Pielęgnacyjne odkrycia 2020 cz.1

Przyszedł moment, którego wiele z Was wyczekuje - podsumowanie kosmetyczne roku, w którym to pojawią się absolutnie same perełki godne polecenia, o których będę się rozpływać... rozpływać i jeszcze raz rozpływać. Dzisiejsza część będzie związana z pielęgnacją twarzy i ciała, a także ściśle powiązana z BioEkoDrogerią, która jak się fantastycznie złożyło cały poprzedni rok umożliwiała mi odkrywanie tych cudów - po przebrnięciu przez niezliczoną ilość testowanych przeze mnie kosmetyków muszę dla Was wyróżnić kilka wspaniałości, które polecam z całego serducha i z pełnym przekonaniem. 



Gwarantuję same udane przygody! Jeśli jesteście ciekawe, cóż tak mocno skradło moje serce... zapraszam do czytania tego wpisu i oczekiwania na kolejne jego odsłony.




Odylique by Essential Care

Absolutnie numerem jeden w kwestii moich odkryć jest marka Odylique by Essential Care, w której zakochałam się niemalże od samego początku.

Marka Odylique dziś jest już dużą firmą tworzącą najwyższej jakości certyfikowane kosmetyki organiczne, zawsze z poszanowaniem darów Matki Natury, pracowników i środowiska. Żaden z kosmetyków ani ich komponentów nigdy nie został przetestowany na zwierzętach, a końcowa formuła nie zawiera żadnego składnika pochodzenia chemicznego. Marka sprawdza również swoich dostawców i zapewnia, że nigdy żaden ze składników nie ma powiązań z testami na zwierzętach.

Marka Odylique była jedną z pierwszych marek na świecie, która stworzyła certyfikowane, czyste kosmetyki organiczne o udowodnionym działaniu i terapeutycznym stężeniu składników aktywnych w swoich formułach. Na wyróżnienie zasługuje również fakt, że z formuł zostały wykluczone składniki o mocnym potencjale alergizującym takich tak sztuczne substancje zapachowe, pszenica, lanolina, produkty mleczne, sojowe, kwas salicylowy czy olej arachidowy z oleje z orzechów drzewnych. Co więcej, założenia marki obejmują również podejście do pracowników, sposobu pakowania produktów oraz materiałów, z których wykonane są opakowania. Składniki, których marka unika i których nie znajdziesz w ich formułach to między innymi: donory formaldehydu, parabeny, MI, MCI, sztuczne substancje zapachowe i barwniki, chemiczne filtry przenikające, DEA, MEA, TEA, uwodnionych i utwardzonych olejów naturalnych, parafiny, glikoli, ftalanów, silikonów, a także SLES i SLS. Odylique to jedna z nielicznych tak czystych, transparentnych w podejściu oraz restrykcyjnych pod względem składów marek na świecie. 

Warto również zaznaczyć, że stężenia składników naturalnych są dobrane w taki sposób, by miały działanie terapeutyczne, a same formuły kosmetyków są pozbawione wszelkich konserwantów - to wszystko przez wzgląd na osoby z problemami dermatologicznymi i zminimalizowanie potencjalnego działania drażniącego, co często zdarza się w przypadku tradycyjnych kosmetyków. Należy mieć na uwadze, że Odylique bardzo mocno stawia na bezpieczeństwo formuły.

I to właśnie skusiło mnie na testowanie ogromu ich produktów z czego w tym wpisie muszę wyróżnić aż pięć z nich, które z ręką na sercu polecam do wypróbowania również dla siebie

- lotion naprawczy do skóry uszkodzonej, skrajnie suchej, z przebiegiem atopowego zapalenia skóry lub egzemy o silnym działaniu łagodzącym, regenerującym i kojącym, absolutny sztos na wszelakie zmiany alergiczne, a także podrażnienia, z którymi nie radzą sobie kremy do rąk, można uznać to za taki produkt ratunkowy, który powinien znaleźć się w każdym domu, szczególnie teraz w okresie narażania dłoni na dezynfekcje i częste mycie
- balsam nagietkowy o uniwersalnym działaniu odżywczym, regenerującym, kojącym, natłuszczającym i nawilżającym (zużywany przeze mnie w ilościach hurtowych, to jest CUDO!), absolutnie najlepszy balsam na suche, spierzchnięte i podrażnione dłonie, usta czy okolicę oczu, dla mnie nie do zastąpienia na ten moment przez żaden inny produkt
- ultra bogate serum z rokitnikiem na suchą i uszkodzoną skórę (równie cudowne co balsam nagietkowy, trudno właściwie wybrać spośród nich faworyta)
- organiczny krem przeciwsłoneczny o bajecznej konsystencji, cudownym działaniu pielęgnacyjnym i idealnej współpracy z makijażem
- superowocowy koncentrat z olejami, który jest niczym innym jak genialnym serum regeneracyjnym o silnym działaniu przeciwstarzeniowym. Zerknijcie w jego skład i gwarantuję, że się zakochacie. Ps. Bioekodrogeria oferuje również miniatury tego produktu (ja właśnie tak je poznałam), więc jeśli boicie się w ciemno kupować, warto zaopatrzyć się w to maleństwo i samemu przetestować.




Rainbow aloecare


... czyli nic innego jak fantastycznej jakości produkty aloesowe na każdą kieszeń. Niemiecka marka Rainbow na rynku istnieje już ponad 25 lat i zajmuje się produkcją tylko i wyłącznie kosmetyków oraz żywności aloesowej. To właśnie aloes i jego jakość odgrywają kluczową rolę w całej marce i to właśnie tej roślinie poświęcono całą działalność stawiając przede wszystkim na jego działanie lecznicze. Marka rozpoczęła współprace z ekspertami z branży kosmetyologicznej, a także biologicznej, wnikliwie badając właściwości regenerujące, łagodzące i lecznicze aloesu. Tak wnikliwe badanie doprowadziły do ​​ogromnej wiedzy na temat rośliny aloesu: od optymalnych warunków uprawy, delikatnego przetwarzania i decydujących cech jakościowych po marketing. Dzięki temu klienci otrzymują naturalne kosmetyki, soki z aloesu i surowce najwyższej jakości. Początkowo był to tylko surowiec, rzeczywisty sok z aloesu pochodzący z certyfikowanej uprawy ekologicznej, który Rainbow stosował i sprzedawał, jednak rosnące zainteresowanie i zaufanie do skuteczności rośliny aloesu doprowadziły do ​​wzrostu zapotrzebowania na produkty do pielęgnacji skóry z aloesem.

Rainbow podjęła się tego wyzwania i opracowała produkty kosmetyczne o wysokiej zawartości aloesu, a zatem o wysokiej skuteczności, czego owocem jest linia kosmetyków naturalnych Aloecare z aloesem z certyfikowanych upraw ekologicznych. Produkty Aloecare są wytwarzane zgodnie ze ścisłymi wymogami certyfikowanych kosmetyków naturalnych i posiadają certyfikat BDIH. Marka nie ma również żadnych powiązań z testami na zwierzętach. Ponieważ zrównoważony rozwój i harmonia z naturą jest dla marki bardzo ważna, jest ona w całości certyfikowana ekologicznie od ponad 15 lat. A z okazji 25-lecia firmy w 2019 r. marka zastosowała również nowy rodzaj opakowań, by zmniejszyć ilość generowanych odpadów.

I ja z tego miejsca polecam wszystkie(czyli aż cztery) produkty marki Rainbow do indywidualnego, aloesowego testu, który gwarantuję, że na bank się Wam spodoba :)

- intensywnie nawilżająca i kojąca mgiełka do twarzy z 77% aloesem (UWIELBIAM, totalnie przyjemny, a przy tym wydajny produkt)
- skoncentrowany żel aloesowy bez wody (i zerknijcie koniecznie na jego cenę!)



Suplementy diety Viridian, G&G i Rainforest Foods

W BioEkoDrogerii zaopatruję się nie tylko w kosmetyki, ale również w suplementy diety, z tego względu, że są one sprawdzone, ekologiczne i co najważniejsze skuteczne - tak się składa, że właścicielka sklepu w wielką dbałością dobiera producentów i zawsze przed wyborem odpowiedniego suplementu dla siebie przechodziłam konsultację, dzięki czemu trafiłam naprawdę na genialne produkty. Tak naprawdę teraz nie szukam już innych spoza asortymentu marki Viridian (szkło, certyfikaty, ekologia i najwyższe surowce a także etyczne podejście do składu) oraz G&G (bardzo dobra cena w stosunku do ilości produktu w opakowaniu), które są w moim domu już dłuuuuugie miesiące i z pewnością mogę je zaliczyć do odkryć tego roku (co prawda z gamy pielęgnacji ciała od wewnątrz, ale jednak). Wspomnę również o Rainforest Foods, który poznałam dzięki spirulinie służącej mi do detoksu organizmu i odżywienia komórkowego. Jeżeli więc szukacie naprawdę dobrych suplementów to od siebie i po przetestowaniu przez rodzinę mogę Wam polecić:


W ramach ciekawostki polecę Wam również komplet wzmacniający odporność, czyli Glutation wraz z witaminą C (pamiętajcie, żeby witaminę C popijać zawsze sokiem np. z pomarańczy czy granatu, ponieważ wspomaga i opóźnia wchłanianie, dzięki czemu nie wydalamy dużej dawki witaminy C tylko wspomagamy jej przyswajanie przez organizm. Jest to doskonałe połączenie w okresie grupowym czy właśnie Covidowym, ponieważ doskonale podkręca naturalną odporność.

i ogólnie cały asortyment tych marek, bo ilość produktów do wyboru jest imponująca! 



Najlepsze kremy do rąk Bio2You


Pandemia rządzi się swoimi prawami, dlatego testowanie różnej maści kremów do rąk nie miało w końca. Spośród około dwudziestu propozycji, które wsmarowywałam w swoje ręce koniecznie muszę wyróżnić kremy marki Bio2You, które moja przyjaciółka stosowała również na twarz, twierdząc, że są tak fantastyczne :) Ja również się z nią zgadzam, bo w całym moim kremowym rozrachunku (swoją drogą poniżej link do wpisu na temat tego jak dbać o dłonie w czasie pandemii) to właśnie kremy Bio2You zrobiły na mnie największe wrażenie. Mają cudowne, gęste konsystencje, przepięknie pachną, a do tego odżywiają, regenerują i silnie nawilżają nawet najbardziej suche dłonie. Z serca polecam!


... a także wpis z zestawieniem kremów, które warto kupić w okresie narażania dłoni na czynniki takie jak dezynfekcja, mycie mydłem czy silnymi detergentami. KLIK



Santaverde kremy z filtrem SPF15 i SPF20


Na łamach mojego bloga już rozstrzygałam kwestię stosowania filtrów o niższym faktorze, więc nie będę tutaj poruszać tego tematu, natomiast jeśli chodzi o odkrycia tego roku to absolutnie nie mogłabym pominąć produktów Santaverde. Kremy te są w 100% na bazie filtrów mineralnych, które uwaga... ABSOLUTNIE NIE BIELĄ SKÓRY, a to już to czyni je wyjątkowymi, bo jak wiecie doskonale połączenie naturalnego składu razem z minerałami ochronnymi i zachowanie przy tym lekkiej formuły graniczy niemalże z cudem. A tu proszę, nie dość, że piękny skład, to leciutka formuła... i jeszcze do tego pachną niesamowicie pięknie. Wyjątkowa formuła kosmetyków Santaverde zamiast wody stosuje organiczny sok z aloesu najwyższej jakości, pochodzący z własnej plantacji firmy w Andaluzji. Aloes na plantacji Santaverde jest zbierany ręcznie i ręcznie przetwarzany - dzięki czemu zawiera niespotykanie dużo alowerozy - podstawowej substancji czynnej aloesu, odpowiedzialnej za wyjątkowe działanie kojące, przeciwzapalne, łagodzące i nawilżające tej fenomenalnej rośliny.

Muszę je pochwalić przede wszystkim za leciutką konsystencję - są dosłownie jak kremy, a nie mazie, które bardzo ciężko wpracować w skórę, dzięki czemu nadają się bezpośrednio pod makijaż. Ważne jest również to, że kremy spełniają funkcję pielęgnacyjną - formuły z  aktywną ochroną DNA komórek skóry chronia ją przed uszkodzeniami spowodowanymi promieniowaniem słonecznym i zapewnia jej naturalne, długotrwałe, intensywne nawilżenie i pielęgnację. I to czuć! Naprawdę czuć! Produkt z faktorem SPF15 ma formę balsamu - jest ultra przyjemny w nakładaniu, nie bieli, nie klei się no i nie zostawia charakterystycznego zapachu za to pachnie jakimś dobrym ciachem koksosowym. Może być stosowany zarówno do twarzy jak i ciała. Natomiast drugi cudak o faktorze SPF20 to już krem typowo do zabezpieczania naszej skóry twarzy. Ma nieco bogatszą konsystencję, ale nadal pozostaje ona delikatna, nieobciążająca i przyjemnie pachnąca deserem! BARDZO, naprawdę bardzo Wam je polecam!







Król waleriany, czyli marka SPEICK 

Niesamowicie ciekawym odkryciem dla mnie jest marka Speick, która w swoich formułach postawiła na bardzo nieoczywisty składnik (i to z jaką historią!), jakim jest waleriana o bardzo charakterystycznym zapachu. SPEICK to nic innego jak Valeriana Celtica, roślina rosnąca na zboczach Alp. To jeden z najbardziej chronionych alpejskich gatunków roślin. Ekstrakt z Valeriany (Valere po łacinie oznacza – znaczy „zdrowy”) ceniony jest na całym świecie ze względu na swoje właściwości lecznicze i wykorzystywany w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym - same rozumiecie, że dla marki, która tej roślinie poświęciła nie tylko nazewnictwo, ale także recepturę jest traktowana naprawdę wyjątkowo. Walerianę znajdziecie w każdym kosmetyku marki SPEICK. Musicie wiedzieć, że Valeriana Celtica jest zbierana w tzw. okresie 30 dni kobiet i ziół, które przypadają na moment od Dnia Wniebowzięcia 15 sierpnia do Święta Najświętszego Imienia Maryi 12 września.

Co ciekawe - w zamierzchłej przeszłości Valeriana używana była w Kościołach, jako kadzidło. To, co jednak jest dla mnie najbardziej interesujące to fakt, że roślina ta była wykorzystywana również... jako kara. Kiedy przyłapano jakiegoś gagatka na cudzołóstwie albo kradzieży... zamykano go w stodole i traktowano walerianą tak, że pachniał przez najbliższe tygodnie i było go czuć z daleka - w ten sposób wszyscy wiedzieli, z kim mają do czynienia. :)  Marka SPEICK w swojej ofercie posiada aż osiem dedykowanych linii. Asortyment marki jest ogromny i choć sama osobiście zdecydowałam się na gamę Thermal Sensitive, to musicie wiedzieć, że naprawdę jest w czym wybierać! Spójrzcie same, czego możecie spodziewać się w asortymencie:
  • SPEICK Natural - bazowa linia marki, w skład której wchodzą wspomniane wcześniej mydła, a także produkty do codziennej higieny. Można ją ująć jako totalną podstawę działalności SPEICK i coś, od czego cała marka zaczynała swoją działalność.
  • SPEICK Natural Active - linia, która powstała przede wszystkim dla aktywnych osób, a także sportowców. W jej skład wchodzą bardzo ciekawe dezodoranty, żel pod prysznic i intensywnie pielęgnujący olej.
  • SPEICK Organic 3.0% - to póki co dwa produkty, które powstały w oparciu tylko i wyłącznie o składniki organiczne, linia jest również wegańska, a 100% składu stanowią wyłącznie składniki naturalnego pochodzenia. Mam nadzieję, że wkrótce się to rozrośnie, bo zapowiada się cudownie!
  • SPEICK Sun - bezpieczna linia przeciwsłoneczna oraz balsam łagodzący po opalaniu
  • SPEICK Thermal Sensitive - moja ulubiona linia!. Jest przeznaczona dla skór wrażliwych, a jej bazowym składnikiem jest woda termalna ze Schlangenbad a także łagodzące i regenerujące algi bretońskie
  • SPEICK Men - antyalergiczna linia pielęgnacyjna dla mężczyzn, której głównej zadaniem jest łagodzenie i regeneracja skóry
  • SPEICK Active Man - odżywcza, odświeżająca linia dla mężczyzn o działaniu łagodzącym, regenerującym, a także silnie nawilżającym i odżywczym
  • Made by SPEICK - plejada mydeł, mydełek... ogromna ilość różnego rodzaju produktów myjących w przeróżnych kształtach, zapachach, a także z udziałem bardzo ciekawych składników aktywnych. Musicie koniecznie na nie zerknąć.
Musicie ją poznać -> KLIK do całego asortymentu marki


Niezmienna miłość do gąbek Konjac

Co prawda, nie mogę nazwać tego odkryciem 2020 roku, ale pominięcie Konjaców w tym poście byłoby dużym niedopatrzeniem. Nasza miłość trwa w najlepsze, a ja ciągle mam je w domu i to w sporym zapasie. A gdyby ktoś jakimś cudem nie wiedział. to warto zaznaczyć czym tak naprawdę jest Konjac. To maleńki, niepozorny i bardzo prosty kosmetyczny wynalazek, który służy do naturalnego, bezinwazyjnego oczyszczania twarzy - Konjac może być stosowany zarówno do codziennego rytuału oczyszczającego, ale może także służyć jako narzędzie do demakijażu. Tworzona jest z byliny rosnącej całkowicie dziko w krajach Dalekiego Wschodu - roślina ta (Amorhophalls konjac) jest o tyle wyjątkowa, że ma odczyn zasadowy przez co wspaniale spełnia funkcję myjącą, ale co najważniejsze jest naturalnie bogata w minerały, witaminy i wiele składników odżywczych. W składzie konjacu znajdziemy między innymi bardzo bogate źródło kwasu foliowego, fosforu, żelaza, miedzi oraz witamin A, B1, B6, C, D i E - dobroczynne działanie konjacu zostało odkryte w Japonii i choć początkowo bylina ta wykorzystywana była do produkcji leków to później zauważono, że wykazuje wspaniałe właściwości pielęgnacyjne jeśli chodzi o skórę. Jej wyjątkowość polega na tym, że specjalna struktura włókien naszej byliny w żaden sposób nie uszkadza naszego naturalnego naskórka - proces oczyszczania zamienia się jedynie w przyjemny, pobudzający krążenie oraz wspomagający odnowę komórek masaż - z tego względu gąbki Konjac polecane są szczególnie dla osób z cerami tłustymi, mieszanymi i trądzikowymi. 

Gąbki marki The Konjac Sponge Company składają się z maksymalnie 3-4 składników: organicznej mąki z Konjacu (jakości spożywczej, robi się z niej makaron) pochodzącego z wyspy Jeju - jednego z najczystszych miejsc na świecie, wpisanego na listę światowego dziedzictwa Unesco, wody wulkanicznej z wyspy Jeju (też ultra czystej / przefiltrowanej) i dodatku - węgla bambusowego, zielonej, czerwonej i różowej glinki lub ekstraktu z rumianku lub zielonej herbaty albo turmalinu, scorii i 2 dodatków w przypadku jednej gąbki - różowej glinki i ekstraktu z rumianku. Niczego więcej. Gąbki nie zawierają żadnych konserwantów, barwników ani niczego więcej. Teoretycznie można je zjeść. I to przede wszystkim je wyróżnia. Bo trzeba pamiętać, że gąbki Konjac to akcesorium kosmetyczne - co oznacza, że producent nie ma obowiązku podawania składu na opakowaniu - więc można w nich znaleźć wszystko... począwszy właśnie od barwników i konserwantów a skończywszy na samych składnikach typu niewiadomej jakości Konjac + możliwe dodatki (żeby było taniej), jakakolwiek woda, dodatki tworzące konsystencję, kształt trwałość.

Marka Konjac Sponge Company jest jedyną marką na świecie z opatentowanym procesem produkcji gąbek, dzięki czemu może zapewnić klienta o biologicznej czystości, jakości surowca i dać Wam gwarancję najlepszej jakości. Żadna inna marka na świecie nie posiada takiego patentu i to powinno determinować Wasz wybór - a przynajmniej tak jest właśnie w moim przypadku, dlatego nie sięgam po gąbki innych producentów.

Pamiętajcie więc żeby wybierać tylko i wyłącznie oryginalne Konjacki marki The Konjac Sponge Company. Sprawdźcie ileż ich jest do wyboru! KLIK. Niezmiennie moimi ukochanymi pozostają te z dodatkiem węgla :)

A tak w ogóle ... jeszcze trwa promocja świąteczna i Mikołaj razem z Konjakową sforą z Mikołajowego Zaprzęgu - Reniferami Rudolfem i Blitzenem oraz Ciastkiem i Bałwankiem harcuje w BioEkoDrogerii prosząc o Waszą uwagę! :) Radzę jednak pospieszyć się z zakupami, żeby do świąt wszystko zdążyło do Was dojechać! :)



Komentarze

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye