Makeup Revolution All About Cream - paleta kremowych róży dla prawdziwych srok.
Cześć Kochane :)
Na początku roku kiedy tworzyłam swoją małą listę kosmetycznych pragnień jednym z tzw. "obowiązkowych" punktów były produkty marki Makeup Revolution, o których krążą już prawdziwe legendy. Cóż - kosmetyki są tanie, cieszą się naprawdę fajnymi opiniami no i przede wszystkim asortyment jest tak bogaty i tak fajnie skomponowany, że aż chciałoby się kupować i kupować... i kupować :) Pogrzebałam sobie troszkę w sieci i Waszych blogach, przeczytałam mnóstwo opinii no i w końcu postanowiłam zacząć realizować swoją listę. Kiedy myślę Makeup Revolution pierwsze co przychodzi mi do głowy to palety - ogromny wybór palet, które kuszą pięknymi kolorami, niesamowitą pigmentacją i świetnym jak na tę cenę designem. No i w końcu stało się - do swojego kosmetycznego domku przygarnęłam dwie z nich All About Cream i All About Bronze, o której napiszę Wam niebawem...
Wiecie już na pewno, że oprócz dość mocno rozwiniętej "pasji" do szminek mam jeszcze jedną - róże. Uwielbiam wszelkiej maści róże do policzków, więc nie mogłam oprzeć się pokusie wypróbowania właśnie takiej palety. Ale żeby nie było nudno i przewidywalnie postawiłam na róże w kremie - All About Cream to zestawienie, które dosłownie zabiło mnie kolorami i pigmentacją. Moje pierwsze wrażenie po otworzeniu pudełka? - O rany, ale jak to okiełznać...
Kiedy przeglądałam jej zdjęcia w sieci wiedziałam, że będę miała do czynienia z kosmetykiem nasyconym i intensywnym, ale kiedy po raz pierwszy otworzyłam kasetkę to aż oniemiałam. CO ZA KOLORY! No tak... pomyślałam, że łatwo nie będzie, a na pewno już nie subtelnie. Czy jednak da się ją opanować tak by nie zrobić sobie krzywdy i nie otrzymać na ulicy propozycji pracy w cyrku? Da się aczkolwiek tutaj przyda się nasza wrodzona, kobieca delikatność. Z tymi kolorami i z tą formułą trzeba obchodzić się jak z dzieckiem. Ostrożnie i z wyczuciem. W innym przypadku wakat w cyrku gwarantowany.
Dla mnie bardzo dużym plusem tego produktu jest fakt, że za cenę 23,22 zł (do kupienia w Perfumesco ) otrzymujemy aż osiem różnych kolorów o ogromnej i bardzo intensywnej pigmentacji a do tego zamkniętych w naprawdę solidnie i ładnie wykonanej kasetce. Same przyznajcie, że wcale nie wygląda to tanio i tandetnie jak to niektórzy lubią stwierdzić zanim jeszcze dotkną. Osobiście podoba mi się to opakowanie - zawiera lusterko, jest zamykane na porządny zatrzask, jest grube i z pewnością nie rozleci się po czasie. No za cenę 23 zł ciężko byłoby wymagać więcej.
Róże w kremie to dość niestandardowe rozwiązanie jeśli chodzi o tego typu kosmetyki. Jesteśmy raczej przyzwyczajone do prasowanych, pudrowych no w skrajnych przypadkach sypkich formuł a w naszych drogeriach ciężko jest znaleźć coś innego - stąd też moja ogromna ciekawość. Róże w kremie możemy aplikować palcami, choć ja jestem ogólnym przeciwnikiem rąk jako narzędzi do makijażu więc posiłkuję się pędzlem typu skunks, który idealnie rozciera i wtapia ten produkt w skórę. Dużym plusem takiego rozwiązania jest fakt, że utrwalone pudrem będą utrzymywały się znacznie dłużej niż tradycyjne róże no i ... możemy je wykorzystać także jako pomadki :)
W naszej palecie znajdziecie osiem różnych kolorów - od jaskrawych róży, po korale i pomarańcze. Wybór jest ogromny, ale wszystkie te barwy mogą znaleźć zastosowanie wyłącznie w kufrze wizażysty - nie jestem pewna czy któraś z nas chciałaby na co dzień biegać w tych dwóch skrajnie różowych kolorach, które zobaczycie poniżej - mam do nich duże zastrzeżenia no i w moim przypadku są one nie do użytku ani na ustach ani na policzkach. Niemniej jednak i tak uważam, że za 23 zł sześć pozostałych kolorów to bardzo dużo - poza tym każdy gust jest inny, prawda?
Górny rząd w palecie tworzą (od lewej) żywy brunatny odcień cegły (jest przepiękny!), mocno dziewczęcy, cukierkowy róż, nieco delikatniejsza odsłona pierwszego różu pozostającego nadal w tonacji brunatnej oraz prześliczny różowy koral. Pierwszy i trzeci odcień ogromnie mnie przekonują - dają na buzi eleganckie i niecodzienne połączenie - idealne na wieczór.
Dolny rząd z kolei (także od lewej) to żywy odcień arbuza, neonowy róż, nieco cieplejsza wersja tego samego neonu oraz koralowy pomarańcz (mój faworyt). Tak jak wspomniałam Wam wyżej dwa różowe odcienie z tego zestawienia dla mnie są kompletnie bezużyteczne - nie wiem czy wynika to z koloru mojej cery czy też włosów, ale czuję się w nich źle i nawet gdy próbuję wykorzystać je na ustach to i tak wygląda to bardziej niż słabo. Ostatni kolor to zdecydowanie najpiękniejszy w moim odczuciu róż - absolutnie wyjątkowy i niespotykany a z moimi włosami i ciemnymi oczami komponuje się fantastycznie.
Jestem ogromnie zaskoczona tą paletą - powiem Wam szczerze, że nie pokładałam w niej wielkich nadziei, a jednak potwierdziły się opinie z zewnątrz - marce Makeup Revolution zdecydowanie warto dać szansę. Nie obciąża portfela, pieści srocze zmysły no i daje setki różnych możliwości. Róże te same w sobie nie utrzymują się zbyt długo, ale "zagruntowane" (nienawidzę tego słowa) pudrem spokojnie przetrwają niejedną imprezę czy spotkanie.
Dajcie znać jak Wam się podoba :)
Buziaki !
Chyba muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) przy tej cenie to już w ogóle super sprawa :)
UsuńKoral z górnego rzędu chyba najbardziej przypadł mi do gustu ;3
OdpowiedzUsuńJest śliczny, choć mnie ciągnie najbardziej do tych nieoczywistych kolorów :)
UsuńTa paleta prezentuje się cudownie! <3
OdpowiedzUsuńNo niezły z niej cudak trzeba przyznać :)
UsuńJak już Ci wspominałam nie zdecydowałabym się na ta paletkę, choć wygląda całkiem fajnie ;) mam jednak róże serduszka i paletkę z bronzerami do jasnej karnacji i spisują się super ;) oczywiście jestem też szczęśliwą posiadaczką dwóch czekolad, co oczywiście nie powstrzymuje mnie przed jedzeniem słodyczy ! :D
OdpowiedzUsuńOoooooooo ja musze się skusić na czekoladki! Chociaż od prawdziwych nie ma siły żeby cokolwiek mnie odwiodło :D
Usuńwow paletka wygląda super i ten wybór kolorów za taką cenę :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ta cena jest najlepsza :)
UsuńHahaha, zawsze jak słyszę lub czytam "pędzel skunks" to się śmieję w głos. :D Przesłodka nazwa. :D
OdpowiedzUsuńChoruję na takie paletki od dawna. <3 Muszę ją mieć! :D Obawiam się tylko zapychania, ale na co dzień, kiedy nie mam podkładu, fajnie się uciapać takim kremowym różem. :)
Skunksik :D mam jeden trochę wybiedzony, ale do takich róży jak znalazł :)
UsuńTrzebaby dokładnie zerknąć do składu, ale od święta raczej nie powinny zrobić krzywdę :) zresztą za tę cenę to nawet fajnie się z nimi bawić :)
Nie jestem sroką ale przyznam się że ta paletka wpadła mi w oko ;)
OdpowiedzUsuńI tu Cię mam! :)
Usuńohoho, moja wrodzona, kobieca delikatność sprawiłaby, że chodziłabym niczym matrioszka :D dla mnie Well Dressed jest widoczny i myślę, że gdybym się przyłożyła, to zrobiłabym sobie nim krzywdę :D
OdpowiedzUsuńniemniej jednak paleta, jak i Twoje zdjęcia są mega! :) szczególnie przypadł mi do gustu czwarty kolor z pierwszego zestawienia swatchy :))
Hahha uśmiałam się :)) swoją drogą... Well dressed jest przepiękny :)
UsuńPaleta jest piękna - przepełniona różem, intensywne odcienie :D. U kogoś takie kolory lubię, u siebie już trochę mniej.
OdpowiedzUsuńA na ustach? :)
Usuńja mam od nich paletkę do konturowania i rozświetlania i jestem z niej bardzo zadowolona. Pewnie w przyszłości jeszcze na niejedną się skuszę :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-oczarowana.pl
Ooo właśnie zastanawiałam się nad tą paleta do konturowania...
UsuńBardzo kusi mnie ta paletka :) ale chyba najpierw pomysle nad paleta rozy ale w tej tradycyjnej formule :)
OdpowiedzUsuńA to wybór też jest przeogromny :)
Usuńpatrzę na nią i się boję... połowy kolorów bym raczej na pewno nie używała, a z drugą połową pewnie wakat w cyrku miałabym gwarantowany :D
OdpowiedzUsuńHAHAHAH ja też się Bałam! Jak pierwszy raz otworzyłam to pomyślałam nie no... Będzie cyrk :) ale na szczęście z pewnym wyczuciem jest dobrze :)
UsuńHmmm, ja nie mam dobrych wspomnień z różami w płynie czy też w kremie :D Zawsze nakładałam ich za dużo i kończyło się to tym efektem cyrkowym, o którym wspominasz :D
OdpowiedzUsuńA paluszkami próbowałas? Może zły pędzel? :)
UsuńRównież wolę te bardziej "pomarańczowe" róże ;)
OdpowiedzUsuńPomarańcze najpiękniejsze :)
UsuńPewnie nakładałabym je na usta. Ciekawe jakby wyglądały na mnie te kolory o których piszesz :)
OdpowiedzUsuńNa ustach wyglądają cudnie :) jak mocno napigmentowane błyszczyki :)
UsuńJa nadal róży w kremie się trochę obawiam, ale MUR uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńAch tam! Byłoby Ci pięknie!
UsuńAle mocne kolory! Już widzę u siebie efekt klauna ;D Dla mnie zdecydowanie wygrywają te delikatne, którymi nie zrobię sobie krzywdy ; )
OdpowiedzUsuńFantastyczne kolory, jednak ja za różami nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńAh te neonowe róże <3
OdpowiedzUsuńwygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńPaleta wyglada genialnie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie mogłam się przekonać do róży kremowych, ale mam za to taką paletę od MUR w wersji brzoskwiniowej i ją uwielbiam :).
OdpowiedzUsuńFajna paleta, ja jednak bym tego nie zużyła, a po czasie się znudziła ;)
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej przekonuję się do tej firmy :) fakt maja dosc przyjemne ceny :) mnie kusi taka ale pudrowa z rozświetlaczami, moze kiedys sie skusze :)
OdpowiedzUsuńMi już od dawna podobają się palety róży z MR, z resztą jak wiele innych ich kosmetyków :) Kolorki są świetne, jednak wolę bardziej brzoskwiniowe odcienie, przez co nie wszystkie z nich by się u mnie sprawdziły. Z resztą jakoś nie mogę się przekonać do kremowych róży, jestem wierna wersjom pudrowym ;)
OdpowiedzUsuńehhh... bo Dziewczyny kochają róz :D
OdpowiedzUsuńMam całą kosmetyczkę róży, a nigdy nie miałam różu kremowego! :)
OdpowiedzUsuńjakie piękne odcienie!!:)
OdpowiedzUsuńNo, no kolorystyka paletki mocna, ale pewnie coś bym dla siebie wybrała. Jestem obecnie z UK i mimo, że w mieście w którym jestem jest Superdrug i kosmetyki MUR to tej paletki nie widziałam. Ale szafę mają mała, więc zapewne nie ma wszystkiego. Jak tylko będę miała okazję w jakimś innym mieście to obczaję sobie tester. :)
OdpowiedzUsuńPaletka prezentuje się bardzo ładnie, ale ja nie przepadam za różami w kremie. Miałam kiedyś taki jeden i kompletnie nie potrafiłam się z nim obejść, więc to produkt raczej nie dla mnie. Za to z niecierpliwością czekam na recenzję All About Bronze, bo na to mam wielką ochotę ;)
OdpowiedzUsuńCudownie prezentuje się paletka i jej cena również świetna. Ciekawa recenzja, coś czuje że szykuje się nowy zakup :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Kolory wow! Bardzo intensywne. Wydaje mi się jednak, że nawet za dwa fajne róże 23 zł to i tak mało :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam nic tej marki i sukscesywnie się trzymam od niej z dala ;D tu mi się podoba jeden odcień ;)
OdpowiedzUsuńŚliczne sa te kolorki! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
> http://w-pogoni-za-idealem.blogspot.com/ <
Ulala, jest moc! Ale bym sobie krzywdy narobiła ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Revolution ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że waham się nad opcją kremową, wszystkie kolory znalazłyby u mnie zastosowanie, a jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jakością różów prasowanych - są bardzo mocno napigmentowane, świetnie się rozcierają i przy tym to jedne z najtrwalszych różów w mojej kolekcji. Mam już 3 paletki MUR i chyba skuszę się na czwartą, choć obawiam się, że na mojej skórze będą znikać błyskawicznie, tworząc zacieki, co ma miejsce w wielu formułach kremowych :(
OdpowiedzUsuńŚlicznie to wygląda, ale szczerze mówiąc chyba żadna z nas nie wykorzystywałaby, przynajmniej na sobie, wszystkich, tak różnych kolorów.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta paletka ma zbyt wiele czerwonych różów, więc raczej się na nie skuszę... Czekam na recenzje All about bronze !
OdpowiedzUsuńFajna paletka, aczkolwiek wolałabym jednak pudrowe produkty ;)
OdpowiedzUsuńDwa kolorki wpadły mi w oko :)
OdpowiedzUsuńJestem posiadaczką tej palety i jestem w niej ZAKOCHANA :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
FUBSTER Cosmetics
Uwielbiam kosmetyki firmy Makeup Revolution :) Mam ich paletę 8 wypiekanych róży między innymi i sprawdza się rewelacyjnie :) Ta Twoja tez jest piękna, ale produkty kremowe to raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń