W czym tkwi fenomen Yankee Candle? Skąd się wzięła moja miłość do tych zapachów.

Cześć Kochane.

Nawet jeśli same nigdy w życiu nie trzymałyście w rękach świecy Yankee Candle lub nie wypaliłyście ani jednego wosku to jestem pewna, że mimo wszystko je znacie chociażby z blogów czy filmów. Yankee Candle to chyba najbardziej znany producent świec zapachowych na świecie, a ich fenomen obiegł już wszystkie kontynenty. Ludzie na całym świecie zwariowali na punkcie tych świec, a ja sama gdy tylko poznałam w czym tkwi ich sekret totalnie przepadłam i dziś nie jestem w stanie przechodzić obojętnie obok nowych kolekcji. Dla jednych temat bardzo trywialny i niezrozumiały, a dla innych pasja i kolekcjonerstwo, które stanowi naprawdę ważną część codzienności. Yankee Candle to nie są zwykłe świece - to sztuka w dosłownym znaczeniu. Dlaczego? Przekonajcie się same.
http://kosmetykomania.pl/


Piękna historia Yankee.


Za magiczny początek Yankee Candle uznaje się symboliczną datę Bożego Narodzenia na przełomie 1969-1970 roku kiedy to młody chłopak Mike Kitteredge nieposiadając wystarczającej sumy pieniędzy na prezent dla swojej mamy postanowił zrobić go własnoręcznie - z kredek, które posiadał wytopił pierwszą świecę, która miała być idealnym prezentem. Jego historia potoczyła się szczęśliwie - sąsiadka zachwycona dziełem młodego Mika namówiła chłopca do zrobienia kolejnych... kolejnych i kolejnych. Dziś trzymając w rękach świecę Yankee Candle możecie pomyśleć jak cudowny koniec ma ta niecodzienna historia - ze świecy wytopionej z kredek i kilku szczęśliwych przypadków powstało jedno z największych przedsiębiorstw świec na świecie, a cała filozofia ich tworzenia ma właśnie zapachami nawiązywać do najpiękniejszych, najbardziej przyjemnych sytuacji w życiu.

Pasja niejedno ma imię.

Wśród asortymentu na próżno jest szukać banału - każda świeca czy wosk to kompozycja kilku zapachów, często bardzo nieoczywistych i niespotykanych. (w tym także zapachów skóry, indyka czy koszonej trawy) To kilka podstawowych gam - floral, fresh czy food, wśród których KAŻDY znajdzie coś dla siebie. Ja po latach przygód z Yankee wiem już doskonale co mój nos lubi i nie boję się zamawiać zapachów w ciemno, a poza tym zawsze znajdzie się w nich jakiś totalnie zaskakujący element, który całą tą miłość tylko pogłębia. Delikatny kocyk, malinowy sorbet, powietrze po burzy, kraniec tęczy, skrzydła anioła, czy dziecięcy puder? Ile z Was jest w stanie wyobrazić sobie właśnie takie kompozycje? Ich nazwa ma trafić do naszego umysłu, pobudzić wyobraźnię, a zapach trafić do najczulszych wspomnień.


Targowisko różności.


Do wyboru mamy kilka różnych wariantów - od dużych, średnich i malutkich świec, przez tumblery, woski, samplery, sticki samochodowe, kuleczki zapachowe czy dyfuzory - generalnie dla każdego coś miłego. Niestety Yankee jest stosunkowo drogie. Na początek drogi najlepszą opcją są woski i samplery w cenach od 9-15zł w zależności od zapachu i kolekcji, ale z kolei to duże świece (podstawowa cena 97zł do kupienia TUTAJ)  pozwalają się poczuć naprawdę wyjątkowo i pozwalają dostrzec kunszt przygotowania tych produktów - świece są piękne, stanowią element dekoracyjny i zawsze przykuwają uwagę. Zresztą... do świec także można dokupować różne gadżety - klosze, talerzyki, illumy odpowiadające za równe ich wypalanie, specjalne nożyczki do knota czy chociażby długie jak słój zapałki. Tutaj wszystko się zgadza, wszystko jest przemyślane od początku do końca - bo Yankee to sztuka palenia świec i wierzcie mi, że z trywialnością to nie ma nic wspólnego. Ja też tak myślałam, ale gdy spojrzałam na nie przez pryzmat ich nazw i tego jak mają działać na nasz środek - odkryłam w nich coś magicznego.

 

Kolekcje dla zmysłów.

Jedni kolekcjonują znaczki, inni doświadczenia, a jeszcze inni świece zapachowe. Widziałam w swoim życiu naprawdę piękne kolekcje... liczone w dziesiątkach sztuk. Ludzie naprawdę pokochali je nie tylko za zapachy, ale za wygląd, za naklejki i za możliwość ich kolekcjonowania - wiele zapachów wycofywanych jest ze sprzedaży regularnej przez co nabierają one większej wartości pieniężnej, ale stanowiącej dla kolekcjonerów obiekt pożądania. Najdroższa świeca jaką widziałam opiewała na kwotę grubo ponad 5 tysięcy złotych... a wierzcie mi - ludzie to kupują :) Ja nie traktuję Yankee aż tak inwestycyjnie, ale w pełni rozumiem każdego kto jest w stanie wydać jednorazowo kilkaset złotych na świece - chcę Wam uświadomić, że przeradza się to w pasję i nie należy tego oceniać jedynie pod kątem głupich świeczek jak często słyszę. Jedni wolą rybki inni... świeczki :) To naprawdę w pełni zrozumiałe. Wystarczy spojrzeć na nie pod innym kątem...

Zapytacie mnie na pewno - no więc dlaczego? Odpowiem krótko... za wszystko. Za wspaniały design, który idealnie wpisuje się w moje wnętrza, za ciekawość otoczenia (każdy kto mnie odwiedza najczęściej zadaje mi pytania cóż to takiego pięknego?), za intensywność zapachów, które wypełniają moją sypialnie zapachem, który mogę sobie dobrać w zależności od sytuacji czy humoru, za nowe kolekcje, na które zawsze czekam z ogromną niecierpliwością, za fora, na których znalazłam ludzi z ogromną pasją i miłością do świec zapachowych, za przypominanie mi wspaniałych chwil (słodki groszek to zapach mojego dzieciństwa), za idealne dopełnienie czystego domu, za chwile relaksu... po prostu. Dla mnie Yankee to także coś więcej niż świece i... nie potrafię Was inaczej zachęcić.
Spróbujcie. Po prostu. 



 Jestem naprawdę ciekawa jakie są Wasze doświadczenia z Yankee Candle. Koniecznie podzielcie się ze mną swoimi ulubionymi zapachami. A może znacie jakieś inne świece, które można porównać z Yankee? Jeśli się uda to niebawem przygotuję dla Was wpis na temat Kringla, który jest równie fantastycznym producentem świec w wyjątkowych słoikach. Wszystkie zapachy z moich zdjęć znajdziecie u Kosmetykomanii. (KLIK).

Buziaki i miłego dnia :)

Komentarze

  1. Bardzo lubię Yankee Candle, ale najchętniej w formie świec w szkle :) piękny design też doceniam, nie tylko walory zapachowe - potem można taki słoiczek wykorzystać na jakieś drobiazgi, prezentuje się bardzo zacnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. troszkę nie na temat, ale muszę przyznać, że masz przepiękny ten szablon bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Takkk dokładnie :) W moich pustych słojach mieszkają podgrzewacze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie mialam ale strasznie mnie kusza :) wiele razy stacjonarnie wąchałam i się rozpływałam więc wiem,ze i kiedys na mnie przyjdzie pora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja w moich trzymam złote monety - takie amulety feng shui :) a wosk Soft Blanket trzymam w szafie - zawsze, gdy ją otwieram, napawam się tą czystą i świeżą wonią :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyjdzie przyjdzie mam nadzieję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha no to mamy te same pomysły :) U mnie w szafie leży Midnight Jasmine i ubrania pachną tak, że achhhh

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko od Soft Blanket boli mnie głowa, okropny mis!

    OdpowiedzUsuń
  9. :( Szkoda... ale tak to niestety bywa, mnie po wszelkich jedzeniowych zapachach boli głowa

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam zaledwie kilka sztuk wosków, ale bardzo kuszą. Hamuje mnie tylko cena, ale kiedyś to nadrobię :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Od wosków się zaczyna... :D ja też tak mówiłam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię tę markę, ale większość wosków po pół godzinie wydziela dla mnie zbyt duszące zapachy...

    OdpowiedzUsuń
  13. Są i takie :) Ja toleruję w pełni tylko kategorię fresh :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Martynellka Blog15 sierpnia 2016 21:08

    No i mnie przekonałaś :) od dłuższego czasu noszę się z zamiarem zakupu wosków, na dobry początek i próbę. "Soft Blanket" mam na swojej liście, oraz mam nadzieję że będzie on odpowiedni na ten pierwszy zakup :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś na pewno i ja się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Woski uwielbiam! Kocham. Wolę piękny zapach do domu niż do ciała. Największy komplemet dla mnie jest wtedy kiedy ktoś powie jak u mnie ślicznie pachnie.
    Świec nie kupuję, miałam jedną i była szalenie słaba. I ich standardowy słoik do mnie nie przemawia, ich dizajn nie trafia w me gusta;))

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam świeczki oraz woski Yankee Candle !!! A moim ostatnim ulubieńcem jest Garden Sweet Pea :) Wosk jest tak piękny i naprawdę długo się utrzymuje, że aż kupiłam go po raz trzeci !!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Przewinęło się przez moje łapki trochę różnych świeczek, wosków. Nic tak w 100% mnie nie ujęło.
    Zdecydowanie wolę otworzyć okno i wpuścić świeże powietrze, niż produkować sztuczny zapach.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy nie czytałam historii firmy... oj, słabe mam serce, wzruszające :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Uwielbiam YC ♥ Mam pudełko w którym trzymam swoją niewielką kolekcję( mam może 10-15 tart). Oczywiście są zapach które kocham i te które nie przypadły mi do gustu ale tak czy inaczej nie wyobrażam sobie życia bez wieczorów z YC :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Latem zapomniałam o świeczkach, ale już przychodzi taki czas, że można sobie o nich przypomnieć. :) Bardzo lubię, najbardziej woski w moim uroczym kominku YC. :) Chociaż nie mam swojej ulubionej firmy, wypróbowałam ich już sporo.

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne zdjęcia i wspaniale się czytało. ja z YC znam się już długo i wciąż uwielbiam. Każdą kolekcję wosków kupuję w ciemno , a potem wiem gdzie rodzi się miłość. Każdy z nas ma swój styl i ulubione zapachy, nie dogodzisz każdemu, ale warto poznawać.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale ładne zdjęcia, muszę się w końcu na te woski skusić, bo tylko czytam i czytam. A historia brzmi niesamowicie :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Magdalena Musińska16 sierpnia 2016 07:16

    bardzo lubię zapachy YC, ale stawiam raczej na samplery niż woski, nie lubię ich kroić i czyścić kominka, leniwa jestem :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Też uwielbiam Yankee Candle Jednak teraz częściej sięgam i odkrywam kringle candle- małe świeczki daylight

    OdpowiedzUsuń
  26. Zawsze byłam fanka świec z Bath and Body Works ale w tam tym roku zdradziłam je z Yankee i tak przy nich zostałam :). Choć teraz zamiast świec częściej kupuje woski bo lubię zmieniać zapachy, choć trafiło się kilka średnich świec My serenity, Pink Sands czy Olive & Thyme :). Kringle również lubię za ich piękne, delikatne zapachy, Spa Day czy Autumn Rain <3.

    OdpowiedzUsuń
  27. Lubię Yankee, ale w pewnym momencie zaczeły mi wszystkie pachnieć tak samo. Jednak mam kilka ulubienów, np soft blanket czy angel wings :) Bardzo polubiłam woski Kringle - mają świetne, czyste, intensywne zapachy :) A historia marki bardzo ciekawa, nie spotkałam jej wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Także nie słyszałam historii firmy, ale zgadzam się, że jest sympatyczna i napawa optymizmem. Woski poznałam dzięki mojej koleżance i zakochałam się! Jak na razie kocham wszystkie które kupiłam! Biała herbata to ulubiony zapach mojej mamy, a ona do tej pory nie lubiła wszelkich "gadżetów zapachowych" i zawsze bolała ją głowa. Naprawdę szczerze polecam YC bo te zapachy są rewelacyjne. Takie czyste i absolutnie nie sztuczne! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo długo uwielbiałam Yankee Candle za cudowne zapachy i te urocze obrazki dopasowane do nazwy i kompozycji zapachowej. Po pewnym czasie jednak zauważyłam, że nowe kolekcje są dość wtórne, a same zapachy trochę tracą na jakości. W tym momencie sięgnęłam po Kringle, które swoją drogą założył syn Michael'a Kittredge - Mike III. Kompozycje zapachowe konkurencyjnej firmy definitywnie mnie urzekły, a także ich intensywność i trwałość. W tej chwili uwielbiam ich domowe zapachy jak Citrus&Sage, Archieves czy Cozy Cottage. Mam wrażenie, że niezależnie od linii zapachowej, wszystkie kompozycje Kringle są cięższe i cieplejsze niż te, które można znaleźć w asortymencie Yankee. Niemniej uważam, że to fajna alternatywa, warta spróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja to uwielbiam te zapachy, chociaż szczerze ostatnio się przerzuciłam na Kringle :P Pamiętam jak zapaliłam pierwszy wosk.. ależ to było dla mnie odkrycie :) Wcześniej paliłam olejki zapachowe, ale to nie to samo :) Teraz sobie nie wyobrażam dnia bez wosków!

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny post, o historii tej marki nie wiedziałam zbyt wiele :) Bardzo lubię Yankee, ale korzystam z nich rozsądnie - z woskiem parafinowym lepiej jest uważać. Zaczynałam od wosków, teraz mam 3 świece i jestem z nich bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja przez całe lato praktycznie o nich zapomniałam, ale teraz mam ochotę na nowo się z nimi zaprzyjaźnić. Do "mojego" sklepu dotarło ostatnio kilka ciekawych nowości, więc na pewno niedługo szykują się zakupy :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam woski YC i marzy mi się ich świeca, ale póki co troszkę szkoda mi na nią pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wypaliłam kilka wosków YC i owszem, zapachy są piękne (najbardziej upodobałam sobie Black Coconut), ale nie przepadłam na ich punkcie. Od czasu do czasu coś tam sobie odpalę w chłodniejsze wieczory, ale nie można mnie uznać za woskomaniaczkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye