Styczniowe pudełko Liferia.
Cześć Kochane.
Nowy Rok... nowe kosmetyki - właśnie pod takim hasłem powstało najnowsze pudełeczko Liferia - dokładnie tego, które rozkochało w sobie klientki najszybciej ze wszystkich dostępnych na rynku. Zapewne minimalistki nie byłyby pocieszone ideą styczniowej edycji, ale mi osobiście zawsze świecą się oczy gdy na skrzynkę pocztową dociera wiadomość "wysłano" i choć sama nie lubię zbędnego gromadzenia produktów tak pudełka są radością samą w sobie, a i nigdy wbrew pozorom nic się nie marnuje. Styczniowa Liferia ukierunkowana jest ku zimowej pielęgnacji, a w środku pudełka znajduje się także kartka z poradami na temat zachowania dobrej kondycji skóry podczas tej pory roku - właśnie za to cenię sobie Liferię bo oprócz kosmetyków dostarcza Nam także coś innego i wcale nie mniej wartościowego niż sama zawartość.
YASUMI - Krem z witaminą C (15ml/ok.50zł).
Reprezentant Japonii to produkt, który cieszy mnie najmocniej - bardzo lubię markę Yasumi, ale ceny pełnowymiarowych produktów są dość... obciążające. W pudełku mamy 15 ml miniaturę kremu z witaminą C, który według producenta ma rozjaśniać i redukować przebarwienia, a przy tym działać nawilżająco, przeciwzmarszczkowo i co dziwne ... jednocześnie zapewniać ochronę UV - to bardzo ciekawe rozwiązania bo przy kuracjach z udziałem witaminy C kremy z filtrem są punktem obowiązkowym, a tu niejako mamy 2w1. Strasznie podoba mi się to opakowanie - taki kosmetyczny grzybek :)
BEAVER - Mgiełka odżywczo-nawilżająca (50ml/ok.25zł).
Z odżywkami w sprayu bywa różnie bo z reguły ich działanie jest znikome. Kolejna miniaturka w pudełku pochodzi z Niemiec. Mamy tu do czynienia z mgiełką, której zadaniem jest odżywienie i nawilżenie włosów na długi czas - produkt ma za zadanie zamknąć wilgoć wewnątrz włosa oraz zmniejszać ich zniszczenie. Skład jest mocno chemiczny, co akurat moje włosy lubią (to chyba jedyna partia na mnie, która nie toleruje natury), więc chętnie sobie spróbuję - to dobra opcja na wyjazdy bo kosmetyk jest malutki i poręczny. Miejmy nadzieję, że ujarzmi moje kołtuny, które nękają mnie po każdym umyciu. Muszę jeszcze dodać, że pachnie przepięknie - jak świeżo wyciągnięte pranie!
INDIA COSMETICS - Serum do bardzo suchej skóry twarzy i dłoni (20zł - produkt pełnowymiarowy).
To chyba najbardziej kontrowersyjny produkt w pudełku i wcale nie wynika ze składnika jakim jest olej konopny. Bardzo ucieszyłam się z jego obecności jednak wiem, że nie każdemu będzie pasował. Olej konopny wykazuje działanie bardzo silnie regenerujące - jest sprzymierzeńcem w walce z takimi problemami jak atopia, egzema czy łuszczyca bo zapewnia szybką ulgę, przyspiesza regeneracje skóry i jest bogaty w kwasy omega niezbędne do zachowania właściwej kondycji skóry. Krem ten w swoim składzie zawiera składniki takie jak parafina i wazelina, więc nie będzie nadawał się do pielęgnacji twarzy na co dzień... jednak osoby takie jak ja czyli borykające się ze zmianami atopowymi wiedzą doskonale, że składniki okluzyjne są bardzo mile widziane. Musicie więc wiedzieć, że produkt ten sprawdzi się w przypadku mocno uszkodzonej skóry - olej konopny podziała regenerująco natomiast znienawidzona parafina czy wazelina zabezpieczą przed utratą wody co w tych przypadkach jest niezwykle ważne. Nie wiem czy obecność takiego kosmetyku w boxie to dobry pomysł bo z pewnością wpisze się w potrzeby mniejszości, ale ciekawa jestem opinii innych. Chociaż przyznać muszę, że szata graficzna marki INDIA jest fatalna.
FELICEA - Naturalna konturówka do ust (20zł - produkt pełnowymiarowy).
Mamy coś prawdziwie naturalnego i do ust... czyli dla mnie podwójne szczęście! Naturalna konturówka, polskiego producenta dostępna jest bodajże w trzech kolorach (poprawcie mnie jeśli się mylę) i do mnie trafiła jasna, dość dzienna czerwień. O marce Felicea jest głośno na blogach miłośniczek naturalnych kosmetyków i zbiera ona mnóstwo pozytywnych opinii, więc dla mnie produkt jak najbardziej na plus. Oby więcej naturalnych smakołyków w Liferii :)
MIZON - Głęboko oczyszczająca maska w płacie bawełny do twarzy (26 zł - produkt pełnowymiarowy).
Mam do tego kosmetyku dwa zastrzeżenia - jego cena jest mocno zawyżona (w sieci bez problemu kupicie ją za 15 zł), a poza tym dostałam ją od Liferii miesiąc temu jako dodatek blogerski :) Szczerze mówiąc to drugie absolutnie mi nie przeszkadza bo akurat maska sama w sobie jest fantastyczna - nakładamy ją na pełny makijaż i... czekamy! Tworzy się mega wielka piana, którą dosłownie zbiera się z ziemi a po ściągnięciu otrzymujemy czyściutką, wygładzoną i rozjaśnioną skórę. Będzie to dokładnie mój piąty egzemplarz tej maski i szczerze Wam polecam ją kupić i się pobawić. Nieźle łaskocze - kupa śmiechu gwarantowana :)
Teoretycznie w żaden sposób nie mogę narzekać na zawartość jednak Liferia tak mocno postawiła poprzeczkę, że w przypadku tej edycji czuje się pewien niedosyt - nie wiem jak inne dziewczyny, ale mnie tutaj czegoś brakuje chociaż z pewnością każdy kosmetyk doczeka się testu.
A jak Wam się podoba?
Hmm rzeczywiście to pudełeczko jest nieco słabsze od poprzednich ale tak czy siak niektóre produkty są bardzo ciekawe :) Piękne zdjęcia :* Mogę wiedzieć jakim aparatem je robisz? Pozdrawiam Cie gorąco :*
OdpowiedzUsuńOlivkv.blogspot.com
Fajne to pudełeczko ja na swoje nadal czekam ;/ nie wiem co się z nim dzieje :(
OdpowiedzUsuńhttp://beautybloganeta.blogspot.com/
Chyba najbardziej cieszyłabym się z kredki od Felicea;)
OdpowiedzUsuńTeż czułabym lekki niedosyt :) najbardziej ciekawi mnie ten krem Yasumi oraz maska Mizon, ale zaskoczona jestem, że nakładamy ją na makijaż! :)
OdpowiedzUsuńRównież czuję pewien niedosyt. Poprzednie pudełka były z efektem WOW, teraz jest przeciętnie :)
OdpowiedzUsuńNo jakoś słabo.
OdpowiedzUsuńDla mnie fajne :) wszystko bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i obejrzałam zawartość, oszalałam, zamówiłam pudełko. Amen :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie z maskami MIZONA :) ogólnie akurat to pudełko mogłoby mnie zadowolić :)
OdpowiedzUsuńFelicea ma konturówki w 6 kolorach :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny zestaw. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to jedno z lepszych pudełek:)
OdpowiedzUsuńPudełko ma fajną zawartość :) szkoda że nie mam odwagi do ich zamawiania. Bo niektóre są naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńNajchętniej przetestowałabym tą maskę Mizon :)
OdpowiedzUsuńjak dla mnie szału nie ma.
OdpowiedzUsuńMnie zawartość bardzo się podoba. Podczas zakupów niekoniecznie na te produkty zwróciłabym uwagę, ale w końcu poniekąd o to chodzi w pudełkach: dostać to, czego by się samemu nie kupiło. A później gimnastykować się, do czego nam się to przyda :)
OdpowiedzUsuńLiferia trzyma poziom, mam nadzieję że nadal tak będzie :) A tak w ogóle to zawsze byłam przekonana, że Yasumi to polska marka :)
OdpowiedzUsuńBeaver <3
OdpowiedzUsuńja to w sumie sama bym wszystko chciala przetestowac :)
OdpowiedzUsuńProdukty całkiem ok, choć w sumie aż takiego efektu wow nie ma.
OdpowiedzUsuńFajna zawartość ;)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ostatnie pudełka były o niebo lepsze i w tym czuć lekki niedosyt :( A szkoda, bo teraz po Liferii naprawdę dużo się spodziewam.
OdpowiedzUsuńZgodzę się z twoją opinią! Z jednej strony w porównaniu do konkurencyjnych pudełek jest super, ale patrząc na inne edycji Liferii tej czegoś brakuje. Mimo wszystko jednak nie jest ono też powodem do jakiegoś poważnego marudzenia :)
OdpowiedzUsuńMizon i Yasumi najfajniejsze, ale ogólnie fajna zawartość.
OdpowiedzUsuńAle Yasumi japońskie? To polska firma inspirowana Japonią...
Stosowałam te kredki od Felicea, miałam niebieski , bardzo mocno napigmentowany odcień - natura i jakośc bardzo fajne połączenie. INDIA COSMETICS to marka ktora zaplusowała u mnie swoim olejkiem i teraz mam ochotę na więcej :) Mizon - szkoda gadać, bo słowa będą tylko euforyczne. Maseczka obłędna, zresztą sama się przekonasz. Co do Yasumi, mam już sporą liste przetestowanych kosmetyków i stale sięgam po nowe. Pudełko ogólnie wypada dobrze,na tle innych boxów kosmetycznych zdecydowanie na 5, ale porownując z poprzednimi edycjami to jednak brakuje mi tu jednego TOP KILLERA :)
OdpowiedzUsuń