Plastikowe opakowania kosmetyków - czy mogą szkodzić? Jak je rozpoznać i klasyfikować.
Kiedy pisałam Wam o symbolach na opakowaniach kosmetyków i ich znaczeniu w praktyce bardzo ważną choć nie do końca rozwiniętą część stanowił rodzaj plastiku, z którego dane opakowanie jest wykonane. Uważam, że jest to temat o tyle istotny, że postanowiłam pociągnąć go szerzej i dziś wyjaśnić Wam jakie ma to ogromne znaczenie. Informacja o rodzaju plastiku użytego do wyprodukowania opakowania może Wam powiedzieć naprawdę wiele - informuje nie tylko o tym w jaki sposób dany kosmetyk powinien być przechowywany, ale także o tym czy może stanowić zagrożenie dla Waszego zdrowia oraz czy firma produkująca kosmetyki naturalne przykłada również wagę do ochrony środowiska - w ten sposób niejednokrotnie okazuje się, że mimo iż marce przyświecają wspaniałe idee to opakowania szkodzą środowisku i mogą stanowić zagrożenie dla użytkownika. Jak więc rozpoznawać symbole? Co oznaczają w praktyce? Zapraszam do czytania.
Gdzie szukać oznaczenia rodzaju tworzywa?
W większości przypadków na spodzie opakowania, aczkolwiek rzadziej można je spotkać obok składu i symbolu PAO - zróbmy sobie w tej chwili mały test. Weź do ręki dowolny kosmetyk zamknięty w plastikowym opakowaniu. Odwróć go do góry dnem i spójrz ile informacji znajdziesz. Obok numeru seryjnego czy oznaczenia firmy tworzącej opakowania znajdziesz wiele innych informacji. To co dzisiaj nas interesuje to symbol trzech strzałek z oznaczeniem numerycznym w środku i literowym symbolem - to właśnie ogólnoświatowy symbol informujący o rodzaju tworzywa wykorzystanego do produkcji Waszego opakowania. Razem jest ich siedem - natomiast dziś będzie nas w szczególności interesować sześć z nich.
Rodzaje tworzyw wykorzystywanych do produkcji opakowań kosmetyków.
Przejdźmy teraz po kolei przez symbole, które możecie spotkać.
PET 1 - zdecydowanie najczęściej wykorzystywany materiał i spotkacie go na większości swoich opakowań. Dlaczego niestety? W przypadku PET 1 mamy do czynienia z poli(tereftalanem) etylenu, który jest materiałem jednokrotnego użytku co oznacza, że po zużyciu danego produktu nie może być wykorzystywany ponownie. Nie to jest jednak w jego przypadku najistotniejsze - PET 1 jest materiałem, który MOŻE być skażony substancjami ksenoestrogenowymi i może mieć wpływ na nasz układ hormonalny. Co ciekawe opakowania tego typu nie mogą być wystawione na słońce - należy przechowywać je w suchych, zaciemnionych miejscach, ponieważ zagrażające zdrowiu składniki mogą wprost dostać się do kosmetyku. Zwróćcie uwagę jak wiele z Waszych kosmetyków jest w nich zamknięte - opakowania PET 1 są też jednymi z najtańszych, ale co jest bardzo niepokojące - wiele kosmetyków firm naturalnych korzysta właśnie z nich. Najbardziej znane marki stosujące te opakowania to NACOMI, Sylveco, Nuxe, Biolaven, Vita Liberata, YOPE, Dove, Balneokosmetyki.
HDPE 2 - jest uważany za jeden z najbezpieczniejszych materiałów. To inaczej polietylen o bardzo wysokiej gęstości, który pozwala na przechowywanie kosmetyku w dowolny sposób oraz wykorzystanie opakowania wielokrotnie. Przykładowa marka stosująca to tworzywo to Aussie Naobay.
PVC 3 - polichlorek winylu. Unikajcie go jak ognia! Co prawda jest spotykany dość rzadko, ale nadal można się go doszukać. Jest niebezpieczny pod względem wydzielanych toksyn - naukowcy nadal pracują nad określeniem jakie są rodzaju, ale jest to temat na tę chwilę bardzo otwarty i niezrozumiały, więc chrońcie siebie i innych przed tym tworzywem.
LDPE 4 - to bardzo podobnie jak HDPE 2 polietylen o bardzo wysokiej gęstości, który jest uważany za materiał bardzo bezpieczny choć w całej klasyfikacji umieszcza się go niżej niż wspomniany HDPE 2. Nie ma potwierdzenia naukowego co do wystawiania go w miejsca mocno nasłonecznione, aczkolwiek wiemy na pewno, że opakowania te można wykorzystywać ponownie.
PP 5 - to nasza perełka i najlepszy z możliwych materiałów jakie możecie spotkać. Jest on wykorzystywany przez marki, które biorą czynny udział w procesie ochrony środowiska, posiadają certyfikaty i tworzą kosmetyki organiczne bądź naturalne. Polipropylen służy także do produkcji opakowań i folii, w których przechowujemy żywność. Przykładem tak perfekcyjnych opakowań jest marka Santaverde i dr Irena Eris.
PS 6 - w tym zestawieniu pomijamy bo symbolizuje opakowania styropianowe.
OTHER 7 - no i tutaj robi nam się niewesoło. Opakowania z tym oznaczeniem są potencjalnie najbardziej niebezpieczne z tego względu, że w tworzywie może być WSZYSTKO - w tym także bardzo niebezpieczny dla naszego zdrowia BPA, który może uszkodzić nasz układ nerwowy i hormonalny. Bardzo niepokojącym zjawiskiem, które odkryłam podczas przygotowywania tego wpisu to najnowsza seria Carbo Detox marki Bielenda z oznaczeniem 7.
Czy musimy bać się opakowań?
Dzięki komentarzowi Agaty przy poprzednim wpisie zagłębiłam mnóstwo publikacji na temat norm, obowiązujących producentów. Musicie pamiętać, że Unia Europejska jest obszarem, w którym naprawdę ogromną wagę przykłada się do bezpieczeństwa w tej kwestii, a mnogość restrykcji jest naprawdę imponująca - więc nawet jeśli dany symbol jest dla Was niepokojący, a kosmetyk produkowany jest na terenie Unii Eurpejskiej (przykład Bielendy) to możecie być spokojniejsze bowiem jeśli opakowanie mogłoby zagrażać w jakiś sposób naszemu zdrowiu nie zostałyby dopuszczone do obiegu. Choć nadal dość kłopotliwą jest kwestią jest sposób ich przechowywania czy ponownego wykorzystania, o którym powszechnie się nie mówi. Zupełnie inaczej sytuacja ma się w Azji, a biorąc pod uwagę obecny trend dalekowschodniej pielęgnacji warto mieć na uwadze, że ich rynek jest zupełnie odrębny zarówno pod względem produkcji jak i restrykcji - miejcie to na uwadze i świadomie wybierajcie produkty pochodzące spoza obszaru UE - nigdy do końca nie sprawdzicie z czego opakowanie jest wykonane, a jeśli macie ryzykować zdrowiem to lepiej poszukać czegoś innego.
I krótkie podsumowanie...
Oczywiście nie możemy popadać w paranoje :) Przed zakupem danego kosmetyku warto jest po prostu sprawdzić z czego zostało wykonane opakowanie - o ile jest ono produkowane na terenie UE to da Wam to po prostu rzetelną informację na temat ponownego wykorzystania tudzież przechowywania, natomiast jeśli sprowadzacie kosmetyki spoza tego obszaru to już musicie być ostrożne - nigdy nie wiadomo co w trawie piszczy. Poza tym jest to taki rodzaj wiedzy, który przyda Wam się niezależnie od sytuacji - plastik jest obecny wszędzie...
Buziaki!
Szkoda, że sklepy internetowe nie podają informacji o opakowaniu. Czasami można się dopatrzyć tych oznaczeń na zdjęciach produktu.
OdpowiedzUsuńSpoko, BPA jest nawet w paragonach ;P. A tak na poważnie, to nie wiem czy pisałam, ale teraz UE nakazuje likwidację tej substancji w ogóle, więc opakowania z oznaczeniem "7" nie będą nas aż tak bardzo przerażać ;).
OdpowiedzUsuńZawsze możesz poprosić :).
OdpowiedzUsuńJa przyznaję, że przy każdym kosmetyku nie sprawdzam oznaczenia, ale zwracam uwagę jak opakowanie mi się podoba i chcę je wykorzystać ponownie. Ważny i ciekawy wpis, wszystko w jednym miejscu, więc udostępnię na pewno :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
OdpowiedzUsuńTy Agatko jesteś chodzacą kopalnią wiedzy w tej dziedzinie :) to super wiadomość!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Kochana :)) niech leci w świat :)
OdpowiedzUsuńChcąc nie chcąc, jestem w tym temacie na bieżąco ;). Poza tym BPA trafiło na listę kandydacką regulacji REACH - https://echa.europa.eu/pl/candidate-list-table, więc jeśli jakiś producent jeszcze będzie stosował tę substancję powyżej określonego progu (który jest dość niski), ma obowiązek o tym poinformować.
OdpowiedzUsuńW ogóle na to nie zwracam uwagi szczerze mówiąc. Fakt, plastik jest wszędzie. Nie wiedziałam że są takie znaczące różnice.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie zwracałam na to uwagi, ale po twoim wpisie chyba zacznę patrzeć na te oznaczenia :)
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis, nie zastanawiałam się do tej pory nad opakowaniami.
OdpowiedzUsuńNigdy nie skupiałam się na opakowaniach produktów :/ I widzę, że popełniałam błąd. Troszkę zmartwiłaś mnie z opakowaniami kosmetyków z Bielendy :(
OdpowiedzUsuńJa sprawdzam, wolę szkło lub lepszy plastik, ale nie zawsze da się to zrobić :) Gorzej jest z utylizacją, bo wiele z nas wyrzuca to do zwykłych śmieci a plastik rozkłada się latami..
OdpowiedzUsuńTy tak serio? Rozumiem ze zyjesz pod kloszem,chodzisz w masce i na co dzien nie dotykasz plastiku?
OdpowiedzUsuńCzytasz ze zrozumieniem? Tak na serio?
OdpowiedzUsuńPowiało świeżością, super wpis :D Mam wrażenie, że jeszcze nikt nie zabrał się za ten temat, a ja z ciekawości jutro posprawdzam opakowania swoich kosmetyków - może w ten sposób zapamiętam te oznaczenia :P
OdpowiedzUsuńW paranoję może nie popadnę, ale PVC 3 będę unikać. Swoją drogą jak to człowiek nie ma świadomości czym się truje...
OdpowiedzUsuńJak zawsze bardzo dobrze przygotowany pod względem merytorycznym tekst ;) Coraz częściej zwracam uwagę na rodzaj opakowań. Najbardziej jestem zawiedziona, że firmy "naturalne" takie jak Nacomi, Sylveco itd podają naturalne kosmetyki w takich słabym opakowaniach. Trochę wstyd.
OdpowiedzUsuńaż dziw bierze, że firmy potencjalnie uważane za ekologiczne staraja się przekonać nas naturalnymi składami a nie biorą pod uwagę w co to pakują, to trochę jak zapakowanie organicznego jedzenia w chamska plastikową reklamówkę
OdpowiedzUsuńNigdy nie przywiązywałam do tego wagi, teraz będę się baczniej przyglądać opakowaniom :)
OdpowiedzUsuńTeż nie zwracam na to uwagi :)
OdpowiedzUsuńNo popatrz, byłam całkiem nieświadoma, z czego te kosmetyki wyciągam. Bardzo przydatny post. Ty byś mogła napisać książkę, chętnie bym ją nabyła :)
OdpowiedzUsuńJa Sylveco i tak będę kupować.
OdpowiedzUsuńSuper, że poruszyłaś ten temat. Mi oczy otworzyła MyLovelyFuschia jakiś czas temu - zdarzało mi się przechowywać opakowania po miniaturkach (takich z Rossmanna na przykład) w celu ponownego wykorzystania na wyjazd. Zrobiłam ich przegląd, a tam PET, PET, PET... Momentalnie wszystkie puste opakowania poszły w śmietnik. Ogromnie jest mi smutno, że tyle "naturalnych" marek nie przywiązuje do tego wagi...
OdpowiedzUsuńOd twojego wpisu na temat oznaczeń na opakowaniach to patrzę prawie za każdym razem z jakiego są plastiku i niestety jest to zawsze PET1 ...:/ Ale nie popadam w paranoję, biorę, ale przechowuję w szafie :)
OdpowiedzUsuńSuper post, miło się czytało. Co prawda nie często kupując coś zerkałam na oznaczenia opakowań, ale chyba zacznę ;)
OdpowiedzUsuńJa też w sumie nie zwracam uwagi na takie kwestie, ale muszę przyznać, że to naprawdę ciekawy pomysł na artykuł na blogu :)
OdpowiedzUsuńNigdy bym o tym nie pomyślała.
OdpowiedzUsuńJa tam się nie przejmuję ;) żadne opakowanie jeszcze mi "nie zaszkodziło" :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że o tym napisałaś. Do tej pory nie zwracałam na to uwagi
OdpowiedzUsuńAbstrahując od opakowań kosmetyków, to Unia Europejska ma bardzo restrykcyjne normy w każdej dziedzinie życia. Między innymi w produkcji pożywienia, co powoduje, że nawet najtańsze jedzenie sprzedawane w Polsce jest znacznie lepsze niż w innych rejonach świata. Na to też warto zwrócić uwagę, zważywszy na kolejny trend aktualnie panujący, czyli wszystko "eko" i natural ;)
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post, znalazłam przy okazji szukania kosmetyków w eko opakowaniach :) Od razu sprawdziłam kosmetyki pod prysznicem i 2 na 5 butelek jest HDPE (petit marseillais i head&shoulders), natomiast 3 to PET, przy czym smutno mi, że jeden z tych kosmetyków to Tołpa :( Dobrze by było stworzyć gdzieś listę kosmetyków, które używają "dobrych" / "złych" opakowań. A kto mówi, że jemu nic nie szkodzi, to niech najpierw przeczyta książkę "Piersi. Historia naturalna i nienaturalna" :/ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń