Olej z dzikiej róży w pielęgnacji twarzy. Sukin ROSEHIP.

 

Jednym ze składników aktywnych, które kocham, a który jednocześnie uważam za bardzo niedoceniany przez kobiety jest olej z dzikiej róży. Za moment na podstawie badań naukowych postaram się Was przekonać, że warto jest poszukiwać go w swoich kosmetykach, a przy okazji pokażę Wam całą serię cudaków, które warto znać i które realnie oddały prym właśnie olejowi z dzikiej róży. Za co kocham ten składnik i dlaczego naukowcy uważają go za jeden z najlepszych i najbardziej efektywnych darów natury? Przekonajcie się same i poznajcie serię różaną marki SUKIN!





Jak działa olej z dzikiej róży? (Rosa Canina Fruit Oil)

Naukowcy zgodnie twierdzą, że olej z róży jest jednym z najbardziej wartościowych olejów na świecie i nie ma sobie równych jeśli chodzi o poziom odżywiania skóry w tak intensywny i wielowymiarowy sposób. Olej ten charakteryzuje się tym, że dostarcza skórze ogromnej dawki nawilżenia - jest bardzo bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe, antyoksydanty, sterole roślinne, witaminy i minerały. Zawiera w sobie ogromne dawki witaminy C, a przy tym wpływa na syntezę kolagenu w skórze, poprawia jej jędrność i napięcie. Oprócz witaminy C znajdziemy w nim także pokaźną dawkę witamin z grupy B, które regulują skórę i usprawniają naturalne procesy biologiczne. Oprócz tego zawiera także pochodną retinolu (witaminy A), która oddziałuje na odnawianie i regenerację skóry. Osobiście uważam, że jest to mocno niedoceniany składnik w pielęgnacji i zbyt rzadko korzysta się z jego dobrodziejstw. Seria SUKIN, o której Wam opowiem w dzisiejszym wpisie postanowiła jednak poświęcić właśnie olejowi z dzikiej róży najwięcej uwagi i chwała jej za to.

SUKIN ROSEHIP - dla kogo?

Przede wszystkim dla skór suchych, które wyraźnie odczuwają brak nawilżenia czy nawodnienia skóry. Linia ROSE HIP ukierunkowana jest na cery dojrzałe, wymagające dogłębnego odżywienia, a także dla osób, które prewencyjnie chcą zadbać o swoje zmarszczki. Dzięki połączeniu właściwości oleju z dzikiej róży, a także składników takich jak śliwka Kakadu, ekstrakt z granatu czy witaminy C jest odpowiednia dla kobiet zmagających się z szarym kolorytem, zmęczeniem i brakiem rozświetlenia. Tak naprawdę sprawdzą się w przypadku większości cer z wyłączeniem problematycznych i trądzikowych, którym dedykowana jest seria Blemish lub Oil Balancing.

Warto zaznaczyć, że w skład tej serii wchodzi aż sześć osobnych produktów pielęgnacyjnych: dwa kremy, peeling do twarzy, żel do mycia, czyściutki olej z dzikiej róży chillijskiej i maseczka. Oczywiście nie mam tu dla Was wszystkich, ale co nieco za momencik Wam opowiem na podstawie tego, na co sama się skusiłam.



Nourishing Cream Cleanser - nawilżający żel do mycia twarzy Sukin ROSEHIP

Cena: 80,99 zł za 125 ml

Już na początku muszę zaznaczyć, że w przypadku tego kosmetyku określenie "żel" jest kompletnie nieadekwatne, ponieważ po wyciśnięciu go z pompki otrzymujecie puszysty i gęsty krem myjący. Produkt przeznaczony jest do codziennego oczyszczania skór wrażliwych, suchych, a także tłustych, ponieważ formuła została opracowana tak, by zminimalizować ryzyko naruszania bariery hydrolipidowej. Muszę Wam powiedzieć, że już pierwsze jego użycie zrobiło na mnie wrażenie - krem o leciutkim zapachu sunie po skórze zupełnie nie jak produkt myjący, otula ją i realnie sprawia, że już na tym etapie jest nawilżona. Po zmyciu skóra jest mięciutka i przygotowana na dalsze kroki. Nie pokusiłabym się o zmywanie nim makijażu, ponieważ wydaje mi się to produkt zbyt lekki, ale w kwestii mycia sprawdza się rewelacyjnie i sięga się po niego z przyjemnością. Warto zwrócić uwagę również na mieszankę składników aktywnych - oczywiście oprócz dzikiej róży, która jest charakterystyczna dla tej serii nasz krem myjący zawiera ekstrakt z owoców sandałowca, Quandong, oraz odżywkę z bogatym masłem Shea, olejem z wiesiołka i olejem Camellia, które odświeżają, nawilżają i odmładzają zmęczoną skórę, więc dla mnie po prostu bajkowo! 



Skład: Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Cetyl Alcohol, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rosehip), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Santalum Acuminatum Fruit Extract (Quandong), Borago Officinalis Seed Oil (Borage), Camellia Oleifera Seed Oil, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Tocopherol (Vitamin E), Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Vanillin, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Limonene*, Linalool*




Antyoksydacja i wzmocnienie z kremami Sukin ROSEHIP


Cena kremu na noc: 118,99 zł za 120 ml

Już na samym wstępie warto zaznaczyć, że wszystkie kremy wyróżnia cecha pojemności, a właściwie ich stosunku do ceny. Zwróćcie uwagę, że przeważnie krem, który kupujemy ma pojemność 50 ml, natomiast w przypadku marki SUKIN zawsze jest to aż 120 ml, czyli dwa i pół kremu w jednej cenie - gdyby ich cenę podzielić tym sposobem to zauważycie, że wychodzi to naprawdę korzystnie. Oczywiście nie każdemu odpowiada aż taka ilość, natomiast ja nie mam nic przeciwko jeśli realnie produkt spełnia moje oczekiwanie. Jedyny minus takiego rozwiązania to fakt, że należy je zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia a to oznacza, że nie należy go sobie żałować żeby się w PAO zwyczajnie wyrobić.

W serii ROSEHIP znajdziecie dwa rozwiązania:

- krem na dzień o działaniu antyoksydacyjnym, w którym wykorzystane zostały ekstrakty z owoców, które hamują powstawanie wolnych rodników w naskórku, przez co przeciwdziałają procesowi utleniania. Prym wiedzie tu oczywiście olej z dzikiej róży w towarzystwie aloesu, oleju sezamowego, ekstrakt z granatu i śliwki Kakadu, a także olej jojoba. Warto jednak zwrócić uwagę, że w składzie kremu znajduje się masło kakaowe, które ma bardzo wysoki potencjał komedogenny - fakt ten sprawia, że nie polecałabym tego kremu osobom z problemem trądziku czy po prostu cerom mieszanym, raczej stawiam w jego przypadku na skóry suche i dojrzałe, którym nie straszne tego typu składniki

Skład: Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Cetyl Alcohol, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rose Hip), Persea Gratissima (Avocado) Oil, Punica Granatum Seed Extract (Pomegranate), Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract (Kakadu Plum), Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Tocopherol (Vitamin E), Vanillin, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Linalool*, Limonene*




- krem na noc o działaniu wzmacniającym barierę skórną, gdzie głównymi składnikami aktywnymi są: olej z dzikiej róży, olej sezamowy, śliwka Kakadu, granat, ekstrakt z sandałowca i duże ilości witaminy E. Jego zadaniem jest wzmocnienie skóry przy jednoczesnym długotrwałym nawilżeniu i rozświetleniu. To rozwiązanie dedykowane jest przede wszystkim skórom szarym, zmęczonym i dojrzałym. Co ciekawe skład kremu na noc zdecydowanie bardziej podoba mi się niż rozwiązanie na dzień - przepiękna kompozycja olejów i fakt, że nie ma tu masła kakaowego czy innych mocno zapychających składników sprawia, że to właśnie ten krem jest moim numerem jeden z tej serii.

Skład: Water (Aqua), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Ceteareth-20, Rosa Canina Fruit Oil (Rosehip), Tocopherol (Vitamin E), Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract (Kakadu Plum), Pleiogynium Timoriense Fruit Extract (Burdekin Plum), Podocarpus Elatus Fruit Extract (Illawarra Plum), Santalum Acuminatum Fruit Extract (Quandong), Borago Officinalis Seed Oil (Borage), Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Camellia Oleifera Seed Oil, Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Vanillin, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Limonene*, Linalool*.




Rich Moisture Facial Masque, czyli dogłębne nawilżenie raz w tygodniu


Na sam koniec zostawiłam sobie produkt, który naprawdę uwielbiam. Ogólnie w rozrachunku marki SUKIN (a przerobiłam większą część asortymentu) uważam, że maski do twarzy to zdecydowanie najlepsza gama produktów, która wyszła spod ich skrzydeł. Kocham je za gęste, treściwe i naprawdę skuteczne rozwiązania (nie wiem ile masek SUPERGREENS zużyłam), po które sięga się z wielką przyjemnością. Maski Sukin realnie wykonują robotę na naszej skórze i niezależnie od rodzaju, naprawdę czuć moc! Nie inaczej jest w przypadku uzupełniającej serię ROSEHIP maski o działaniu silnie nawilżającym, która została skomponowana na bazie ekstraktu z róży, śliwek kakadu i quandong'u, dzięki czemu nawilża skórę nawet niezwykle przesuszoną. Maska zawiera wysoką koncentrację witaminy E, aloesu i granatu, które odżywiają i przywracają witalność skórze. Ma boską kremową i mega intensywną konsystencje i daje takiego kopniaka skórze, że jej używanie to czysta przyjemność. Musicie koniecznie spróbować tych produktów! 



Skład: Skład: Water (Aqua), Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Glycerin, Coco-Caprylate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Rosa Canina Fruit Oil (Rosehip), Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract (Kakadu Plum), Santalum Acuminatum Fruit Extract (Quandong), Punica Granatum Fruit Extract (Pomegranate), Camellia Oleifera Seed Oil, Tocopherol (Vitamin E), Citrus Tangerina (Tangerine) Peel Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Vanillin, Xanthan Gum, Cetearyl Glucoside, Sodium Stearoyl Glutamate, Lactic Acid, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Limonene*, Linalool*.

Pamiętajcie, że mój blog jest zaprzyjaźniony ze sklepem Ekodrogeria już od lat ... i z tego powodu na stałe i bez żadnych ograniczeń mam dla Was kod rabatowy na zakupy (niezależnie od marki) w wysokości 10% na hasło: RabatJustyny 

 






Komentarze

instagram @hushaaabye

Copyright © Hushaaabye