Peelingi Organic Shop - mój wielki, tani i bezpieczny hit.
Peelingowanie ciała to nieodłączny element każdej kąpieli w moim wydaniu - mimo tego, że produkty te zużywam hurtowo nie jestem w stanie odmówić sobie tej ogromnej przyjemności tym bardziej, że znalazłam fantastyczne rozwiązanie, które zdecydowanie nie nadszarpnie Waszej kieszeni, a przy okazji pozwoli cieszyć się ogromem możliwości. Dobry peeling do ciała w moim odczuciu powinien przede wszystkim nie zawierać parafiny oraz plastikowych drobinek i być wzbogacony jakimś składnikiem nawilżającym - tak naprawdę nie wymagam niczego więcej, ale gdy w grę wchodzą bajeczne zapachy i kolory plus niska cena jestem usatysfakcjonowana w 100%. Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o peelingach marki Organic Shop, które uzależniły mnie na tyle mocno, że w moim koszyczku zakupowym już czeka na mnie kolejnych... sześć sztuk. Dlaczego aż tak? Przekonajcie się same.
Kochaj albo...
Z marką Organic Shop miałam bardzo mieszane stosunki. Z jednej strony kompletnie nieudane odżywki do włosów i mydła z drugiej genialne peelingi i szampony do włosów, które mogłabym używać do końca świata (i jeden dzień dłużej)... generalnie - łatwo nie było. Organic Shop jest koncernem kosmetycznym przejętym przez Estonię co wpłynęło gorsząco na nią jeśli chodzi o składniki - historia marki jest bardzo podobna do Babuszki Agafii czy Planety Organica czyli kosmetyki niegdyś ukochane za bogate, naturalne składy i fajne, przyjazne ceny stały się po prostu poprawnymi produktami pod względem składników za to o jeszcze niższej cenie. Pewnie byłabym zła na taki rozwój spraw gdybym używała kosmetyków stricte do twarzy natomiast w kwestii peelingów czy szamponów nie zrobiło to dla mnie większej różnicy, więc tym bardziej ucieszyła mnie obniżka cen. Jako, że dzisiaj mowa o peelingach do ciała musicie wiedzieć, że ich składy naprawdę dobre: nie zawierają plastiku i oblepiającej parafiny, są wzbogacone masłem shea i każdy rodzaj zawiera dodatkowo jeden kluczowy składnik aktywny. Ich ceny wahają się od 9,90 zł. do 10,90 zł. za sztukę czyli 250 ml. (dostępne w nowościach Kosmetykomanii), a do wyboru mamy aż... 14 różnych wariantów zapachowych - od owocowych, przez typowo słodkie, na bardzo orzeźwiających kończąc.
Sól, cukier, stopy i ciało.
Oferta tych peelingów jest naprawdę spora - znajdziecie tutaj zarówno wersje solne jak i cukrowe przeznaczone do pielęgnacji ciała lub stóp jednak tak naprawdę nie tym drugim zagadnieniem nie przejmuję się kompletnie - peeling to peeling, a stopy to też ciało, prawda? Produkty solne w tym przypadku mają gładszą i bardziej lejącą się konstystencję oraz bardzo delikatne właściwości ścierające (uwaga by nie trzymać ich w ciepłej łazience bo sól się roztopi!) natomiast wersja z cukrem jest zbita, gęsta i naprawdę intensywnie ściera martwy naskórek. Jeżeli więc Wasza skóra jest delikatna - wybierzcie peelingi w wersji solnej natomiast jeśli podobnie jak ja lubicie czuć, że skóra jest dogłębnie oczyszczona zwróćcie uwagę na wersję cukrową.
Cud, miód... i kokosy.
Nie da się ukryć, że przy wyborze tych peelingów głównym czynnikiem determinującym zakupy są po prostu zapachy - maliny, lotos, mango, kokos, papaja lub bambus... jest tego naprawdę cały ogrom i ciężko jest się zdecydować. Niestety ... znikają jak świeże bułeczki i choć poluję na malinę i mango już ponad 2 miesiące nadal nie mogę na nie trafić. W mojej łazience obecnie królują cztery zapachy (dwóch z nich już prawie nie ma...) - lotos, który teoretycznie jest do stóp, i który pachnie jak pudełko cukierków, albo jak kto woli... wata cukrowa, perłowa róża, która ma w sobie bardzo słodkie, kobiece nuty, słodziutkie połączenie cynamonu i miodu, które dla mnie osobiście pachnie najprawdziwszym karmelem oraz całkowicie inny niż wszystkie - oliwa z oliwek z niebieską glinką o zapachu mentolu. Wszystkie bez wyjątku... są po prostu urzekające.
Uważam, że za cenę 10 zł. naprawdę nie można wymagać niczego więcej - dobry skład, ogrom możliwości do wyboru, wspaniałe zapachy i wyraźne uczucie nawilżenia po użyciu - jestem pewna, że jeśli raz spróbujecie zrozumiecie co mam na myśli :) Widziałam na wielu blogach, że dziewczyny naprawdę za nimi przepadają więc cóż... czy powinnam Wam teraz życzyć udanych zakupów? :)
Macie swoich ulubieńców w gamie peelingów? Może zechcecie się podzielić ze mną swoimi hitami? A może dacie się skusić na te peelingi? Czekam na Wasze komentarze i życzę Wam owocnego, wspaniałego tygodnia pełnego energii i motywacji.
Buziaki :)
Lotos najbardziej mnie ciekawi z Twojej gromadki, szkoda że jest do stóp - wolałabym w sumie gdyby był do ciała. Chociaż może można się pokusić i używanie go w takiej roli? :D Sama miałam wersję z algami morskimi i wodorostami - w działaniu była super, ale zapach.. nie do końca mi podpasował. Nie mniej jednak mam ochotę na inne wersje - papaja, trawa cytrynowa, bambus czy pomarańcza brzmią bardzo kusząco :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe zapachy (chciałoby się powiedzieć smaki)
OdpowiedzUsuńMusze się przyjrzeć ich ofercie.
Ja się skuszę na cukrowe, pięknie się zapowiadają :)
OdpowiedzUsuńZa taką cenę z pewnością się skuszę! :) Twoja recenzja ogromnie zachęca do zakupu :)
OdpowiedzUsuńSkusiłabym się na Lotus&Sugar :)
OdpowiedzUsuńCynamon i miód mój ukochany aromatyczny zestaw :-)
OdpowiedzUsuńsą super :) dobre i tanie :)
OdpowiedzUsuńMam dość mieszane uczucia wobec tej firmy i jak na razie skupiam się na testowaniu produktów innych firm.
OdpowiedzUsuńZaraz... to babuszka Agafia już nie jest taka fajna? :O
OdpowiedzUsuńOrganic Shop znam głównie z żeli i osobiście je uwielbiam
uwielbiam te peelingi, solnego nie lubię bo jeśli mam podrażnienia na skórze to strasznie piecze... Firma spoko, ale faktycznie jeśli chodzi o odzywki do włosów to szału nie ma!
OdpowiedzUsuńo kurczę to faktycznie super cena
OdpowiedzUsuńJak dla mnie najlepsze peelingi są własnie z Organic Shop - maja przecudowne zapachy :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ich peelingi, szczególnie mango :)
OdpowiedzUsuńMiałam maskę do włosów tej firmy i niestety nie sprawdziła się za dobrze, ale na peeling na pewno się skuszę:)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spotkałam tej marki stacjonarnie, a mam już na oku kilka ich produktów. Ceny mają świetne, a i opinie głównie pozytywne, więc trzeba wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńZ tego co kojarzę to chyba nie miałam żadnego z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńMiałam z miodem i brązowym cukrem - faktycznie genialny peeling. Teraz wpadł mi w oko ten różany...
OdpowiedzUsuńjeszcze nie malałam ale coraz wiecej osob sobie chwali
OdpowiedzUsuńJuż myślałam o nich, ale coś podejrzane mi się wydawało, że takie tanie :D Ale teraz na pewno kupię :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubieńcem jest właśnie mango i mam nadzieję, że uda Ci się go w końcu dostać :) Natomiast figowa odżywka do włosów rzeczywiście mnie nie zachwyciła, jest przeciętna.
OdpowiedzUsuńU mnie dostępne są w Tesco :)
OdpowiedzUsuńAkurat malinę i mango kupiłam kiedyś bez problemu, nie wiem, jak jest teraz ;) Niestety nie polubiłam się z wersją czekoladową, bo śmierdzi i zachowuje się jak plastik w kulkach. Zużyłam z przymusu, by się nie zmarnował, ale szczerze go nienawidziłam. Malinę puściłam w świat, podobnie pół wersji mango :P
OdpowiedzUsuńAle bym je używała. Wyglądają bardzo zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z peelingami Organic Shop zaczęła się od mango,przez przypadek,produkt był w jedynym Pretty boxie jaki kupiłam.Peelingi są super,tanie,dobrze złuszczają przylegają do skóry ale są bez mikrogranulek i parafiny. Próbowałam maliny,trawy cytrynowej,pomarańczy. Miałam też maskę do włosów i mus do ciała ,ale tu słabooo. Najbardziej pasują mi zapachy trawy cytrynowej i pomarańczy, malina taka sobie. Tak czy inaczej będę do nich wracać.
OdpowiedzUsuń