Dlaczego nie stosuję DEET i stawiam na naturalną ochronę przed insektami?


Okres letni to zdecydowanie czas poszukiwań produktów, które uchronią nas i nasze dzieci przed skutkami ugryzień przez insekty. Komary, kleszcze, meszki, muchy końskie... kto z nas nie zna uczucia swędzenia, pieczenia lub odczynu alergicznego, który spędzał sen z powiek? Warto wiedzieć, że mamy dwie drogi ochrony przed tymi wszystkimi nieprzyjemnościami - albo wybieramy szkodliwe produkty na bazie DEET, albo stawiamy na preparaty na bazie naturalnych olejków eterycznych i ekstraktów roślinnych, które, choć w mniejszym stopniu chronią, są po prostu bezpieczniejsze dla naszego zdrowia. Dziś na podstawie własnych doświadczeń, opowiem Wam, dlaczego ja i moja rodzina stajemy po stronie natury.

Proszę jednak pamiętać, że wszystko jest Waszym indywidualnym wyborem, a ja sama nie narzucam konkretnego toku myślenia. Przedstawiam Wam fakty dotyczące DEET, ponieważ czuję się w obowiązku informować Was o pewnych kwestiach.


Produkty, które zobaczycie w dzisiejszym poście bazują na bezpiecznych, naturalnych składnikach (głównie olejkach eterycznych i roślinnych ekstraktach), przez co nie stanowią bezpośredniego zagrożenia porównywalnego ze stosowaniem chemicznych środków odstraszających owady. Należy jednak pamiętać, że naturalne olejki eteryczne zaliczane są do grona alergenów - osoby nadwrażliwe na jakikolwiek olejek eteryczny użyty w produkcie, nie powinny stosować danego kosmetyku.

Przed zakupem należy więc dokładnie sprawdzić skład pod kątem swoich indywidualnych alergii i nadwrażliwości. Jeżeli jednak nie macie problemów alergicznych - każdy z pokazanych produktów, będzie dla Was bezpieczne, a już na pewno będą stanowiły lepszą alternatywę dla popularnych środków bazujących na DEET.

Co to jest DEET?

DEET to pochodna benzaminu, która jest masowo dodawana do produktów prewencyjnych przed ugryzieniami komarów, kleszczy i innych insektów. Jego pełna nazwa to N, N-dietylo-meta-toluamid i stosowany jest głównie jako składnik preparatów biobójczych. Aplikowanie na skórę produktów z jego udziałem powoduje, że zaczyna parować, blokując tym samym aparaty czuciowe owadów i je
odstraszając. Szacuje się, że skuteczność preparatów z DEETA wynosi około 75%, 

N, N-dietylo-meta-toluamid jest sklasyfikowany jako substancja szkodliwa a w specjalnie opracowanej skali ma oznaczenie 4, które oznacza ostrą toksyczność. Co ciekawe również w kwestii działania na skórę klasyfikuje się go jako drażniący. Jego bezpieczeństwo stosowania procentowo wynosi zaledwie 50%.




DEET jest skuteczny w odstraszaniu komary, kleszczy i meszek, choć sam składnik wymaga reaplikacji w ciągu dnia. Skóra potraktowana środkiem z DEETA bezwzględnie nie powinna być zasłaniana ubraniami.

Żeby DEET był w ogóle skuteczny przez kilka godzin jego stężenie w produkcie musi wynosić co najmniej 20%, przy czym bezwzględnie zakazane jest stosowanie go u dzieci i kobiet w ciąży w stężeniach powyżej 10% - dopuszcza się jedynie pryskanie ubrań, choć i to pozostaje wątpliwą co do bezpieczeństwa kwestią, bo jak mówi dyrektywa Komisji Europejskiej (2010/51/UE z dnia 11.08.2010 r.), stosowanie środków odstraszających komary, których składnik aktywny stanowi N,N-dietylo-m-toluamid, jest bezwzględnie zakazane w przypadku noworodków (do 2. miesiąca życia) oraz u kobiet będących w ciąży, ponieważ stwarza on ryzyko uszkodzenia płodu

Co więcej, DEET nie powinien być łączony z filtrami UV, ponieważ znacznie osłabia ich działanie. Należy również uważać na tworzywa psikane DEET, ponieważ mogą się rozpuszczać!

DEET kontra skóra i ludzki organizm

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że mamy w tym przypadku do czynienia z substancją toksyczną, jednak warto wiedzieć, na co dokładnie możemy narażać się w przypadku świadomego decydowania się na produkty z jego udziałem. DEETA stwarza ryzyko:

- uszkodzenia płodu u kobiet w ciąży
- uszkodzenia skóry i układu oddechowego u niemowląt i dzieci poniżej 12 roku życia
- silnego podrażnienia skóry
- silnego podrażnienia błon śluzowych oraz oczu
- negatywnego oddziaływania na układ nerwowy

Preparaty na bazie DEET rekomendowane są jedynie osobom, które mają silne uczulenia na jad owadów, ale również w trakcie egzotycznych podróży, gdzie narażeni jesteśmy na przenoszenie groźnych chorób przez lokalne insekty np. malarii. W tym przypadku znacznie gorsze w skutkach będzie narażenie się na ugryzienia niż stosowanie DEET. 



Jaka jest alternatywa dla środków na bazie DEET?

Z chemicznych odpowiedników (nieco bardziej bezpiecznych, ale i mniej skutecznych) to IKARYDYNA, czyli ester etylowy kwasu 3-(N-acetylo-N-butylo)aminopropionowego, albo olejki eteryczne i ekstrakty roślinne o naturalnym charakterze odstraszającym insekty.

Jakie są wady stosowania olejków eterycznych w ochronie przed insektami?

Przede wszystkim fakt, że olejki eteryczne są silnymi alergenami ich stosowanie powinno się odbywać ostrożnie i przy uprzednim przetestowaniu na niewielkim obszarze skóry. Co więcej, ich skuteczność jest znacznie mniejsza niż w przypadku DEET czy IKARYDYNY i preparaty na ich bazie powinny być reaplikowane nawet co godzinę. Ich spektrum ochrony nie jest również tak szerokie w kwestii gatunków owadów i insektów - jeżeli wybieracie się w podróż tropikalną, albo do lasu, gdzie wiecie, że występuje mnóstwo kleszczy... albo reaplikujecie naturalny środek (warto sprawdzić, czy w ogóle chroni przed kleszczem) co godzinę, albo wybieracie mniej bezpieczne dla organizmu, chemiczne substancje. Do Was należy ostateczny wybór. Ja z racji tego, że nie poruszam się bezpośrednio po takich miejscach, zawsze wybieram produkty naturalne, natomiast jeśli już miałabym decydować wybrałabym IKARYDYNĘ, nigdy DEET.

Warto zaznaczyć, że nawet produkty naturalne dedykowane są dzieciom powyżej 2-3 lat.



Baby Anthyllis i ZeroPick, czyli dwa produkty w naszym domu

Jeśli już wiecie, jakie jest moje stanowisko odnośnie ochrony przed insektami (raz jeszcze podkreślam, że nikomu go nie narzucam, zachęcam jedynie do refleksji) to chciałabym Wam pokazać dwa produkty, które mamy w domu. Pierwszy z nich, specjalnie dla mojego 6-latka to Baby Anthyllis i ich mleczko ochronno-nawilżające, którego zadaniem jest chronić przed wszystkimi latającymi insektami. Ten produkt jest bogaty w ekstrakty roślinne, które mają nieprzyjemny dla owadów, odstraszający zapach. Został stworzony na bazie olejów roślinnych andiroba oraz geranium, których robale po prostu nie lubią. Nie zawiera chemicznych środków odstraszających ani syntetycznych esencji zapachowych - wyłącznie zapachy rekomendowane przez instytucje certyfikujące, a przy tym jest po prostu produktem pielęgnacyjnym, zastępuje więc również tradycyjny balsam. Reaplikację zaleca się po godzinie lub dwóch. Skład jest po prostu bajeczny!

Aqua (Water), Carapa Guaianensis Seed Oil, Glycerin, Sodium Stearoyl Lactylate, Sodium Dehydroacetate, Pelargonium Graveolens Oil* , Tocopherol, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Citronellol, Geraniol, Linalool, Citral, Limonene.




* z biologicznych kontrolowanych upraw

Drugim, zdecydowanie mocniej pachnącym produktem jest mieszanka od ZeroPick na bazie cytronelli (kocham ten zapach!) - tak naprawdę to po prostu dezodorant do ciała, który dla nas pachnie przepięknie... a dla robali jest nie do zniesienia i na tym polega jego działanie. Siła tego dezodorantu to wzbogacenie formuły w wyciąg uzyskany przez ekstrakcję organicznego olejku eterycznego z cytryny, który maskuje substancje wydzielane z organizmu człowieka, utrudniając w ten sposób lokalizację ludzkiego ciała owadom. Działa to jak naturalna tarcza ochronna ... i to nam zdecydowanie wystarcza.

Aqua, Polyglyceryl-4 Caprylate, Cymbopogon winterianus herb oil (*), Sodium Lauroyl Glutamate, Mentha Piperita Oil, Thymus Vulgaris Oil, Pelargonium graveolens flower oil, Eugenia Caryophyllis Leaf Oil, Decyl Glucoside, Diglycerin, Benzyl alcohol, Ethylhexylglycerin, Geranial (#), Neral (#), Farnesol (#), Citral (#), Geraniol (#), Eugenol (#), Citronellol (#), Limonene (#), Linalool (#).
(*) z rolnictwa ekologicznego
(#) Alergeny zawarte naturalnie w olejkach eterycznych


Ostateczną decyzję pozostawiam Wam.

 


Komentarze

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye