Bielenda BOTANIC SPA RITUALS - kosmetyki drogeryjne z naturalnymi składami.
W dniu swoich urodzin postanowiłam wrócić na blog i napisać coś wyjątkowego - długo nawet nie musiałam się zastanawiać cóż to będzie bo ... o tym, że marka Bielenda uwielbia zaskakiwać wiemy już doskonale - ogrom nowości, które pojawiają się na półkach przyprawia o zawrót głowy, ale to co tym razem się wydarzyło przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Cichutko, bez wielkiego echa pojawiła się ona... botaniczna seria SPA RITUALS, która w kilka dni stała się jedną z najbardziej chodliwych i pożądanych linii kosmetycznych w drogeriach, a to wszystko za sprawą... doskonałych, naturalnych składów! Kto by pomyślał, że Bielenda stworzy coś tak dobrego - naprawdę... to pierwsza drogeryjna linia, którą bez obaw można kupować w ciemno. Dziś chciałabym pokazać Wam kilka produktów z tej serii, którym zamierzam się przyjrzeć bliżej - jestem ich niesamowicie ciekawa, dlatego od dziś zabieram się za testy - sprawdźmy jednak cóż tym razem przygotowała dla nas Bielenda i czego możemy spodziewać się po serii BOTANIC SPA RITUALS.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS - OLEJEK DO CIAŁA OSTROPEST + SZAŁWIA LEKARSKA.
Skryty w przepięknym, maleńkim opakowaniu olejek ma właściwości nawilżające i odżywcze, a jego głównym zadaniem jest przywrócenie właściwej kondycji skóry. Głównymi składnikami aktywnymi jest tu emolient z ostropestu, który zmiękcza skórę oraz ekstrakt z szałwii lekarskiej o właściwościach odżywczych i antybakteryjnych. Przyznam szczerze, że moja ciekawość wzięła górę i postanowiłam użyć go od razu - pierwsze co zauważyłam to cudowna, sucha konsystencja, która wchłania się dosłownie w kilka sekund... no i ten zapach! O rany jak ten cudak pachnie - bardzo kobieco, słodko, ale jednocześnie świeżo - absolutnie nie doszukałybyście się w nim typowych nut ziołowych. Jeśli chodzi o analizę składu to na pierwszym miejscu mamy tutaj olej awokado, następnie stearynian etyloheksylu (pochodzenia roślinnego), emolient z ostropestu, olej ze słodkich migdałów, olej z orzechów macadamia, olej ryżowy oraz wspomniany ekstrakt z szałwii - na końcu kilka związków zapachowych takich jak geraniol czy limonene choć jest tu także typowy składnik Fragnance, który mi absolutnie nie przeszkadza. Zapowiada się fantastycznie! :)
Cena: 29,99 zł./ 75 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS - MLECZKO DO CIAŁA OSTROPEST I SZAŁIA LEKARSKA.
Kolejny produkt do pielęgnacji ciała tym razem w naprawdę dużej wersji pojemnościowej (aż 400 ml) to mleczko do ciała o dokładnie takiej samej nucie zapachowej co olejek - dobrałam się do niego równie szybko jak do olejku i po raz kolejny mam ochotę powiedzieć - chcę więcej! Pomijając już te naprawdę niesamowite doznania zapachowe i w przypadku tego produktu mamy do czynienia z bardzo lekką, przyjemną i idealną na lato konsystencją - mleczko wchłania się w kilka sekund i pozostawia po sobie jedynie przyjemny, wygładzający film. Jeśli chodzi o skład bazą mleczka jest woda, sorbitol, emolient z ostropestu, gliceryna, ekstrakt z szałwii, masło shea, stearynian etyloheksylu (pochodzenia roślinnego), olej ze słodkich migdałów, alkohol cetearylowy i tak dalej - skład jest dość długi pełen emolientów i substancji nawilżających, a jego końcówkę stanowią składniki zapachowe tak jak w przypadku olejku.
Cena : 27,99 zł./ 400 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS MASŁO DO CIAŁA OSTROPEST I SZAŁWIA LEKARSKA
Ostatni i trzeci z produktów do pielęgnacji ciała to masło o kremowej i aksamitnej konsystencji i tej samej nucie zapachowej co poprzednia dwójka (dopieszczenie do granic możliwości!). Jak na masło przystało będzie to produkt o bogatszej konsystencji ukierunkowanej bardziej na pielęgnacje na okres jesienno-zimowy. Tutaj w składzie tak naprawdę niewiele się różni poza kolejnością poszczególnych składników - zaczynamy od wody, masła shea, emolientu z ostropestu i wspomnianych wcześniej olejków - właściwie w odniesieniu do dwóch poprzedników nie znajdziemy tu nic nowego oprócz zmiany w kolejności danych substancji. Od Was więc zależy na co finalnie się zdecydujecie - formułę olejową, bardziej emolientową czy tą opartą na maśle shea - niemniej jednak cała trójka w ogólnym ujęciu składowym wypada naprawdę super.
Cena: 23,99 zł./ 250 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS KREMOWY OLEJEK DO MYCIA TWARZY OLEJEK Z PESTEK MALIN I MELISA
Oooo i to jest coś co mnie niesamowicie nurtuje - kremowy olejek do mycia twarzy... hmmmm czyż nie brzmi to po prostu pysznie? Jego zadaniem jest oczywiście oczyszczenie naszej skóry oraz przywrócenie jej dobrej kondycji - producent zapewnia nas, że jest odpowiedni do każdego typu cery, ale ze szczególnym uwzględnieniem skór suchych, wrażliwych i z niedoskonałościami. Dwa kluczowe składniki aktywne to olej z pestek malin o właściwościach silnie antyoksydacyjnych oraz wyciąg z melisy, który działa antybakteryjnie i przeciwzapalnie. Bardzo, ale to bardzo intryguje mnie jego konsystencja, ale póki co będzie czekał w kolejce i na pewno dam Wam znać jak się finalnie sprawdzi. Pod kątem INCI wypada naprawdę świetnie - mamy tu na pierwszym miejscu wspomniany emolient z ostropestu, wodę, betainę, glicerynę, stearynian sorbitanu (bezpieczny emulgator), a także olej z nasion malin, olej kokosowy, olej awokado, ekstrakt z melisy oraz pantenol. Na końcu znajdziemy śladowe ilości alkoholu benzylowego oraz substancje zapachową.
Cena: 29,99 zł. / 140 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS HYDROLAT OLEJ Z PESTEK MALIN I MELISA
Kolejny produkt z gamy pielęgnacyjnej do twarzy oraz linii malinowo-melisowej to mój ukochany rodzaj kosmetyku czyli hydrolat - producent nazywa go inaczej tonizującą wodą roślinną i przyznam szczerze, że strasznie podoba mi się to drugie określenie. Zadaniem hydrolatu jest przywrócenie skórze odpowiedniego poziomu po oczyszczaniu i przygotowanie jej do wchłaniania skadników aktywnych z kolejnych kosmetyków - można by rzec, że jest swego rodzaju tonikiem o nieco bardziej specyficznym i intensywnym działaniu. Nasz hydrolat bazuje oczywiście na oleju z pestek malin i melisie, ale w składzie doszukałam się także soli sodowej kwasu mlekowego (super składnik nawilżający), wody z pomarańczy, ekstraktu z róży damasceńskiej, pantenolu, allantoiny oraz ekstraktu z aceroli. Skład jak dla mnie mistrzowski i życzyłabym sobie tego produktu w formie mgiełki - to byłby mój letni hit do torebki, ale myślę, że i taka forma będzie dla mojej skóry naprawdę świetna - zaczynam testowanie już dzisiaj!
Cena: 19,99 zł./ 200 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUAL OLEJEK DO TWARZY OLEJEK Z PESTEK MALIN I MELISA
To urzekające maleństwo rozkochało mnie swoim wyglądem od pierwszego wejrzenia - wygląda jak maleńki, naturalny skarb, w którym skrywa się dobroczynne cudo - ta szklana buteleczka z pipetką zawiera w sobie jedynie 15 ml olejku o właściwościach głęboko nawilżających, łagodzących i kojących - jestem bardzo ciekawa jak będzie zachowywać się na skórze bo mam zamiar sprawdzić go w letniej pielęgnacji wieczornej kiedy wymęczona całym dniem skóra potrzebuje solidnej dawki odżywienia. Co jednak ciekawe - bazą kosmetyku jest olej ryżowy o bardzo wysokim nasyceniu kwasów tłuszczowych z gamy NNKT. Dalej w składzie mamy olej z orzechów macadamia, olej z awokado, olej ze słodkich migdałów, a dopiero pod koniec olej z pestek malin i ekstrakt z melisy - jak dla mnie mieszanka baaaaardzo intrygująca, ale myślę, że też jednocześnie dość mocno obciążająca skórę, więc chyba pokuszę się o używanie go co drugi dzień. Cóż nam z tego wyjdzie - zobaczymy :)
Cena: 29, 99 zł. / 15 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS SERUM NAWILŻAJĄCE OLEJ Z PESTEK MALIN I MELISA.
Pozostając w temacie maluchów przechodzimy do kolejnego - serum nawilżającego również o pojemności 15 ml jednak już nie podawanej nam w formie lejącej z pipetką, a w buteleczce z wygodnym i higienicznym dozownikiem. Zadaniem serum jest oczywiście silne nawilżenie, ale także łagodzenie stanów zapalnych skóry - wysoko w składzie zaraz po wodzie, sorbitolu i glicerynie występuje pantenol oraz wspomniana wcześniej sól sodowa kwasu mlekowego, która jest składnikiem występującym bardzo często w kosmetykach dla alergików i osób z cerami nadreaktywnymi. Zaraz po tym mamy ekstrakt z róży damasceńskiej, ekstrakt z melisy, olej z pestek malin, ale także kwas hialuronowy oraz śladowe ilości kwasu migdałowego. Obecnie moja skóra jest w dość kiepskiej formie i potrzebuje zastrzyku łagodzącego więc nie omieszkam sięgnąć właśnie po to serum kiedy skończy mi się moje obecne.
Cena 29,99 zł. / 15 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS KREM NAWILŻAJĄCY OLEJ Z PESTEK MALIN I MELISA.
Dobrze... urzekają mnie te słoiki. Naprawdę - są ciężkie, masywne, wykonane naprawdę pięknie i szczerze mówiąc, wyglądają po prostu drogo. To tak a pro po ostatniej dwójki produktów, które chciałam Wam pokazać. Krem nawilżający - absolutna podstawa pielęgnacji ma mieć lekką, nietłustą konsystencję i działać oczywiście odżywczo na skórę, a przy tym wykazywać działanie antybakteryjne, antyoksydacyjne i przeciwbakteryjne. Co ciekawe - jest przeznaczony zarówno do stosowania na dzień i na noc - wnioskuję więc, że będzie miał on dość bogatą formułę. Jestem przeogromnie ciekawa jak pachnie... jeżeli te wiodące maliny będą wyczuwalne w tej serii jestem już zakochana. Abstahując jednak od doznań estetyczno zapachowych skupmy się na składzie. Początek to woda i emolient z ostropestu, następnie olej kokosowy (uwaga osoby ze skłonnością do zapychania), masło shea, olej awokado. Zaraz po nich kilka emolientów i znów... olej z szałwii, ekstrakt z kurkumy, olej roślinny oraz skrobia kukurydziana - na końcu tradycyjnie substancje zapachowe i śladowe ilości alkoholu benzylowego. Wnioskuję, że będzie to naprawdę intensywnie działający kosmetyk.
Cena: 27,99 zł./ 50 ml.
BIELENDA BOTANIC SPA RITUALS MASECZKA NAWILŻAJĄCA OLEJ Z PESTEK MALIN I MELISA
I to jest jest doskonała odpowiedź na panujący w drogeriach deficyt - znalezienie maseczki o dobrym i naturalnym składzie graniczy niemalże z cudem - szukałam, wiem, jest w tej kwestii naprawdę źle. A tutaj nasza Bielenda oferuje nam cudaka zamkniętego w równie pięknym jak krem opakowaniu, którego należy stosować od 2 do 3 razy w tygodniu czyli mniej więcej co dwa dni. Słoiczek 50 ml ma wystarczyć nam dokładnie na 12 aplikacji, więc stosunkowo niewiele, ale cena w stosunku do pojemności jest naprawdę korzystna. Maska ma za zadanie dać nawilżający zastrzyk naszej skórze dzięki masełku shea już na drugim miejscu. Zaraz po nim występuje puder z żurawiny wielkoowocowej (przyznam szczerze, pierwszy raz widzę ten składnik) o właściwościach nawilżających, kaolin, emolienty, olej z awokado, olej z pestek malin, ekstrakt z melisy, puder z granatu i na końcu składniki zapachowe. Jestem baaaardzo, ale to bardzo zadowolona, że w drogeriach wreszcie pojawił się tego typu produkt - jeżeli sprawdzi się dobrze czuję, że będzie stałym bywalcem w moim domu.
Cena: 23,99 zł. / 50 ml.
Ufff... chciałoby się powiedzieć, prawda? Ale nie nie - to absolutnie nie jest koniec nowości z seri Botanic Spa Rituals. W drogeriach znajdziecie także linię z opuncją figową i aloesem (musi być moja!), a także z lnem i kurkumą - każda z nich odpowiada na inne potrzeby skóry i każda jest równie bogata jak Państwo powyżej. Cóż mogę powiedzieć więcej - jestem zachwycona rozwojem marki Bielenda i zaciskam kciuki żeby szli dokładnie w takim kierunku. Wyczuwam naprawdę ogromny hit na drogeryjnym rynku i z przyjemnością będę obserwować jak sytuacja zacznie się rozwijać. Dajcie koniecznie znać czy miałyście już okazję spróbować tej serii i jakie robi na Was wrażenie - ja zabieram się za intensywne testowanie i jeśli będziecie chciały wrócę do Was za jakiś czas z podsumowaniem swojej pielęgnacji :)
Buziaki i cudownego czwartku - ja zaczynam małe świętowanie swojej 26-ki :)
Muszę się wybrac do sklepu, bo mam ochotę na hydrolat. Oczywiście pozostałe kosmetyki tez kuszą, ale mam za dużo zapasów :(
OdpowiedzUsuńRównież jestem bardzo zadowolona, że Bielenda wprowadziła tę serię ;) Produkty wyróżniają się wdrogerii nie tylko opakowaniem. Ja na ostatniej promocji 2+2 w Rossmann zdecydowałam się na dwie maseczki (malinową i z kurkumą) i serum z maliną. Pewnie zakupiłabym olejek myjący lub hydrolat, o ile tylko byłby dostępny w sklepie, bo nigdzie ich nie widziałam. Opakowania naprawdę cieszą oko i na pewno w przyszłości skuszę się na inne produkty z serii.
OdpowiedzUsuńPS w serum mamy jedynie ekstrakt z maliny Rubus Idaeus (Raspberry) Fruit Extract, a nie olej z pestek. Może i dobrze, bo ma przez to lżejszą konsystencję (olej z malin znam i używam solo :))
PS 2 piękne zdjęcia :*
Dobrze, że Bielenda idzie w tę stronę, myślę, że opłaci im się ten krok :) Z przedstawionych produktów najbardziej zainteresowała mnie maseczka :)
OdpowiedzUsuńta seria jest rewelacyjna! U mnie na blogu opisałam śmietankę do oczyszczania twarzy! :D Na pewno to nie koniec mojej przygody z tymi kosmetykami! :D
OdpowiedzUsuńTyle się naczytałam o tej serii, ze chyba nareszcie wypróbuję coś :)
OdpowiedzUsuńTe opakowania są przepiękne <3 Olejek do mycia i serum nawilżające wpisuję na swoją listę zakupów! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam bielendę, ale z tej serii nie miałam okazji jeszcze używać żadnego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńBardzokuszaca jest ta linia :D
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńOch bardzo dziękuję <3 cieszę się, że Ci się podobają :)
OdpowiedzUsuńJest jest dlatego w przyszłości nie omieszkam spróbować więcej w przyszłości :)
OdpowiedzUsuńOj to koniecznie musisz spróbować - jestem pewna, że się zakochasz :)
OdpowiedzUsuńTaaaak! Moja mama też zwróciła uwagę na te cudowne opakowania, a trudno jest ją zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie Kochana! :) Jestem pewna, że Ci się spodobają :)
OdpowiedzUsuńNa pewno do Ciebie wpadnę :)
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam - oby więcej takich kroków na przód :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana za miłe słowa <3 <3 i za poprawkę - nie zwróciłam faktycznie uwagi :)
OdpowiedzUsuńU mnie zapasów już nie ma więc z przyjemnością biorę się za testowanie <3
OdpowiedzUsuń