego fanpaga :) Ode mnie dla Lioele wielki ukłon! Jest genialnie :))))
Dajcie koniecznie znać jak Wam się podoba.

Buziaki :)

Komentarze

  1. Jakiś czas temu przerzuciłam się z BB na lekki podkład, bo doszłam do wniosku, że krycie u tego pierwszego jest zdecydowanie za słabe (a niestety zazwyczaj krycia wymagam). Dawno nie sięgałam po nowe kremy. U Ciebie efekt wygląda super, choć zdecydowanie masz cerę o lepszej kondycji. Powiedz mi tylko, gdzie go kupiłaś? Albo nie ma nic o tym w poście, albo to ja przegapiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowałaś mnie tym kremem :) Ja aktualnie używam Radiance Dual Essence BB SPF 50 PA+++ od Dr G, który na prawdę dobrze się spisuje, ale pewnie za miesiąc, dwa (a mam go od końca czerwca i jeszcze pół opakowania zostało :D) będę musiała zaopatrzyć się w kolejny BB (o ile krem BB na zimę to dobry pomysł...nigdy nie używałam... :p ). Zajrzę pewnie wtedy do oferty Lioele :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz słyszę o tej firmie ;) Bardzo ładnie wygląda na buzi ten krem :) Kolor ust ze zdjęcia też strasznie Ci pasuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. zauroczona-kosmetykami14 sierpnia 2016 14:48

    U mnie kremy BB się nie sprawdzają, ale może się w końcu przekonam...

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja jestem pewna, że z tego byłabyś zadowolona. Ja też mam ogromne wymagania, a tutaj jest idealnie....

    OdpowiedzUsuń
  6. O dziękuję :) To mój pierwszy raz z takim kolorem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie ja też mam ogromną ochotę na te kremy Dr G :) W zimę też można je stosować - nie ma reguły :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładnie u Ciebie wygląda. Niestety i ja nie mogę znaleźć odpowiedniego koloru azjatyckiego BB, bo np. Orange ze Skin79 pasuje, ale jego właściwości mi nie odpowiadają. Zależy mi na czymś matującym, ale jednocześnie nie wysuszającym. Może zainteresuję się właśnie tym :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana jest link do sklepu w poście :) Znajdziesz go tutaj :) http://asianstore.pl/kremy-bb/30-lioele-triple-solution-bb-cream-spf30-pa-50ml.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Z matowym kremem BB będzie mega ciężko bo Azjaci są raczje nastwieni na błysk - ale ten po przypudrowaniu sama widzisz jak ładnie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety ale mi się strasznie nie podoba wykończenie tych kremów bb :/ nie jestem przekonana do nich

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie, azjatki lubią przecież glow, nie bez powodu ich pielęgnacja to olejki itp. Ale fajnie byłoby, gdyby taki BB powstał :D długo utrzymuje się ten mat po przypudrowaniu?

    OdpowiedzUsuń
  13. 91 zł to jeszcze nie tak źle, wygląda u Ciebie świetnie, ale boje się, że u mnie kolor się nie sprawdzi, a szkoda, bo mam ochotę na coś nowego co może w końcu podziała i będzie tańsze niż MAC.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz to pewnie zależy od pudru - ja używam Lirene lub Revlon Nearly Naked i tak do 4-5 godzin jest idealnie a potem już zaczyna się lekki błysk, ale to jest tak ładne i tak naturalne, że mi bardzo odpowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kolor się bardzo dopasowuje :) ja mam mocno żółtą cerę a sama widzisz jak wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Dla bladolicych także? Kolor się dopasuje nawet do bardzo jasnej cery?
    I jak jest z jego wydajnością?

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmmm ciężko jest mi powiedzieć. Ja mam jasną cerę - odpowiada Borjois Helathy Mix w kolorze 01 i krem jest idealny, ale nie mam pojęcia jak mogłoby być w przypadku jaśniejszych tonów :( w każdym razie jego wydajność jest ogromna :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Opakowanie śliczne, ciekawe jakby ten produkt sprawdził się u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. no,no,no kusisz :D ja mysle o kremie bb od dr g :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Kupiłabym go kiedyś z wielką chęcią, oj wielką...Jak na razie nie miałam okazji testować żadnych azjatyckich BB ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. No wiedziałam, że ślepa jestem. Co ciekawe, jak mi napisałaś, to nagle znalazłam ;_; Dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Pomyslę nad nim :) Tymczasem dzięki za recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  23. U mnie największy problem z azjatyckimi BB jest w odcieniu - większość jest za jasna i zbyt szara. Ten na Tobie wygląda rzeczywiście idealnie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Faktycznie kolorystycznie zgrywa się idealnie. I ładnie wyrównuje cerę. Ciekawy, nie powiem :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak skończy mi się skin79 to muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Magdalena Musińska14 sierpnia 2016 19:20

    moim faworytem jest złoty Skin79, mam już drugie opakowanie i jestem zachwycona :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja wciąż szukam swojego ideału więc może to właśnie to? Koniecznie muszę przyjrzeć mu się bliżej. Kremy BB Skin79 są niestety dla mnie za jasne. A kosmetyki Lioele miałam przyjemność testować w formie kremów pielęgnacyjnych i potwierdzam że są genialne.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja za to uwielbiam wersję Pink kremu od Skin79 ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Róż do mnie nie pasuje, ale Orange i Gold są fantastyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Oj Madzia czyli jednym słowem będzie bankructwo? :D

    OdpowiedzUsuń
  31. Tak tak takkkkk to też jeden z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  32. A do tego wygląda dość naturalnie :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ten nie jest jakoś spektakularnie jasny i praktycznie nie ma w nim szarości :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Iwonka muszę Cię wciągnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mi też chodzą po głowie nie powiem...:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Hah :D zdarza się najlepszym :D

    OdpowiedzUsuń
  37. Wiesz, dla mnie pomarańczowy Skin79 był za jasny :) Ale plus za brak szarości :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Przerabiałam kilka BB, CC i co tam pod światem, u mnie lipa i już nic nie kupuję.
    Jakoś boję się zainwestować stówki w BB, choć faktycznie wygląda na dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  39. nie mam doświadczenia z kremami czy podkładami BB ale ten temat od jakiegoś czasu zaczyna mnie coraz bardziej interesować i z chęcią bym chciała coś wybrać do mojej cery :) i poczuć różnicę pomiędzy zwykłym podkładem a produktem BB.

    OdpowiedzUsuń
  40. Moim ulubieńcem jest Orange od Skin79 ale mega zaciekawiłaś mnie tym bibikiem:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Jak Ty mnie wciągniesz to nie wiem czy mnie ktoś z tego wyciągnie :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Jeszcze nie miałam prawdziwego BB. Przyznam, że moje zainteresowanie koreańskimi produktami pojawia się i znika niczym morska fala:) Na Twojej skórze wygląda ładnie, fajnie, że znalazłaś tak genialny dla siebie produkt:)

    OdpowiedzUsuń
  43. Lioele robi naprawdę świetne BBki, ale powiem Ci, że ja tych ideałów to mam już kilka :D A tego miaam tylko próbkę, ale całkiem mi się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja jestem przyzwyczajona do dość mocnego krycia, a bb zazwyczaj były dla mnie zbyt lekkie, ale będę go miała na uwadze jak się przekonam :D

    OdpowiedzUsuń
  45. I masz gwrancję dożywotniego pełzania :D :D

    OdpowiedzUsuń
  46. Oj no to ten jest tak mniej więcej właśnie w typie Orange... :(

    OdpowiedzUsuń
  47. Kurcze a może próbki tych lepszych byłyby dobrym rozwiązaniem? :)

    OdpowiedzUsuń
  48. Oj Kochana to ja Ci życzę jak najszybszego rozpoczęcia tej przygody :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Ooo - jeśli lubisz Orange od Skin79 to ten byłby dla Ciebie idealny :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja też długo opierałam się azjatykom... a dziś tego żałuję bo ten rok właściwie należy tylko do nich :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Niebawem wymacam tę kolekcję :D

    OdpowiedzUsuń
  52. Ojj Kinia akurat ten BB to ma krycie mega :)))

    OdpowiedzUsuń
  53. Boje się, że jestem za blada do niego :P Używałam zielonego bb skin79 i kolor mi pasował :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Może znajdę próbkę, bo strasznie kusi mnie ten krem :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Kurde, dopisuję na wishlistę, chociażby ze względu na to boskie opakowanie! :D. A tak serio, kiedyś miałam Lioele Dollish Veil Vita BB SPF25 PA++ w odcieniu Natural Green i też fundował cudowny efekt na twarzy, tylko na dłuższą metę musiałam uważać, bo potrafił zapchać.

    OdpowiedzUsuń
  56. "Na pewno wiecie już dobrze, że oryginalne, azjatyckie kremy BB to przede wszystkim pielęgnaja a dopiero później makijaż,"

    Niestety nie.

    Nie wiem skad sie bierze ten mit w Polsce. W Azji kremy BB i CC sprzedawane sa jako "podklad" i taka jest ich pierwsza funkcja. Nikt, powtarzam NIKT nie uwaza ich za kosmetyki pielegnujace. Jesli maja w formulacjach skladniki pielegnujace, to sa one tam w sladowych ilosciach w roli marketingowej i aby wyroznic sie na rynku posrod konkurencji.

    Podobnie z SPF w kremach BB / CC - nikt nie uzywa ich do ochrony przed sloncem, poniewaz po prostu przy minimalnej ilosci produktu, ktora nakladamy na twarzy, uzyskamy dokladnie zero ochrony. Jest nawet interesujacy koreanski film na YouTube na ten temat, gdzie fachowcy testowali ochrone przy uzyciu kamery UV.

    Skad sie wzial ten mit w Polsce o kremach BB jako pielegnacji, nie wiem. Prawdopodobnie z powodu slowa "krem" w nazwie. Niestety tutaj slowo "krem" okresla wylacznie konsystencje produktu, a nie jego walory pielegnujace.

    Pozdrowienia z Azji.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  57. Wygląda elegancko :D Czy to w opakowaniu czy na twarzy.

    Uwielbiam te tubki z pompeczką - zdecydowanie częściej powinno być to praktykowane!

    OdpowiedzUsuń
  58. Dokłanie! No i świetnie zerują produkt, nic się nie marnuje :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Ciężko mi się odnieść Aniu do tego co napisałaś bo wszystkie źródła,z których czerpałam wiedzę właśnie zwracały uwagę na to, że krem BB to przede wszystkim pielęgnacja i dopiero później makijaż, dlatego tak ważny jest odpowiedni jego dobór włańnie pod tym kątem. Sądzę, że możesz mieć rację - doceniam Twoje słowa i super, że napisałaś :) Zgłębię temat na pewno :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Dziękuję - popełnię zakup przez Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  61. Hmmm... Nie w Azji :(
    Tutaj to stricte makijaz.

    Z punktu widzenia formulatora (nie, to nie ja, a zaprzyjazniony chemik kosmetycznym), liczy sie w produkcie pierwszych 10 skladnikow. W przypadku kremow BB te 10 skladniki to silikony.


    Niestety, koreanskie koncerny kosmetyczne rowniez zdaja sobie z tego sprawe. To jeden z powodow dla ktorych Korea nie chce przyjac europejskich i amerykanskich standards odnosnie kolejnosci skladniki przy podawaniu inci.
    Roznice, jesli przetasuje sie koreanski sklad wedlug wymogow, ktorym podlegaja kosmetyki produkowane w EU czy USA, sa naprawde szokujace.

    :(

    OdpowiedzUsuń
  62. też go bardzo lubię

    OdpowiedzUsuń
  63. To mnie skusiłaś! Nie wiem kiedy ale na pewno kupię:D

    OdpowiedzUsuń
  64. Ada Szczepańska15 sierpnia 2016 13:32

    Och ile zalet , a wad brak . No ideał :D oby było mi dane kiedyś go przetestować. Rzeczywiście na twarzy wygląda fajnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  65. Ten zielony bb to chyba ma sporo jakichś silikonow bo twarz po nim jest meeega gładka :p wiec możliwe że potrafi zapychac. Mialam jego próbkę i byłam w szoku jak pierwszy raz użyłam, nią moglam przestać się gładzic po buzi :D

    OdpowiedzUsuń
  66. Kiedy ja w końcu wypróbuję Koreańskiego kremu BB. Wszyscy polecają a ja żadnego nie używałam. Ten wygląda świetnie :D

    OdpowiedzUsuń
  67. Opakowanie wow, wow, wow, na buzi też wygląda bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  68. Smutne jest to co piszesz... ale dobrze, że otworzyłaś mi oczy. Będę się temu przyglądać :(

    OdpowiedzUsuń
  69. Hihi...Będę jak taka glista ludzka xD

    OdpowiedzUsuń
  70. To może i ja również kiedyś skusze się na ten koreański BB :)

    OdpowiedzUsuń
  71. miałam kilka próbek podkładów Lioele, ale kolor całkowicie nie mój, może gdyby były o 2 tony jaśniejsze :(

    OdpowiedzUsuń
  72. Po przeczytaniu książki coraz częściej zwracam uwagę na koreańskie kremy BB. Jednak wiele blogerek i vlogerek chwali Annabelle Minerals i ich podkłady mineralne.
    Mam dylemat....co wybrać?? :D

    OdpowiedzUsuń
  73. nie mogę odnaleźć odpowiedniego odcienia dla mojej skóry albo są jasne albo za ciemne , dodatkowo zapychają pory i skórę.

    OdpowiedzUsuń
  74. Czuję się skuszona. Zachęciłaś mnie tym kryciem i trwałością ;)

    OdpowiedzUsuń
  75. Wygląda rewelacyjnie na twarzy :) Opakowanie niestety "mocno" nie moje:P

    OdpowiedzUsuń
  76. Proponuję oba :D ja przynajmniej tak mam haha :D

    OdpowiedzUsuń
  77. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye