Wielki hit blogosfery - Naturalne pomady do ciała Hagi w wersji z rokitnikiem i olejem monoi.

Cześć Kochane.

Marka Hagi szturmem wdziera się do blogosfery i podbija serca klientek w całej Polsce o czym najlepiej świadczą dopiski "brak produktu" w sklepach internetowych. Te naturalne, ręcznie robione i wychodzące z rąk dwóch skromnych w swojej osobie, aczkolwiek bardzo mądrych i świadomych kobiet kosmetyki podzielone zostały według czterech żywiołów i mają swoim działaniem odpowiadać na potrzeby każdej z Nas. O wspaniałych i terapeutycznych solach do kąpieli mogłyście już czytać na moim blogu (KLIK), natomiast dziś chcę pokazać Wam dwa bestsellorowe wypusty Hagi czyli innowacyjne i niespotykane dotąd balsamo/masła do ciała w formie... pomad - o rewelacyjnych składach, niesamowitych właściwościach i bardzo kojących zapachach. Jeżeli więc jesteście ciekawe cóż takiego skrywają w sobie te czarne opakowania zapraszam Was do czytania.




Bo liczy się wnętrze!


Sama formuła kosmetyku strasznie mi się podoba - te wysuwane pomady sprawiają, że produkt możemy aplikować bezpośrednio na skórę i dotrzeć nimi właściwie w każdy zakamarek naszego ciała. Są wygodne w aplikacji, a sam kosmetyk znajdujący się w środku przez swoję zbitą konsystencję jest bardzo wydajny. Szczerze powiedziawszy jeszcze nigdy nie spotkałam się z wysuwanymi balsamami do ciała, ale przyznam, że takie rozwiązanie jest znacznie bardziej praktyczne niż tradycyjne butle no i łatwiej jest zabrać je chociażby w podróż. Same opakowania tj.ich matowe wykończenie do mnie nie trafia bo niesamowicie się brudzi i przy tym bardzo ciężko czyści, aczkolwiek to tylko taka mała wada na tle wielkich zalet.

Ochronna pomada do ciała z olejem monoi.


Pachnąca miętową gumą do żucia pomada z olejem monoi to przedstawiciel żywiołu ziemi, który ma charakteryzować ziołową aromaterapię. Jej zadaniem jest pielęgnacja i ochrona skóry suchej oraz dojrzałej choć z powodzeniem ma sprawdzić się także w przypadku osób poszukujących efektu wygładzenia, nawilżenia oraz ukojenia (np. po opalaniu). Jej skład jest niezwykle prosty - bazuje na masełku mango, oleju kokosowym, maśle shea, o oleju z pestek moreli i występuje w towarzystwie wosków pszczelich i wosku candelilla i oczywiście oleju monoi (połączenie ekstraktu z gardenii tahitańskiej i oleju kokosowego). Za miętowy zapach odpowiada tu bardzo tajemniczo brzmiący składnik jakim jest olejek eteryczny z mięty kędzierzawej.

Miętowe ukojenie.


Kosmetyki z miętą zazwyczaj kojarzą nam się w ich właściwościami odświeżającymi i orzeźwiającymi - bałam się, że pomada będzie chłodzić skórę, natomiast nic takiego nie ma miejsca. Po rozsmarowaniu jej na ciele przez dłuższy czas wyczuwa się olejowy film - bardzo nawilżający, odżywczy i wygładzający. Pomada ta działa bardzo intensywnie bo efekt jaki daje jest mocno wyczuwalny i utrzymujący się przez długi czas (łatwo to sprawdzić smarując ciało na noc po kąpieli gdy rano nadal wyczuwalna jest na skórze, a piżama przesiąknięta jest zapachem produktu). Uwielbiam ją za jej właściwości łagodzące - nałożona tuż po depilacji przyniesie ulgę, a w przypadku drobnych zadrapań czy ranek przyspieszy ich gojenie. No i trzeba jej przyznać, że miętowy zapach jest bardzo relaksujący.

Ochronna pomada do ciała z olejem z rokitnika.


Achhhhhh achhh jak ona pachnie - reprezentantka żywiołu ognia mająca odzwierciedlić energetyczny charakter osób aktywnych pomada rozkochała mnie pod trzema względami. Po pierwsze jej niesamowity słodko-kwaśny zapach (podejrzewam, że tak właśnie pachnie rokitnik), który utrzymuje się na skórze długimi godzinami i otula każdy skrawek ubrania. Po drugie wesoły, żółty i co najważniejsze naturalny kolor, który przypomina o lecie, które dawno za nami no i przede wszystkim działanie oraz skład, które pozwalają mi się cieszyć nią nawet w przypadku kolejnego rzutu AZS czy egzemy.

Remedium dla uszkodzonej skóry.


Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę gdy trzymam w ręku produkt, który jest w stanie pomóc mi walczyć z egzemą i nie jest to kolejna maść sterydowa, a coś płynące prosto z natury... olej ze słodkich migdałów, masło shea, wosk pszczeli i olej z rokitnika to baza naszej pomady (przyznam Wam się teraz skrycie, że nie mogę się w tej chwili oprzeć pokusie powąchania tego kosmetyku, ten zapach uzależnia!). Ten rodzaj pomady jest kierowany przede wszystkim ku podrażnionej, pękającej i wrażliwej skórze, aczkolwiek jestem prawie pewna, że sprawdzi się u każdego. Jest niezwykle delikatna i nieco bardziej lekka niż ta z olejem manoi jednak osobiście uważam, że działa jeszcze lepiej bo rozprawia się z każdym najmniejszym przesuszeniem dosłownie w kilka godzin. Jest lekka, ale intensywna w swoim działaniu i za to uwielbiam ją całym sercem - mogę bez problemu smarować nią swoje egzemowe zmiany i nie odczuwam żadnej reakcji, a zyskuję dzięki temu ukojenie i odbudowę naruszonego naskórka. CUDO!



Koszt jednej pomady to 35 zł za sztukę co przy tym działaniu i tej wydajności jest ceną naprawdę fantastyczną. Obie będą (obecnie dziewczyny z Hagi jak małe mróweczki pracują nad uzupełnieniem asortymentu) dostępne TUTAJ, więc jak tylko się pojawią to polujcie na nie jak najszybciej :)
Jak Wam się podobają? Znacie te produkty? Macie ochotę na którąś wersję? Dajcie koniecznie znać.

Buziaki!

Komentarze

  1. Fantastyczny kosmetyk, chętnie kupię! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie widziałam wcześniej! Wyglądają świetnie! Narobiłaś mi ochoty na rokitnikową, ale mam spory zapas samrowideł do ciała...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra cena do jakości, ogólnie nigdy nie słyszałam o czymś takim,a Ty jak zwykle narobiłaś mi ochoty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Karolina Piotrowicz20 grudnia 2016 11:46

    Nie słyszałam o takim produkcie. Interesujący produkt. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, zdecydowanie produkty dla mnie :D Jestem nimi oczarowana!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne byłoby dla mnie do skóry suchej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy raz o nich słyszę. Szczególnie ta miętowa mnie zaciekawiła:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiedziała, że to taki hit. Pierwszy raz czytam o tych produktach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi zachęcająco, aczkolwiek również nie słyszałam o tym produkcie.
    Ps: boskie zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawy pomysł aby kosmetyk do ciała zrobić w formie wysuwanej pomady. Myślę, że to się może sprawdzić. Rokitnikowa wygląda bardzo energetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ale przytulny klimat :) ale chyba forma aplikacji do mnie nie przemawia...

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne zdjęcia. Jestem zachwycona. Masz wspaniały talent, wspaniale dobrane, klimatyczne tło do zdjęć.
    Jeśli chodzi o sam produkt to czuję się zachęcona. Bardzo lubię takie nowości a zwłaszcza naturalne, polskie produkty.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo, ale to bardzo Ci dziękuję za te słowa. To niesamowicie budujące :) :*

    OdpowiedzUsuń
  14. A wiesz jakie to szybciutkie i wygodne? :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dokładnie :) Pomysł jest genialny i świetnie się to sprawdza w podróży - nic się nie wyleje, a przy tym jest malutkie i poręczne :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hit hit! :) Pora nadrabiać zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mięta ma wspaniały zapach... ach uwielbiam go! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj tak zdecydowanie - rokitnik w szczególności :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Oj tak - dla Ciebie i Anulki idealne rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Tylko kiedy dostawa... one się rozchodzą niczym podkład Catrice :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Warto go poznać, naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. a Ty Anulka zawsze musisz być taka grzeczna :P Trzeba brać jak tylko się pojawią :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cieszę się, że Cię przekonałam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. :DDD
    Mam po prostu w kolejce 4 fantastyczne produkty do zimowej pielęgnacji! Martwię się, że nawet ich nie dam rady zużyć :DDD
    A poza tym właśnie walczę z etapem brania wszystkiego :D staram się wyjść na prostą ze swoim kosmetycznym ADHD...

    OdpowiedzUsuń
  25. Ale jakoś tak mało higieniczne się wydaje 🙈 Muszę poczytać więcej co to za cudo wymyślili 😀

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja się wyłamię :D Mam wariant z masłem cupuacu i niestety forma się nie sprawdza. Na początku byłam oczarowana, lecz przy skórze podrażnionej tego typu sztyft dodatkowo naraża skórę na urazy mechaniczne...próbowałam ją rozgrzewać w dłoniach tzn. sztyft i też średnio daje radę. Nie skreślam jej, bo jest na to za wcześnie, lecz skóra ze zmianami łuszczycowymi oraz atopowymi jest szczególnie delikatna oraz wymagająca. Miałam już kiedyś masło cupuacu i stosowane solo także nie przyniosło specjalnych rezultatów, także....nie sądzę, abym została przekonana. Zapach pomady, który zrobił dobre wejście na dłuższą sprawę jest męczący. Nie powiem, forma balsamu narobiła mi nadziei z naciskiem na wyjazdy, lecz kiedy jestem w hotelu bądź gdzieś na wyjeździe potrzebuję czegoś, co szybko zaaplikuję na ciało i tadam! a ta pomada tak nie działa, choćby ze względu na skład. Jest dobra do użytku domowego, kiedy mam więcej czasu i ochotę na zabawę z masażem.
    Używam także mydło, które jest przyjemnie kremowe, natłuszczające tylko czar pryska kiedy zmywam je ze skóry...nadal jest mydłem o bardzo wysokim pH :/

    Oferta Hagi oczarowała mnie na wstępie, lecz moje pierwsze spotkanie będzie ostatnim. Chyba, że wydarzy się CUD. Zobaczymy LOL

    OdpowiedzUsuń
  27. Są na szczycie mojej must have'owej listy zakupowej na przyszły rok :) Z Hagi polecam też cynamonowy scrub do ciała - zapach i działanie - poezja <3!

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie znam niestety tej marki, ale forma produktu bardzo mnie zaciekawiła. Z przyjemnością poznam ten produkt na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
  29. Coś dla mnie! Na pewno wpiszę na listę rzeczy, które muszę przetestować :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Do tej pory myślałam,że to Koreańczycy mają pomysły na takie udziwnione kosmetyki. Polki jednak ich przebily. Super pomysł. Taką pomadą co chwila bym się smyrala.

    OdpowiedzUsuń
  31. Widziałam je już u Kasi (Minimalnie) I bardzo mnie zaciekawily. Chętnie sama bym wyprobowala. Podoba mi się sposób aplikacji ☺

    OdpowiedzUsuń
  32. Rewelacja! Muszę tam zaglądnąć na dłużej, bo jak na razie zachwyciły mnie sojowe świece zapachowe :) Widzę jednak, że na świecach się nie skończy :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Genialna forma aplikacji kosmetyku, bardzo podoba mi się ten pomysł! :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Mialam puder do kąpieli i był rewelacyjny. Na pewno sprawdzę, co jeszcze ciekawego mają w swojej ofercie :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój czas i komentarz - jeśli podoba Ci się tu na tyle, byś chciał wrócić - zapraszam do obserwowania i odwiedzenia mojej strony na facebooku.

W wolnej chwili na pewno odwiedzę Twój blog, nie musisz zostawiać osobnego linku :)

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye